Po premierze i Hannie Gronkiewicz-Waltz, także Bronisław Komorowski zapowiedział, że nie weźmie udziału w referendum. Deklarację prezydenta komentowali goście TVN24.
- Przeciwnicy i zwolennicy pójdą do urn i zdecydują o losie Hanny Gronkiewicz-Waltz. Jest czymś niespotykanym, że prezydent namawia, żeby nie iść na referendum. Mówimy o zachowaniach antyobywatelskich – skomentował w "Rozmowie bardzo politycznej" Mariusz Kamiński (PiS). – Okazało się, że jest prezydentem Platformy Obywatelskiej – dodał.
- Zacytuje Jarosława Kaczyńskiego: w referendum lokalnym, które służy temu, by ewentualnie przerwać kadencję, ten kto ma na to ochotę idzie do lokalu wyborczego określonego dnia, jeżeli nie – zostaje w domu – odpowiedział Kamińskiemu Andrzej Halicki (PO). Zaznaczył, że chodzi o sprawę z 2009 r. dotyczącą odwołania prezydenta Kropiwnickiego w Łodzi. - Jeżeli mówimy o referendum, Hanna Gronkiewicz-Waltz podda się weryfikacji warszawiaków, jestem spokojny, że rozsądek zwycięży - powiedział Halicki.
"Najgorsza rzecz"
Suchej nitki na osobach zniechęcających do udziału w referendum, zarówno teraz jak i w 2009 roku, nie zostawił Marek Sawicki (PSL). - To złe zachowania. Trzeba się skupić na tym, żeby przedstawić osiągnięcia pani Gronkiewicz-Waltz, a nie namawiać do obniżenia frekwencji – zaznaczył.
- Działacie stricte politycznie, a nie demokratycznie. Nie pójdą ci, którzy głosują na "nie", i ci, którzy nie głosują w wyborach i referendach. W związku z tym zafałszujecie stan świadomości społecznej - przekonywał w TVN24 Ryszard Kalisz. - Uczenie społeczeństwa absencji w aktach demokratycznych jest najgorszą rzeczą dla partii funkcjonującej w systemie demokratycznym - dodał.
"Platforma zachachmęci"
Kalisz ma też wątpliwości, czy ewentualne wybory na prezydenta stolicy odbędą się w tym roku. - Jest tydzień różnicy pomiędzy koniecznością zorganizowania referendum, a rokiem do wyborów w normalnym terminie w roku 2014. Jak ja znam życie, platforma zachachmęci. Wyborów nie będzie w tym roku, zobaczycie - przekonywał.
- Jeżeli warszawiacy wypowiedzą się na tak, w sensie zorganizować wybory, będą wybory – odpowiedział mu Andrzej Halicki.
"Zebrali 140 tys. podpisów"
Na razie jednak wciąż nie wiadomo, czy do referendum w ogóle dojdzie.
Z kolei Polska Agencja Prasowa dowiedziała się nieoficjalnie w delegaturze biura wyborczego, że liczenie głosów wciąż trwa, a postanowienie komisarza zostanie wydane w ostatnim możliwym terminie.
Będzie komisarz?
Gdyby Gronkiewicz-Waltz została odwołana, osobę pełniącą funkcję prezydenta miasta (tzw. komisarza) niezwłocznie wyznaczyłby premier. Swoją funkcję pełniłaby ona do czasu wyboru nowego prezydenta.
W takich sytuacjach premier zarządza też przedterminowe wybory, jednak zgodnie z ustawą o samorządzie gminnym wyborów takich nie przeprowadza się, jeżeli ich data miałaby przypaść w okresie sześciu miesięcy przed zakończeniem kadencji prezydenta. Gdyby przypadła ona w okresie dłuższym niż sześć a krótszym niż 12 miesięcy przed zakończeniem kadencji, decyzję o nieprzeprowadzaniu wyborów może podjąć rada miasta. Wówczas tzw. komisarz sprawuje władzę w mieście do końca kadencji samorządu. Obecna kadencja kończy się 21 listopada 2014 r., więc jest raczej pewne, że termin wyborów przypadłby w okresie między 6 a 12 miesiącami przed końcem kadencji. Gdyby decyzję w sprawie wyborów podejmowała rada miasta, wynik głosowania jest raczej przesądzony - większość w radzie ma Platforma Obywatelska, której Gronkiewicz-Waltz jest wiceprzewodniczącą.
ran/par