Mohamed Reda Abdelaal Hassan nie chciał obsłużyć pijanych klientów, więc został pobity. Przed mokotowskim sądem właśnie kończy się proces w tej sprawie. Sąd już uprzedził, że potraktuje oskarżonych surowiej niż chciała prokuratura.
Do zdarzenia doszło na początku listopada 2015 r. Czterech pijanych mężczyzn pobiło pracownika baru z kebabem przy al. Wilanowskiej, bo odmówił im sprzedaży kanapki. Wyzywali go, atakowali pięściami, krzesłem i kopali.
Przed mokotowskim sądem kończy się proces w tej sprawie. Sędzia Katarzyna Balcerzak-Danilewicz zakończyła już gromadzenie dowodów. We wtorek wysłucha mów końcowych oskarżycieli, obrońcy i oskarżonych: Adama K., Jarosława P., Kamila M. i Pawła M. Jeśli nie wydarzy się nic nieprzewidzianego, jeszcze dziś wyda wyrok.
Z nagim torsem
W ostatni czwartek sąd przesłuchiwał ostatniego świadka, znajomego oskarżonych. Nie miał on wiele do powiedzenia. Twierdził, że nie widział, kto konkretnie zadawał ciosy.
Za to świetnie widać to na nagraniu z monitoringu, które podczas czwartkowej rozprawy odtwarzał sąd. Cztery różne kamery zarejestrowały przebieg pobicia z kilku ujęć. Nagrania są bardzo dobrej jakości, wyraźne i kolorowe. Widać na nich, jak Mohamed Reda Abdelaal Hassan jest atakowany przez kilku mężczyzn. Jeden z nich jest tak napalony na bójkę, że rozbiera się i do walki przystępuje jedynie w koszulce na ramiączkach.
Kamery rejestrują, jak pracownik lokalu jest bity pięściami, kopany i wielokrotnie atakowany krzesłem. On sam nie pozostaje bierny. W pewnym momencie chwyta długi nóż do krojenia mięsa i próbuje odstraszyć nim napastników. Jeden z nich, próbując złapać za ostrze, kaleczy dłoń. Wówczas Mohamed Hassan odkłada nóż, ale broni się dalej, np. krzesłem. Sam też zadaje ciosy. – W obronie własnej – twierdził przed sądem.
Egipcjanin podkreślał, że wielokrotnie został nazywany "czarnuchem". To zresztą było zarzewiem całej awantury. Zaczęło się bowiem od tego, że Adam K. wszedł do lokalu i miał powiedzieć: "Rób, ku…, kebaba, czarnuchu". A gdy Mohamed Hassan odmówił i wyprosił go z lokalu, K. poszedł po kolegów.
Kara może być surowa
Dwóch z czterech oskarżonych deklarowało na początku procesu chęć dobrowolnego poddania się karze. Ale formalnego wniosku ostatecznie nie złożyli. - W mojej ocenie był to czyn o charakterze chuligańskim, co wyklucza możliwość skorzystania z warunkowego zawieszenia kary więzienia – mówił wówczas w rozmowie z tvnwarszawa.pl mec. Piotr Witaszek, pełnomocnik Mohameda Hassana, który w procesie występuje jako oskarżyciel posiłkowy.
Na ostatniej rozprawie sąd uprzedził strony o możliwej zmianie kwalifikacji prawnej czynu ze zwykłego pobicia na pobicie o charakterze chuligańskim. To oznacza, że oskarżeni zostaną skazani surowiej. Zgodnie z definicją z ustawy czyn chuligański to przestępstwo popełnione "publicznie i bez powodu albo z oczywiście błahego powodu" i okazujące "rażące lekceważenie porządku prawnego".
Piotr Machajski