Paraliż w radzie dzielnicy. Jej przewodnicząca Teresa Jurczyńska-Owczarek od ośmiu tygodni nie zwołuje sesji. Radny Prawa i Sprawiedliwości przekonuje, że działa tym na szkodę mieszkańców i składa zawiadomienie do prokuratury o możliwości popełnienia przestępstwa.
Jurczyńska-Owczarek wielokrotnie była bohaterką tekstów tvnwarszawa.pl. Przewodnicząca jest radną niezależną. Weszła do rady z list Naszego Ursynowa, ale zaraz po wyborach odłączyła się od stowarzyszenia. Zawiązała koalicję z Platformą Obywatelską, w zamian za co otrzymała stanowisko przewodniczącej rady.
Opozycja od początku kadencji nie jest z jej pracy zadowolona. - Ta osoba nie powinna nas reprezentować - mówi stanowczo Paweł Lenarczyk, radny ze stowarzyszenia Otwarty Ursynów.
- Wielokrotnie przewodnicząca przerywała mi wypowiedzi lub dodawała do nich komentarze, które były nie na miejscu. Mam do niej też pretensje o to, w jaki sposób traktowała mieszkańców na sesji - dodaje i przypomina obrady z udziałem rodziców dzieci ze szkoły numer 303 przy ulicy Koncertowej. - Musieli czekać do godziny 22.00, bo sesja była przerywana. Zresztą nie pierwszy raz. Często ważne tematy są przekładane na ostatnie punkty, nad którymi debatujemy już praktycznie w nocy - przyznaje.
Wniosek do prokuratury
W grudniu ubiegłego roku Jurczyńska-Owczarek została nawet odwołana z funkcji przewodniczącej. Radni PO jednak szybko się za nią wstawili i na stanowisko wybrali ją ponownie.
Dziś opozycja próbuje podjąć kolejną próbę pozbawienia jej stanowiska. Prośbę o zwołanie sesji nadzwyczajnej poświęconej właśnie odwołaniu Jurczyńskiej złożyli już 5 czerwca.
Przewodnicząca sesji jednak nie zwołała, mimo że statut dzielnicy nakazuje zorganizowanie nadzwyczajnego posiedzenia w ciągu siedmiu dni od wpłynięcia wniosku. - Nie dostaliśmy żadnej odpowiedzi - przyznaje krótko radny Prawa i Sprawiedliwości Michał Szpądrowski.
Sam postanowił złożyć zawiadomienie do Prokuratury Okręgowej o możliwości popełnienia przez przewodniczącą przestępstwa. Przekonuje, że Jurczyńska-Owczarek od tygodni "paraliżuje prace rady" i "działa na szkodę" mieszkańców Ursynowa.
Kilkukrotnie próbowaliśmy skontaktować się z przewodniczącą, ale bezskutecznie. Kiedy dodzwoniliśmy się do niej we wtorek w ciągu dnia, poprosiła o telefon wieczorem. Wieczorem już nie odebrała. Podobnie jak w środę.
Przerwa w obradach
Ostatnia sesja na Ursynowie odbyła się 18 kwietnia. Pod koniec obrad klub PO złożył wniosek o zwołanie kolejnej - w trybie nadzwyczajnym, aby uzupełnić skład zarządu. Przypomnijmy bowiem, że po odejściu Wojciecha Matyjasiaka z funkcji wiceburmistrza, rada nie powołała jeszcze jego następcy. Choć nieoficjalny kandydat już jest i zdaje się mieć poparcie rządzącej dzielnicą Platformy - mowa o Antonim Pomianowskim, szefie Inicjatywy Mieszkańców Ursynowa.
Jurczyńska-Owczarek, ku zaskoczeniu wszystkich, sesję nadzwyczajną zwołała… tej samej nocy. Radni po północy zaczęli dostawać SMS-y z informacją, że posiedzenie odbędzie się następnego dnia o 9.00 rano. Mimo niedogodnej pory, w urzędzie karnie stawił się niemal pełny skład, nie przyszło zaledwie trzech (na 25) radnych. Przewodnicząca zaskoczona tak liczną frekwencją zaraz po otwarciu obrad postanowiła więc… ogłosić przerwę. Ta trwa do dziś.
Radny Szpądrowski takie działanie nazywa krótko: "celowa obstrukcja prac rady". I dodaje, że może powodować daleko idące skutki dla całej dzielnicy. Przykład? Radny przypomina, że w połowie maja zarząd dzielnicy przesłał radnym projekty uchwał związane z budżetem dzielnicy. Umożliwiały m.in. zwiększenie środków na remonty dwóch szkół podstawowych (nr 319 i 310), a także remont niszczejących domów komunalnych na Kłobuckiej, o których pisaliśmy na tvnwarszawa.pl.
Komisja zaopiniowała te projekty pozytywnie. Jednak jak podkreśla radny Szpądrowski, ze względu na brak sesji wciąż nie ma opinii całej rady dzielnicy. A to ona jest potrzebna do tego, aby nad pomysłami mogła pochylić się też rada Warszawy. "Jest to działanie na szkodę podmiotów które miały być beneficjentami zaopiniowanych przez Komisję Budżetu i Finansów uchwał" - przekonuje Szpądrowski.
Nieoficjalnie radni dzielnicy przyznają, że problemy ze zwoływaniem sesji nastąpiły, kiedy w urzędzie głośno zaczęto mówić o kandydaturze wspomnianego Antoniego Pomianowskiego na wiceburmistrza dzielnicy. - Pani przewodnicząca chyba ma z nim jakiś problem, ale nikt nie wie, o co chodzi - mówi nam jeden z członków koalicji. - Wcześniej można było mieć zastrzeżenia do wielu spraw, ale akurat sesje zwoływane były regularnie - dodaje i chce zostać anonimowy.
Warto też podkreślić, że Jurczyńska-Owczarek jest potrzebna Platformie Obywatelskiej do zachowania stabilnej większości. Bez niej koalicja PO z lokalnymi radnymi oparta będzie na zaledwie jednym głosie.
Czy radnym należy się dieta?
Rada Ursynowa nie spotyka się na posiedzeniach, czy zatem zasadne jest by jej członkowie pobierali pensję? Takie pytanie zadał Piotr Wajszczuk z Inicjatywy Mieszkańców Ursynowa.
- Zgodnie z zasadami przyznawania diet, radnemu przysługuje jedna dieta miesięczna za udział w sesjach i posiedzeniach komisji. Użyty w przepisie spójnik "i" wskazuje, że spełnienie obydwu warunków jest niezbędne - podkreśla radny w złożonej interpelacji powołując się na przepisy prawa.
W rozmowie z tvnwarszawa.pl dodaje, że ma wątpliwości co do tego, czy pieniądze powinny być wypłacane. - W świetle opinii wydawanych przez prawników miasta wszystko jest okej. Wynika z nich, że radny powinien dostawać dietę z samego faktu bycia radnym i pracy na rzecz mieszkańców - mówi Wajszczuk.
I dodaje, że nie ma pewności co do zapisów regulaminowych. - Skoro dieta powinna być wypłacana i za sesję, i za komisję, no to nie chciałbym spotkać się potem z zarzutem, że otrzymuję pieniądze, choć nie powinienem. Stąd interpelacja i upublicznienie tematu, w końcu to z podatków mieszkańców płacona jest ta dieta - stwierdza.
kw/gp
Źródło zdjęcia głównego: tvnwarszawa.pl