Ratusz ostrzegł szkoły przed smogiem, ale tylko publiczne

Wiceprezydent o informowaniu o zagrożeniu
Źródło: TVN24
W niedzielę, gdy Warszawę spowił potężny smog, warszawscy urzędnicy potrzebowali długiej chwili, by dostrzec zagrożenie. Gdy temat trafił już na nagłówki portali, zaczęli zapewniać, że sprawy nie bagatelizują. Zapowiedzieli, że wprowadzą darmową komunikację i obiecali, że przestrzegą szkoły przed niebezpieczeństwem. Okazuje się jednak, że zapomnieli o szkołach prywatnych, do których komunikat nie dotarł.

W niedzielę po południu Bartosz Milczarczyk zapewnił, że miejskie Biuro Edukacji roześle do dyrektorów szkół apel, aby zajęcia i spacery zaplanowane na poniedziałek – odwołać. Ze względu na smog, który najbardziej szkodliwy jest właśnie dla najmłodszych.

Sprawdziliśmy to. Losowo wybraliśmy 10 placówek publicznych: pięć przedszkoli i pięć szkół podstawowych w różnych dzielnicach. Zadzwoniliśmy z pytaniem, czy w poniedziałek zapowiadane przez miasto ostrzeżenie do nich dotarło.

Szkoły powiadomione, zajęcia odwołane

– Jako rada pedagogiczna już z samego rana podjęliśmy decyzję o niewychodzeniu dzieci na dwór. Ale między godziną 8.00 a 9.00 otrzymaliśmy też wiadomość mailową z urzędu z zaleceniem, aby dzieci nie wychodziły na zewnątrz – mówi nam dyrektorka przedszkola przy ul. Deotymy na Woli.

Podobną informację uzyskaliśmy we wszystkich innych placówkach publicznych, do których zadzwoniliśmy (z Wawra, Targówka, Mokotowa, Ursynowa czy Pragi Południe).

Tak samo wypowiadali się pedagodzy ze szkół podstawowych. – Dostaliśmy informację z urzędu miasta i z kuratorium. Drogą mailową. Zgodnie z zaleceniem, dzieci nie wychodziły na zewnątrz. Odwołaliśmy na przykład zaplanowane wycieczki na basen – dodaje dyrektorka szkoły podstawowej przy al. Jana Pawła w Śródmieściu.

Placówki prywatne bez ostrzeżenia

Informacji nie było jednak w placówkach prywatnych. Wybraliśmy (znów drogą losową) pięć przedszkoli niepublicznych i zadaliśmy im to samo pytanie. W każdej usłyszeliśmy ten sam komunikat: ratusz nie ostrzegał.

Jedyną informacją, która dotarła do takich placówek był komunikat mazowieckiego kuratora oświaty. – Została wysłana wczoraj o godzinie 19.25 – powiedziała nam dyrektorka jednego z przedszkoli na Mokotowie.

- Nie ukrywam, że brak informacji stanowi pewien problem. Wyjście na plac zabaw i zajęcia na powietrzu są częścią realizacji podstawy programowej. Jakaś wskazówka: czy wychodzić czy nie, byłaby wskazana - przyznaje.

W poniedziałek sama podjęła decyzję. - Na podstawie tego, co podawały media i co ustaliłam z rodzicami, postanowiliśmy, że dzieci zostaną wewnątrz – informuje, ale od miasta oczekuje następnym razem bardziej zdecydowanych działań.

O braku informacji słyszymy również w jednym z prywatnych przedszkoli w Wawrze. Dzielnicy, która – jak wynikało z badań Polskiego Alarmu Smogowego – jest jedną z najbardziej zanieczyszczonych w naszym mieście.

- Sami sprawdzamy wyniki i prognozy w internecie i na podstawie tego podejmujemy decyzje. W poniedziałek dzieci zostały w przedszkolu – mówi nam wicedyrektor placówki. Dopytujemy, czy to stanowi dodatkowy problem. - Nawet nie. Radzimy sobie sami - przyznaje.

Oburzeni rodzice

Niepokoju otwarcie nie kryją jednak rodzice przedszkolaków. O braku ostrzeżeń poinformował nas jeden z nich Rafał Rostkowski. - Ani w godzinach porannych, ani wczesnopopołudniowych do przedszkoli nie dotarła żadna informacja. Pytałem o to w placówce, do której chodzą moje dzieci. Zapytałem też znajomych. Do przedszkoli, do których chodzą ich dzieci, również nie dotarł żaden komunikat – powiedział.

Jego zdaniem, wielu nauczycieli i pedagogów było w kłopotliwej sytuacji. – Nie wiedzieli co mają robić. Nie wszyscy spędzili przecież weekend na śledzeniu wiadomości. W poniedziałek przyszli do pracy i byli zaskakiwani przez rodziców, którzy zadawali pytania – dodał.

Rostkowski krytykuje bezradność miasta. - Nawet jeśli jakaś informacja została gdzieś wysłana, to jak widać – nieskutecznie. W sytuacjach, kiedy zagrożone jest życie lub zdrowie dzieci, trzeba stanąć na głowie. Zrobić wszystko, aby skutecznie zawiadomić i ostrzec rodziców lub opiekunów wszystkich dzieci, zarówno uczęszczających do placówek publicznych, jak i wszystkich prywatnych. Jeśli obecny system wczesnego ostrzegania jest tak niewydolny, to najwyraźniej trzeba go poprawić – przekonuje.

Mają kontakt z publicznymi

Reporterka TVN24 zapytała o tę sprawę władze miasta podczas wtorkowej konferencji prasowej.

- Zdecydowaliśmy się na ruch dotyczący placówek edukacyjnych publicznych głównie dlatego, że to do nich mamy bezpośredni kontakt - wyjaśnił Michał Olszewski, wiceprezydent Warszawy. - Mamy swój system powiadomień, który obejmuje tylko szkoły publiczne. Będziemy pracowali nad rozszerzeniem, żeby obejmował szkoły prywatne - zapewnił.

Wiceprezydent stolicy przekonywał również, że wysokie stężenie szkodliwych pyłów zaskoczyło ratusz. - Mając na uwadze sytuację, którą badaliśmy od kilku lat, nie byliśmy świadomi, że w Warszawie może dojść do przekroczeń, z którymi mieliśmy do czynienia w ciągu ostatnich dwóch dni - stwierdził Olszewski.

Apel rzecznika praw dziecka Marka Michalaka

Apel rzecznika praw dziecka

O niebagatelizowanie problemu smogu prosi też rzecznik praw dziecka. We wtorek Marek Michalak zaapelował do szefów trzech resortów: edukacji, zdrowia i środowiska o ustalenie konkretnych wytycznych dla szkół czy przedszkoli.

- Ważna jest informacja dla rodziców, nauczycieli, dla samych dzieci czy samorządów. O tym, co mają robić i jak (w dniach dużego smogu - red.). Dzisiaj ludzie próbują rozwiązywać problemy samodzielnie – mówił Michalak na antenie TVN24.

- Jasny, krótki, wyrazisty przekaz powinien być wysłany do społeczeństwa. Zarówno przez środki masowego przekazu, jak i przez służby. Minister edukacji może działać poprzez kuratoria, a minister zdrowia przez służby sanitarno-epidemiologiczne. Na pewno nie można milczeć, bo sytuacja jest poważna – przekonywał.

CZYTAJ TAKŻE: Smog. Sami nie wiemy, że się trujemy:

kw/ran/b

Piotr Siergiej był gościem "Wstajesz i wiesz"

Czytaj także: