Zielone Mazowsze "odwaliło" w swoim raporcie kawał roboty. Porównało sytuację drogową Warszawy z trzema innymi stolicami w Europie i doszło do wniosków, które mogą zaskoczyć władze i mieszkańców Warszawy: planowana sieć dróg bezkolizyjnych w naszym mieście jest po prostu za duża. To z pewnością nie spodoba się kierowcom, którzy narzekają na korki.
Obwodnice nie są niezbęde?
Ekolodzy nie od dziś przekonują jednak, że budowanie większej ilości dróg nie rozwiązuje tego problemu - przeciwnie, więcej dróg to jeszcze więcej samochodów. Zwracają też uwagę, że w Warszawie wciąż nie myśli się o drogach kompleksowo - otwarciu nowej arterii nie towarzyszy ograniczanie ruchu na innych, choćby przez wytyczanie buspasów. W efekcie z północy na południe lewy brzeg Wisły przecina dziś kilka szerokich arterii: Wisłostrada, ciąg Marszałkowskiej i Puławskiej, ciąg al. Jana Pawała II i al. Niepodległości, ciąg Towarowej i Okopowej oraz al. Prymasa Tysiąclecia.
Takiego zagęszczenia porównywalnych ulic rzeczywiście próżno szukać w europejskich miastach. Śródmiejskie arterie mają tam najwyżej po dwa pasy, a ruch jest spokojny i niezbyt intensywny.
Warszawscy kierowcy odpowiedzą oczywiście, że tamte miasta mają szerokie obwodnice. Ale przykłady pokazane przez Zielone Mazowsze dowodzą, że nie zawsze tak jest. Od drogowych obwodnic ważniejsza jest sprawna kolej i komunikacja publiczna. To ona pozwala ograniczać ruch samochodowy w centrum miasta.
Trzeba przemyśleć plany
Czy to znaczy, że Warszawa ma zrezygnować z budowy planowanych dróg? Raport Zielonego Mazowsza nie przynosi jednoznacznej odpowiedzi. Nawet ekolodzy przyznają w rozmowach, że jedna, domknięta obwodnica Warszawie by się przydała, choćby dlatego, że na szybki rozwój kolei w kierunku, w jakim zrobiono to w Berlinie, nie mamy na razie szans. Ta potrzeba szczególnie odczuwalna jest na prawym brzegu Wisły, gdzie cały ruch wisi na Wybrzeżu Helskim, Targowej, rolę obwodnicy pełni wąska ulica Chełmżyńska, a drobna kolizja na jednej z tych dróg paraliżuje połowę miasta.
Ale czy naprawdę potrzebna jest tam dziś i Wschodnia Obwodnica Warszawy w randze drogi ekspresowej, budowana przez rząd, i niewiele mniejsza Trasa Olszynki Grochowskiej, budowana przez ratusz? Czy rzeczywiście jest sens budować estakady i tunele przy rondach Zawiszy i Radosława? Czy plany, które wydawały się sensowne jeszcze kilkanaście lat temu, dziś, wobec rozlewania się miasta na przedmieścia mają jeszcze sens?
I najważniejsze pytanie: czy odpowiedzialni za drogi urzędnicy zadaje sobie takie pytania? Jeśli nie, prowokacja Zielonego Mazowsza jest jak najbardziej na miejscu.
Karol Kobos