"W sprawie dużego bobra" - interpelacja pod tą tajemniczą nazwą pojawiła się na stronie mokotowskiego urzędu dzielnicy. Jako pierwsi dostrzegli ją dziennikarze "Gazety Stołecznej".
Najpierw masa, potem... promocja
Jej bohaterem jest zwierzę, którym pod koniec sierpnia zaopiekowała się straż miejska. Bóbr drzemał u zbiegu Odyńca i Puławskiej, i według szacunków strażników, ważył aż 40 kilogramów. I właśnie masa zainteresowała radnego Marcina Gugulskiego (PiS).
"Jakie działania podjął lub zamierza podjąć Zarząd Dzielnicy, by ten niecodzienny fakt wykorzystać w promocji naszej dzielnicy poprzez m.in. doprowadzenia go do wpisania do Księgi Guinnessa" – pyta w interpelacji radny, który wcześniej sprawę dokładnie zdokumentował.
Prześledził "literaturę przedmiotu" i śmiało wysuwa wnioski, że waga bobra to ewenement na skalę światową.
"Udokumentowana dotychczas waga osobników gatunku bóbr europejski i inwazyjnego w Polsce gatunku bóbr kanadyjski to odpowiednio – 29 kg i 31,7 kg, a podawane informacje o sporadycznym i nieudokumentowanym występowaniu osobników o wadze sięgającej, a nawet przekraczającej 40 kg, aż do 21 sierpnia nie zostały potwierdzone wiarygodnymi pomiarami" – twierdzi radny.
Bóbr tak zwany olimpijczyk
W rozmowie z "Gazetą Stołeczną" radny dodaje: - Sprawa może wywołać uśmieszki, ale tak naprawdę jest bardzo poważna. Gdyby okazało się, że po mieście chodził bóbr rekordowych rozmiarów, to zagadnienie dla zoologów. Skąd w mieście bobry o takich gabarytach? Może to wpływ środowiska? Przecież największe sumy też zdarzają w kanałach przy elektrowniach" – mówi Marcin Gugulski.
Jednak dzielnica promocji bobrem – na razie – nie planuje. Wiceburmistrz Jan Ozimek – leśnik i myśliwy – radnemu nie dowierza. "Sarna, co prawda po wypatroszeniu, waży 20 kg. A bóbr miałby ważyć 40? Jak ten bóbr wdrapał się na skarpę Górnego Mokotowa?" – zastanawia się w rozmowie z dziennikarzem "Stołecznej". Co do promocji, odpowiada krótko: - Może na początek radny Gugulski niech umieści tego bobra w logo swojego klubu.
Osobny problemem może być odnalezienie zwierzęcia. Poza zdjęciami dokumentującymi interwencję straży miejskiej, nie ma bowiem żadnych "materiałów promocyjnych". A samo Bóbr "został przewieziony do naturalnego środowiska" i - jak relacjonowali mundurowi - "gdy tylko poczuł wodę, ożywił się i wskoczył do zbiornika".
Czytaj także o Jamirze - nowym mieszkańcu warszawskiego zoo:
Jamir w swojej nowej sypialni
kz/r
Źródło zdjęcia głównego: straż miejska