Policjanci z Komendy Rejonowej Policji w Śródmieściu z uwagą już od dłuższego czasu śledzili każdy ruch w internecie i poza siecią 29-letniego Marcina M.
Kiedy mężczyzna umówił się z kolejnym klientem na sprzedaż książeczki sanepidowskiej, zamiast prawdziwego nabywcy, w umówionym miejscu pojawili się policjanci w cywilnych ubraniach. - 29-latek trzymał książeczkę w ręku i nerwowo rozglądał się wokół siebie, chwilę później został zatrzymany - opisuje Robert Szumiata, rzecznik śródmiejskiej policji.
I dodaje, że funkcjonariusze znaleźli przy mężczyźnie książeczką z orzeczeniem, które zostało potwierdzone podrobionym podpisem lekarza i pieczątką. Marcin B. miał także inną pieczątkę służącą do uwiarygodniania oferowanych książeczek sanepidowskich.
Fałszował na nazwisko prawdziwego lekarza
Według relacji funkcjonariuszy, w czasie przeszukania mieszkania Marcina M., policjanci odkryli jeszcze pięć wypełnionych i gotowych do sprzedaży dokumentów oraz 35 sztuk orzeczeń lekarskich in blanco. Dokumenty "były ważne" do 2020 roku. - Żeby je dostać i uniknąć właściwym badań trzeba było zapłacić 100 złotych - przekazuje Szumiata.
Policjanci ustalili również, że 29-latek mógł już sprzedać kilkanaście takich książeczek przypadkowym nabywcom. Wszystkie niezbędne pieczątki zamówił u producenta w internecie. - Mężczyzna sam wystawiał orzeczenia. Podpisywał je danymi istniejącego naprawdę lekarza, na którego natknął się jakiś czas temu - informuje rzecznik.
Marcin B. usłyszał już zarzuty podrabiania dokumentów w celu użycia ich jako autentycznych oraz przygotowania do takiego przestępstwa. Kodeks karny przewiduje w takich sytuacjach do pięciu lat pozbawienia wolności.
Na tvnwarszawa.pl informowaliśmy też o fabryce nielegalnych papierosów:
Nielegalna fabryka papierosów na Mazowszu
Nielegalna fabryka papierosów na Mazowszu
mp
Źródło zdjęcia głównego: ksp