Grudniowe protesty przed Sejmem miały związek między innymi z wykluczeniem posła Michała Szczerby (Platforma Obywatelska) z obrad oraz planowanym ograniczeniem wejścia dziennikarzy na salę plenarną. Relacjonowaliśmy je na tvnwarszawa.pl.
Najpierw protest, potem sala sądowa
Na Wiejskiej zgromadziły się wówczas setki ludzi, głównie członkowie i sympatycy Komitetu Obywateli Demokracji oraz Obywateli RP. Wśród nich byli Arkadiusz Szczurek - inżynier i Rafał Suszek - fizyk i wykładowca akademicki.Połączyła ich manifestacja, ale jak się później okazało, również i sala sądowa. Obaj w grudniowe dni byli w centrum wydarzeń. - Chciałem wesprzeć ludzi, którzy się tam zgromadzili - wspomina Szczurek. - W geście takiego obywatelskiego wzmożenia i gniewu, który narastał od dawna- wtóruje mu Suszek.
Cele polityczne
Kilkanaście osób zostało spisanych przez policję. Ponad pół roku później dostali sądowe wezwanie na rozprawę. - Mają postawione zarzuty między innymi za utrudnianie wyjazdu z terenu Sejmu oraz udział w zgromadzeniu, które zostało rozwiązane - mówi mecenas Jarosław Kaczyński, który za darmo postanowił bronić osób usuwanych sprzed Sejmu. - Możemy się tylko domyślać, że chodzi o cele polityczne i zniechęcenie do udziału w demonstracjach. Na szczęście my Polacy, jako naród, kiedy czegoś nam się zakazuje, robimy to z jeszcze większą chęcią - dodaje mecenas.Pierwsza rozprawa miała się odbyć 3 października, ale została odroczona na 22 listopada.
kw