Ponad 150 strażaków wciąż usuwa skutki ulewy

film TVN24
film TVN24
Strażacy wciąż usuwają skutki nawałnicy, która przeszła nad Warszawą w niedzielę. Jak dotąd było już ponad 160 interwencji. Zgłoszeń było tak wiele, że strażacy jeszcze nie wszędzie zdołali dotrzeć.

Pomocy strażaków potrzebują mieszkańcy Włoch, Ursusa, Ochoty czy górnej części Mokotowa. - W tych rejonach w wielu garażach czy piwnicach zalega woda – powiedział st. kpt. Artur Laudy z warszawskiej straży pożarnej.

W sumie do godziny 12:00 warszawska straż otrzymała 180 zgłoszeń. Mimo, że przez całą noc w terenie pracowało 160 strażaków, to nie we wszystkich miejscach udało się pomóc. - Załogi są potrzebne jeszcze w około 20 miejscach - mówi st. asp. Grzegorz Trzeciak.

Najwięcej zgłoszeń było do zalanych ulic, tam strażacy musieli odpompowywać wodę. – Mieliśmy kilka zgłoszeń do powalonych drzew. Wyciągaliśmy też samochody, które wjechały na bardzo zalane ulice – dodaje Laudy.

Zalane posesje w Kobyłce

W niedzielę wieczorem najtrudniejsza sytuacja była w Markach, gdzie zalanych było prawie 200 posesji. Zamknięto tam kilka ulic. Ulica Piłsudskiego - główna arteria wiodąca przez Marki - jest przejezdna, wieczorem w niedzielę zamknięte były jednak przylegające do niej mniejsze ulice. Na miejscu pracowali policjanci i służby techniczne udrożniające rowy.Z powodu nadmiaru wody nieprzejezdnych było również wiele ulic m.in. ul. Piłsudskiego. Na szczęście sytuacja w tym rejonie jest opanowana.

Sporo kłopotów mieli także mieszkańcy Wołomina, Radzymina i Kobyłki. – Strażacy wciąż pracują w Kobyłce, tam jeszcze wiele posesji jest podtopionych – mówi oficer dyżurny straż pożarnej w Wołominie.

Czytaj też na tvn24.pl

bf

Czytaj także: