Mały warsztat hydrauliczny przy ul. Bartyckiej. Właśnie tam swój skarb trzyma Zbigniew Machnicki. To makieta tajemniczego skrzyżowania.
- W 2005 roku narysowałem koncepcję na zdemontowanej tablicy szkolnej, a w 2007 zaczął powstawać model. Pracowałem nad nim przez trzy kolejne zimy - mówi Machnicki.
Dwupoziomowa przeplatanka
Metodą prób i błędów tworzył model bezkolizyjnego skrzyżowania bez sygnalizacji świetlnej. Wycinał drewniane elementy, poprawiał konstrukcję, w końcu dorzucił nawierzchnię z wymalowanymi pasami. Ostateczna wersja była gotowa w lutym 2010 roku, również dzięki wsparciu zięcia i wnuka Marcinka, który wypożyczył dziadkowi resoraki.
Na czym polega jego pomysł? - Na jeździe bezkolizyjnej wydzielonymi pasami - odpowiada Machnicki. I wyjaśnia: - Ruch odbywa się na dwóch poziomach, dzięki czemu jezdnie się nie krzyżują. I tak, kierowca, który chce przebić się na wprost, wjeżdża tuż przed skrzyżowaniem na mały wiadukt nad prostopadłą jezdnią. Kilka metrów dalej zjeżdża z niego i przejeżdża już pod kolejnym wiaduktem, którym również poruszają się samochody.
- Kierowcy, którzy chcą kierować się w lewo, również najpierw przejeżdżają na wprost wiaduktem, później pod kolejnym i dalej skręcają po wydzielonej jezdni wylotowej - wyjaśnia Machnicki.
Bezkolizyjne skrzyżowanie
Wiszące rondo na Łopuszańskiej
A co ze znajdującym się na trzecim poziomie rondem? Do wjazdu na nie służy skrajnie lewy pas, który pnie się do góry przez środek konstrukcji. - Daje możliwość przejazdu w kierunku, z którego przyjechali. Ale mogą też skręcić z ronda w każdą inną stronę - wyjaśnia Machnicki. - Trzeci poziom z rondem nie jest jednak konieczny, bo samo skrzyżowanie bezkolizyjne można rozwiązać na dwóch poziomach, wtedy będzie taniej i nie trzeba będzie tworzyć aż takiej budowli - dodaje.
Jak sam mówi, specjalistą w dziedzinie budowy dróg nie jest. Dlatego swoją makietę określa mianem "pomysłu". - Z życia wziętego - dodaje. - Jeżdżąc po Polsce uznałem, że dobrze by było, gdyby coś takiego powstało. Swój pomysł zarejestrowałem, mam patent Rzeczpospolitej i europejski - zaznacza Machnicki. - Chciałbym, żeby przyjrzał się mu jakiś ekspert i dokonał profesjonalnych obliczeń. Być może przeanalizowali by go studenci, także pod względem ekonomicznym - dodaje.
Sam, okiem inżyniera-amatora, takie skrzyżowanie widziałby np. w miejscu dzisiejszego węzła Łopuszańska. - Na moim modelu widać, że jak ktoś chce skręcić w lewo, to trzyma się lewego pasa, w prawo - trzyma się prawego pasa. A na nowym węźle, gdy chcemy skręcić z Jerozolimskich w Łopuszańską w lewo, to musimy trzymać się prawego pasa - zauważa.
Jeśli chcesz nas zainteresować jakimś tematem pisz na warszawa@tvn.pl. Możesz też opublikować swoją informację bezpośrednio w portalach tvnwarszawa.pl lub Kontakt24.
ran/roody