- Życie jest przewrotne. Może się okazać, że wojewoda (unieważniając uchwałę o referendum-red.) bardzo pomógł warszawskim radnym z Platformy Obywatelskiej – uważa Tomasz Zakrzewski, radca prawny, twórca portalu referendumlokalne.pl. Jego zdaniem, jeśli Platformie zależy na referendum, powinna przyjąć nową uchwałę, wzorując się na sąsiadach z Legionowa.
We wtorek radni Warszawy spotkają się na nadzwyczajnej sesji poświęconej referendum. PO zapowiada, że złoży skargę do sądu na decyzję wojewody uniemożliwiającą jego przeprowadzenie. Zdaniem specjalisty – to nie najlepszy pomysł. Jeśli PO zależy na referendum, powinni przyjąć nową uchwałę wzorując się na Legionowie.
Dlaczego akurat z Legionowa? 9 marca wojewoda mazowiecki rozstrzygał nie tylko o losach referendum w Warszawie. Analizował również podobne uchwały z Podkowy Leśnej i właśnie z Legionowa.
I o ile w stolicy i Podkowie uchwały referendalne zostały przez Zdzisława Sipierę unieważnione, tak w przypadku Legionowa – nie. Głosowanie odbędzie się tam już 26 marca.
Dobrze zadane pytanie
Podstawowa różnica polegała na zadanym pytaniu. W przypadku Warszawy było ono po pierwsze – zbyt ogólne. A po drugie – dotyczyło granic stolicy. Te natomiast mogą być tematem referendum tylko w momencie, kiedy z inicjatywą warszawską wyjdą mieszkańcy (a nie – jak w przypadku Warszawy – radni).
Włodarze z Legionowa zaproponowali pytanie, które brzmi następująco: "Czy jest Pan/Pani, aby Miasto Stołeczne Warszawa jako jednostka samorządu metropolitarnego objęła miasto Legionowo?". Wojewoda nie miał do niego żadnych zastrzeżeń.
- Politycy Platformy Obywatelskiej niezależnie od merytorycznych podstaw krytykowali decyzję Sipiery. Dla nich fakt, że wojewoda reprezentuje rząd Prawa i Sprawiedliwości w sposób jednoznaczny dowodzi, że decyzja o uchyleniu uchwały o referendum, niezależnie od argumentów, będzie niczym innym jak "kneblowaniem ust mieszkańców stolicy". Życie jest jednak przewrotne. Może się okazać, że wojewoda bardzo pomógł warszawskim radnym z PO – opisuje sytuację Tomasz Zakrzewski, radca prawny, twórca portalu referendumlokalne.pl.
- Logicznym wyjściem z sytuacji jest teraz podjęcie uchwały w sprawie ogłoszenia referendum jeszcze raz, nawet na dzisiejszej sesji, stosując wzór z Legionowa – dodaje.
Na wzór Legionowa
Jego zdaniem, warszawska PO mogłaby przekopiować pytanie, zmieniając nazwę miejscowości. Taka uchwała również musiałaby trafić na biurko wojewody, ale ten – jak mówi Zakrzewski – raczej nie mógłby jej uchylić, bo już raz ocenił ją pozytywnie.
Takie rozwiązanie znacznie przyspieszyłoby całą procedurę i sprawiło, że referendum odbyłoby się już za kilka tygodni -twierdzi nasz rozmówca. - Przyjmijmy, że radni przyjęliby uchwałę już dziś, 14 marca. Jutro zostałaby opublikowana. Natomiast od dnia publikacji jest 50 dni na przeprowadzenie referendum – oblicza ekspert i dodaje – w takim trybie mogłoby się odbyć jeszcze w maju.
Według Zakrzewskiego, przyjęcie nowej uchwały może być o wiele skuteczniejsze niż planowane przez PO odwołanie do sądu. Ono wydłuży cały proces, a po drugie – nie wiadomo jaki będzie miało efekt.
- Odwołanie jest błędem. Nic nie daje – zastrzega nasz rozmówca. Nawet jeśli sąd stanąłby po stronie rady i cofnął decyzję wojewody, ten ma prawo odwołać się do wyższej instancji, czyli Naczelnego Sądu Administracyjnego.
Na ostatniej konferencji prasowej przewodnicząca Rady Warszawy Ewa Malinowska-Grupińska zapowiedziała, że referendum może uda się zorganizować jeszcze przed wakacjami. - Być może to wynika z braku doświadczenia, ale takie deklaracje należy włożyć między bajki. Nie da się tego zrobić tak szybko – przekonuje Zakrzewski.
Jego zdaniem, nawet gdyby udało się dotrzymać wszystkim terminów, referendum najszybciej mogłoby odbyć się w wakacje. Wtedy z dużym prawdopodobieństwem byłoby po prostu nieważne ze względu na zbyt niską frekwencję.
Poza tym Zakrzewski przyznaje, że w pozytywne dla radnych orzeczenie sądu wątpi. - Niestety, ale trzeba sobie jasno powiedzieć, że uchwała radnych Warszawy ma naprawdę poważne błędy i zastrzeżenia wojewody są uzasadnione - mówi.
Czytaj więcej o wątpliwościach dotyczących uchwały PO
Jest jeszcze trzecie rozwiązanie. Rada Warszawy może zaskarżyć do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego decyzję wojewody, ale jednocześnie podjąć nową uchwałę. - Dla mnie to najsłabsze rozwiązanie, zwłaszcza pod względem politycznym. Jak radni mają wspierać tamtą uchwałę, a jednocześnie dawać drugą? – zastanawia się nasz ekspert wytykając niekonsekwencję działań.
Co ciekawe, gdyby jednak udało się uzyskać tzw. "efekt maksimum", czyli radni przyjęliby nową uchwałę dotyczącą ogłoszenia referendum, a sąd uznałby, że dawna (podjęta w lutym) była ważna – mogłyby się odbyć dwa referenda po sobie.
Komisarz wyborczy
Poprzednią uchwałę dotyczącą przeprowadzenia referendum warszawscy radni przyjęli podczas sesji 6 lutego. Zgodnie z nią, referendum miało się odbyć 26 marca. Nawet gdyby sąd (po wszystkich odwołaniach) uznał, że Sipiera się pomylił, a dokument był zgodny z prawem – przeprowadzenie glosowania w tym dniu byłoby już niemożliwe.
Co wtedy? - Radni nie muszą przyjmować nowej uchwały. Poprzednia jest ważna i zostaje przekazana do komisarza wyborczego. To jego zadaniem jest wyznaczenie daty referendum i określenie całego kalendarza czynności referendalnych – podsumowuje Zakrzewski.
Duże kontrowersje
Referendum jest konsekwencją pomysłu Prawa i Sprawiedliwości na zmianę ustroju stolicy. Pod koniec stycznia politycy PiS zaproponowali, aby do Warszawy przyłączyć 32 okoliczne gminy, które miałyby tworzyć wspólną aglomerację. Na jej czele miał stać wspólny prezydent i wspólna 51-osobowa rada Warszawy.
Pomysł wywołał duże kontrowersje. Przeciwnicy PiS krytykowali m.in. to, że został wprowadzony bez żadnych konsultacji z mieszkańcami i władzami lokalnymi. Sprzeciw przyniósł oczekiwany efekt. PiS na razie wstrzymał procedowanie tego pomysłu i zapowiedział konsultacje z samorządowcami.
Spór o referendum w Warszawie
Spór o referendum w Warszawie
Spór o referendum w Warszawie
kw//ec
Źródło zdjęcia głównego: TVN24