Ratusz: prof. Chazan nie może odwołać się od decyzji o zwolnieniu

Profesor Chazan nie może się odwołać od decyzji ratusza
Profesor Chazan nie może się odwołać od decyzji ratusza
Źródło: TVN24 i Tvnwarszawa.pl
Dyrektor Szpitala św. Rodziny Bogdan Chazan nie może odwołać się od decyzji prezydent Warszawy Hanny Gronkiewicz-Waltz o zwolnieniu go z pełnionej funkcji. Może natomiast zwrócić się w tej sprawie do sądu pracy - poinformował stołeczny ratusz.

Jak poinformował w czwartek rzecznik ratusza Bartosz Milczarczyk, zgodnie z prawem dyrektor placówki ma siedem dni na zgłoszenie uwag do projektu wystąpienia pokontrolnego miasta (zostało ono opublikowane w środę).

- Jego uwagi zostaną rozpatrzone przez ratusz, a potem powstanie końcowe wystąpienie pokontrolne. To zamyka sprawę - powiedział.

Dodał, że od decyzji prezydenta miasta ws. dyrektora szpitala nie może odwołać się też sam szpital.

Nie podał terminu

Chazan – powołując się na klauzulę sumienia - odmówił wykonania aborcji ze względu na wady płodu oraz nie wskazał - do czego zobowiązują go przepisy - innego lekarza lub placówki, gdzie zabieg można wykonać. W środę wyniki swojej kontroli w tej sprawie przedstawiło miasto. Gronkiewicz-Waltz, informując o podstawie do odwołania Chazana, wyjaśniła, że nie podał on pacjentce granicznego terminu wykonania zabiegu, co ograniczyło prawo kobiety do informacji.

"Chroniono prawa pacjenta"

Z kontroli miasta wynika, że kobieta, gdy wykryto poważne wady płodu, została odesłana na konsultacje do Instytutu Matki i Dziecka; tam również nie poinformowano jej, do kiedy można wykonać zabieg.

Ostatecznie jej lekarz prowadzący (nie Chazan) ze Szpitala św. Rodziny skierował ją do Bielańskiego, gdzie mogła wykonać zabieg; tam jednak stwierdzono, że jest już zbyt późno na legalne przeprowadzenie aborcji.

Dziecko urodziło się z poważnymi wadami, zmarło w środę wieczorem.

Pełnomocnik Chazana mec. Jerzy Kwaśniewski przesłał w czwartek oświadczenie, w którym napisał, że "w Szpitalu św. Rodziny należycie chroniono prawa pacjenta i w pełni zrealizowano ustawowy obowiązek informacyjny".

"O możliwości zgodnego z ustawą (...) przeprowadzenia aborcji pacjentka została w Szpitalu św. Rodziny poinformowana przez lekarza prowadzącego już 27 marca 2014 r., a zatem przed skierowaniem jej na badania w IMiDz, które wg Krajowego Konsultanta miały być zbędne i rzekomo nadmiernie wydłużyć postępowanie diagnostyczne. W świetle dostępnych danych, pacjentka wówczas nie wyrażała woli poddania się aborcji" - głosi oświadczenie. Jak dodano, po hospitalizacji w IMiDz pacjentka miała oświadczyć lekarzowi prowadzącemu, że "będzie dopiero rozważać tę ewentualność wspólnie z mężem, po wypisaniu jej ze szpitala, co nastąpiło w dniu 3 kwietnia".

Według mecenasa, szpitalowi nie można też stawiać zarzutów braków dokumentacji procedur diagnostycznych, gdyż były one "przeprowadzane poza szpitalem i zanim pierwszy raz pacjentkę do niego przyjęto". Poinformował, że z tego względu szpital wnosi o uzupełnienie kontroli o zbadanie dokumentacji medycznej zgromadzonej w innych placówkach: w przychodni, gdzie wykonano u pacjentki zapłodnienie in vitro, prywatnego gabinetu lekarskiego, gdzie prowadzono ciążę na początku (u lekarza pracującego w Szpitalu św. Rodziny), Instytutu Matki i Dziecka w Warszawie i Szpitala Bielańskiego.

"Klauzula sumienia nie dotyczy szpitala"

W sprawie tej zakończyła się też kontrola NFZ, na szpital nałożono karę w wysokości 70 tys. zł. Minister zdrowia Bartosz Arłukowicz podał, że według konsultanta krajowego w dziedzinie ginekologii i położnictwa prof. Stanisława Radowickiego, w szpitalu doszło do naruszenia prawa. Kontrola Radowickiego wykazała, że "odraczanie przez prof. Chazana terminu konsultacji ciąży uniemożliwiło przeprowadzenie zabiegu przerwania ciąży", a "odmowa wskazania przez prof. Chazana ośrodka lub lekarza, gdzie pacjentka mogłaby otrzymać pomoc, jest niezgodna z obowiązującymi regulacjami prawnymi".

Z kolei Arłukowicz podkreślał, że klauzula sumienia "dotyczy tylko i wyłącznie lekarza, nie ma możliwości, aby klauzula sumienia dotyczyła szpitala".

Nadal trwa natomiast postępowania Rzecznik Praw Pacjenta. Krystyna Barbara Kozłowska poinformowała, że w ramach tego postępowania sprawdzane jest, czy dziecko kobiety miało po urodzeniu zapewnione niezbędne świadczenia zdrowotne.

Jak wyjaśniła Kozłowska, rozszerzenie postępowania wynika z zapisów kodeksu cywilnego, zgodnie z którymi każdy człowiek od chwili urodzenia ma zdolność prawną i jest tym samym podmiotem praw i obowiązków. - W związku z urodzeniem się dziecka, prowadzone postępowanie zostało rozszerzone. Sprawdzamy, czy zostały mu udzielone wszelkie niezbędne świadczenia zdrowotne, odpowiadające wymaganiom aktualnej wiedzy medycznej - zaznaczyła rzecznik.

Odnosząc się do części postępowania dotyczącej pacjentki Kozłowska poinformowała, że z dotychczasowych ustaleń biura wynika, że jednym z głównych uchybień Szpitala św. Rodziny było to, że nie przekazano pacjentce informacji o granicznym terminie wykonania legalnej aborcji. - Pacjentka otrzymywała od szpitala niepełne informacje, również dokumentacja medyczna potwierdza braki w przekazywaniu podstawowych informacji.

Ponadto złamane zostało prawo pacjentki do zgłoszenia sprzeciwu wobec opinii albo orzeczenia lekarza (dot. ewentualnego braku wskazań do legalnej aborcji). W dokumentacji medycznej nie istnieje żaden wpis, pacjentka nie otrzymała żadnej opinii od lekarza, od której mogłaby się ona skutecznie odwołać do Komisji Lekarskiej powoływanej przez Rzecznika Praw Pacjenta - zaznaczyła Kozłowska.

Adwokat Marcin Dubieniecki o śmierci dziecka

PAP/lata

Pełnomocnik kobiety: "Doszło do przestępstwa"

Komentarze po decyzji prezydent

Czytaj także: