Trybunał Konstytucyjny orzekł, że przepisy "małej" ustawy reprywatyzacyjnej są zgodne z konstytucją. Cieszą się władze stolicy. Zadowoleni nie są za to byli właściciele i ich spadkobiercy. Wątpliwości mają środowiska lokatorskie.
Zgłoszony w ubiegłym roku projekt nowelizacji zasad gospodarowania nieruchomościami w stolicy, tzw. mała ustawa reprywatyzacyjna, pomyślnie przeszedł ścieżkę legislacyjną w parlamencie. Dopiero były prezydent Bronisław Komorowski zgłosił swoje wątpliwości i odesłał ustawę do rozpatrzenia przez Trybunał Konstytucyjny. Ten na posiedzeniu 19 lipca wysłuchał stron: przedstawicieli głowy państwa i ratusza. Na wydanie ostatecznego wyroku sąd miał trzy miesiące. Jednak zapadł już po ośmiu dniach, pomyślny dla władz stolicy.
Jakie zmiany wprowadzi ustawa, o ile podpisze ją prezydent Andrzej Duda?
Likwidacja kuratorów
Jednym z głównych założeń ustawy było ukrócenie działalności kuratorów. To osoby zarządzające mieniem zaginionych właścicieli. Jak zostać kuratorem? Wystarczy znaleźć nieruchomość, o którą od lat nikt nie zabiega. Następnie zgłosić w sądzie chęć reprezentowania jej właściciela – nieznanego z miejsca zamieszkania. Niestety, sądy przydzielają kuratorów nawet takim osobom, które prawdopodobnie dawno nie żyją, bo - jak wynika z daty urodzenia - miałyby dziś po 120 czy 150 lat.
Zdobywanie kamienic metodą "na kuratora" to jeden z najpopularniejszych sposobów. Mała ustawa ma uniemożliwić ten proceder, wykluczając powołanie kuratora dla osoby, dla której istnieją przesłanki do uznania za zmarłą.
Bat na handlarzy
Drugą patologią charakterystyczną dla tzw. dzikiej reprywatyzacji jest handel roszczeniami. Roszczenia umożliwiają walkę o zwrot danych nieruchomości. Tym zajmują się wyspecjalizowani handlarze, skupujący je od spadkobierców dawnych właścicieli. Często za niewielkie kwoty, pozwalające przejąć grunty i kamienice. Na mocy nowelizacji kupno roszczeń musiałoby zostać potwierdzone aktem notarialnym. Wówczas kwoty za jakie kupiono roszczenia stałyby się jawne. Po drugie, narzuciłoby konieczność poinformowania miejskich urzędników o planowanych wobec danej nieruchomości transakcjach. Ustawa nadaje przy tym miastu prawo pierwokupu po cenie, jaką ustali z właścicielem roszczeń. Chociaż te mogą być rynkowe i na niektóre w budżecie miejskim na pewno nie będzie środków. Nowelizacja określa również szereg możliwości, w których miasto może odmówić oddania nieruchomości w naturze. Mowa tu głównie o szkołach, przedszkolach, parkach czyli nieruchomościach przeznaczonych na cele publiczne. Obecne orzecznictwo sądowe umożliwia tego typu praktyki. Przykładem jest Gimnazjum nr 42 na ul. Twardej. Jego uczniowie muszą opuścić budynek, bo do gruntu na którym stoi są roszczenia. Miasto mogłoby odmówić zwrotu w sytuacji, gdy budynki stojące na znacjonalizowanych gruntach zostały odbudowane lub wyremontowane ze środków publicznych, w co najmniej w 66 procentach. Wówczas ratusz nie będzie musiał oddawać kamienic wyremontowanych wcześniej za dziesiątki tysięcy złotych.
"Dekretowcy" niezadowoleni
Z pewnością trudniej będą mieli właściciele, którzy z różnych powodów nie upomnieli się o utracone działki i nieruchomości. Nowelizacja zawiera przepis umożliwiający przejęcie przez miasto działek, bądź nieruchomości, jeżeli ich właściciel od kilkudziesięciu lat nie dał znaku życia i teraz przez pół roku nie odpowie na wezwanie władz ratusza do zgłoszenia się.
Ten punkt zakwestionował były prezydent Bronisław Komorowski, argumentując, że przepis ogranicza prawo do dysponowania własnością przez obywateli, a byli właściciele zostaną pozostawieni bez rekompensaty.
Kancelaria ówczesnej głowy państwa podkreślała także, że katalog umożliwiający ratuszowi odmowę praw byłych właścicieli jest zbyt szeroki, pogarszający ich sytuację. Wątpliwości byłego prezydenta nie podzielił Trybunał Konstytucyjny. Jednak decyzję Komorowskiego popierało środowisko "dekretowców" i broniące autentycznych właścicieli, i spadkobierców. - To ustawa antyreprywatyzacyjną, gorsza niż dekret Bieruta, bo zabiera nieruchomości prywatnym właścicielom na rzecz miasta – mówiła w maju na konferencji poświęconej reprywatyzacji Ewa Wierzchowska, która od lat stara się o odzyskanie nieruchomości. Środowiska lokatorskie za krok w dobrą stronę uznają likwidację funkcji lokatorów podkreślając, że ustawa rozwiązuje problem reprywatyzacji bardzo wybiórczo. Pomija najważniejszy - zwroty kamienic razem z lokatorami.
Co z orzeczeniami TK?
Co dalej z ustawą? Ostateczne rozstrzygnięcie będzie należało do prezydenta Andrzeja Dudy. To on zdecyduje czy podpisze nowelizację, czy też nie.
To jednak nie koniec wątpliwości, ponieważ na wprowadzeniu w życie i stosowanie ustawy będzie miał wpływ trwający spór wokół samego Trybunału Konstytucyjnego. Przypomnijmy, rząd Beaty Szydło od marca odmawia publikacji wyroków TK przekonując, że są to jedynie „stanowiska sędziów”.
ZOBACZ MATERIAŁ FAKTÓW TVN O PROBLEMACH Z REPRYWATYZACJĄ:
skw/r