Piesi chcąc przedostać się na drugą stronę frezowanej al. Solidarności, przechodzili przez teren budowy. - Dochodzi do wielu niebezpiecznych sytuacji - relacjonował w sobotę reporter tvnwarszawa.pl. I dodał, że brakuje na miejscu odpowiedniego zabezpieczenia.
Taka sytuacja miała miejsce w rejonie skrzyżowania z ulicą Szwedzką.
- Drogowcy wymieniają nawierzchnię w al. Solidarności od ulicy Targowej do Naczelnikowskiej - poinformował Lech Marcinczak, reporter tvnwarszawa.pl. - Teren prac nie został zabezpieczony. Między innymi nie zostało zamknięte przejście dla pieszych. Ludzie korzystają z niego normalnie, jakby żadne prace się nie toczyły. W rezultacie w pewnym momencie, żeby przejść na drugą stronę, wchodzą na rozgrzany asfalt, po którym w jedną i w drugą stronę jeżdżą walce - relacjonował.
Jak dodał, sam był świadkiem, jak jedna kobieta o mało co nie została potrącona przez maszynę.
"Nic sobie z tego nie robią"
Według reportera, nie ma także żadnej informacji, którędy piesi powinni przechodzić przez ulicę. - Może dojść do tragedii. Tędy przechodzą także matki z wózkami i dziećmi, starsze osoby. Drogowcy nic sobie z tego nie robią. Pracują jakby nigdy nic - mówił.
Wymiana nawierzchni al. Solidarności ma potrwać do poniedziałku do 4 rano. Sobotnie prace powodowały także duże utrudnienia dla kierowców.
"Znaki są, apelujemy o wyrozumiałość"
O komentarz poprosiliśmy Zarząd Dróg Miejskich. - Nie ma mowy o złym oznakowaniu z naszej strony. Wszystkie znaki pionowe informujące o robotach są tam, gdzie być powinny. Pamiętajmy, że drogowcy są po to, aby wykonać te roboty jak najszybciej – mówiła w sobotę Karolina Gałecka, rzeczniczka ZDM.
- Apelujemy do pieszych o wyrozumiałość - wiemy, że każda zmiana nawierzchni jest uciążliwa, ale musimy wykonać te prace. Prosimy o zwrócenie państwa uwagi, by nie chodzić w tym miejscu – dodała.
kś/su/ran