Na pierwszego gola kibice czekali tylko nieco ponad pięć minut. Krzysztof Danielewicz zagrał za plecy obrońców Legii do Saidiego Ntibazonkizy, interweniujący poza polem karnym Dusan Kuciak popełnił fatalny błąd i nie trafił w piłkę, więc pochodzący z Burundi zawodnik spokojnie umieścił ją w siatce.
W 11. minucie było już 1:1. Gospodarze szybko rozegrali rzut wolny w środku boiska, piłkę na wolne pole otrzymał Michał Kucharczyk i bez zastanowienia huknął pod poprzeczkę na bramkę Cracovii. Piękny gol.
Po chwili groźnie zrobiło się pod bramką Legii, ale tym razem Kuciak ofiarnie zablokował strzał Sebastiana Stebleckiego. W odpowiedzi, po zagraniu z głębi pola w kierunku bramki gości sam pobiegł Władimir Dwalisziwli, minął Krzysztofa Pilarza, ale na dokładne uderzenie z ostrego kąta zabrakło mu sił. Trafił w słupek.
Pinto dał prowadzenie
Po piorunującym początku piłkarze nie zwolnili tempa, a na poziom gry i zaangażowanie nadal nie można było narzekać. Obie drużyny próbowały "grać w piłkę", sporo było składnych akcji. Po jednej z nich w 37. minucie mistrzowie Polski objęli prowadzenie. Kucharczyk dograł piłkę w pole karne, gdzie czubkiem buta sięgnął jej Helio Pinto i przy pomocy słupka umieścił w siatce.
Po przerwie na emocje trzeba było czekać nieco dłużej niż w pierwszej połowie. W 58. minucie piłkarze trenera Jana Urbana przeprowadzili akcję jak z podręcznika - długie podanie na lewą stronę do Henrika Ojamy, świetne dogranie Estończyka do wbiegającego w pole karne Kucharczyka, który uderzeniem z pierwszej piłki nie dał szans Pilarzowi.
Po zdobyciu trzeciego gola legioniści kontrolowali sytuację na boisku, ale momentami czuli się zbyt pewnie i gracze "Pasów" kilka razy przedostali się pod ich bramkę. W 74. minucie Kuciaka spróbował pokonać Steblecki, ale Słowak był na posterunku.
Hat-trick Kucharczyka
W 82. minucie Ojamaa świetnie uruchomił Kucharczyka, ten niemal od połowy biegł sam na bramkę rywali, chciał skompletować hat-tricka techniczną "podcinką", ale Pilarz nie dał się zaskoczyć. Chwilę później Estończyk stworzył mu jednak okazję do rehabilitacji i bohater wieczoru z niej skorzystał. W sytuacji sam na sam z bramkarzem Cracovii precyzyjnie kopnął pod poprzeczkę i podwoił swój strzelecki dorobek z wcześniejszych jesiennych meczów.
Strzelec gola odebrał tym razem mniejsze gratulacje od kolegów niż podający, a nazwisko Ojamy zaczęli skandować kibice. Wcześniej do postawy "Heńka" trenerzy i partnerzy mieli sporo uwag, głównie dotyczących zbytniego egoizmu. W niedzielę trzema asystami udowodnił, że wychowawcze rozmowy przyniosły skutek.
Beniaminek z Krakowa, mimo porażki w Warszawie, może pierwszą część sezonu zaliczyć do udanych i piłkarze przerwę świąteczno-noworoczną spędzą w dobrych humorach. Legionistów czeka jeszcze spotkanie Pucharu Polski w Zabrzu z Górnikiem.
PAP/lata/b
Komentarze Jakuba Rzeźniczaka i Dusana Kuciaka