Prokuratura oskarżyła 30- i 36-latka o brutalną interwencję wobec mieszkańca Białołęki - Pawła Surgiela. Według śledczych w nocy z 14 na 15 lutego 2016 roku strażnicy użyli wobec mężczyzny siły, opryskali go gazem, pozbawili wolności i zmusili do podpisania 500-złotowego mandatu.
Wcześniej Paweł Surgiel zwrócił im uwagę na nieprawidłowo zaparkowany i stojący z włączonym silnikiem radiowóz. Kiedy Surgiel nagłośnił sprawę, strażników wyrzucono dyscyplinarnie z pracy, później zresztą tą dyscyplinarkę zmieniono na odejście za porozumiem stron.
Zaskarżony wyrok
W ubiegłym roku Sąd Rejonowy dla Warszawy Pragi-Północ uznał ich winnymi popełnienia zarzucanych im czynów. Mężczyźni zostali skazani na karę sześciu miesięcy pozbawienia wolności i półtora roku ograniczenia wolności z obowiązkiem wykonywania prac społecznych. Dodatkowo sąd zadecydował o dziesięcioletnim zakazie wykonywania zawodu strażnika miejskiego.
Obaj skazani odwołali się od wyroku. - Sąd błędnie ustalił i błędnie obdarzył wiarygodnością zeznania pokrzywdzonego, który przejaskrawił przebieg interwencji - mówi w rozmowie z tvnwarszawa.pl mec. Tomasz Damięcki, obrońca Adriana D. i Krzysztofa R. Adwokat domagał się uniewinnienia strażników lub zmiany zaskarżonego wyroku.
Złagodzenie kary
Sąd odwoławczy nie uwzględnił jego najważniejszego postulatu, czyli uniewinnienia oskarżonych, ale zdecydował w czwartek o znaczącym złagodzeniu kary orzeczonej przez sąd pierwszej instancji. - Sąd wyeliminował z opisu stwierdzenie, jakoby moi klienci mieli bić pokrzywdzonego i stosować wobec niego przemoc. Wyrok sześciu miesięcy bezwzględnej kary pozbawienia wolności został zawieszony. Zostało też zmienione rozstrzygnięcie dotyczące zakazu wykonywania zawodu strażnika miejskiego: z dziesięciu lat do trzech - tłumaczy Damięcki.
"Sąd odwoławczy nie miał wątpliwości, że funkcjonariusze nieadekwatnie użyli środków przymusu bezpośredniego (miotacza gazu) i niepotrzebnie przetrzymywali mężczyznę w radiowozie. Strażnicy przekroczyli uprawnienia, bo 'emocje wzięły górę nad rozsądkiem'. Sąd uznał jednak, że nie można zarzucić strażnikom, iż bili i kopali Surgiela po głowie. Nie potwierdzają tego świadkowie. W dokumentacji medycznej nie ma mowy o obrażeniach, które mogłyby powstać od takich ciosów" - napisała w swoim wydaniu internetowym "Gazeta Stołeczna", której reporter obserwował przebieg czwartkowej rozprawy.
Wyrok sądu w sprawie strażników jest już prawomocny.
ZOBACZ OGŁOSZENIE WYROKU SĄDU PIERWSZEJ INSTANCJI:
Sąd skazał byłych strażników miejskich
kk/pm
Źródło zdjęcia głównego: Piotr Machajski / tvnwarszawa.pl