W meczu 12. kolejki T-Mobile Ekstraklasy Polonia Warszawa zremisowała z Górnikiem Zabrze 1:1 (0:0). "Czarne koszule" nie wykorzystały już czwartego rzutu karnego w tym sezonie. Spotkanie rozpoczęło się z 1,5 godzinnym opóźnieniem z powodu awarii prądu.
Sobotni mecz w Warszawie rozpoczął się z półtoragodzinnym opóźnieniem. Powodem była awaria prądu poza stadionem, uniemożliwiająca przeprowadzenie transmisji telewizyjnej.
Porę rozpoczęcia zaplanowanego początkowo na godz. 18 spotkania zmieniano kilka razy, zmarznięci kibice gwizdali coraz głośniej, aż wreszcie tuż po 19.30 sędzia Daniel Stefański rozpoczął zawody.
Konfrontacja obu zespołów była starciem drużyn spisujących się znakomicie w rundzie jesiennej. Polonia odniosła ostatnio cztery zwycięstwa z rzędu, a Górnik aż do poprzedniej kolejki był niepokonany w ekstraklasie (tydzień temu przegrał u siebie z Zagłębiem Lubin 0:2).
"Wielkie kluby" na trybunach
Na trybunach, jak już w piątek zapowiadano na oficjalnej stronie klubu, usiedli przedstawiciele znanych zagranicznych klubów. Goście m.in. z Juventusu Turyn, Interu Mediolan, Milanu, Bayernu Monachium, Borussii Dortmund i Olympique Marsylia przyjechali oglądać w akcji wyróżniających się piłkarzy obu drużyn. W Polonii chodziło głównie o Łukasza Teodorczyka i Pawła Wszołka, a w Górniku - Arkadiusza Milika, Prejuce'a Nakoulmę i bramkarza Łukasza Skorupskiego.
Z powodu sporego opóźnienia goście musieli się naczekać na popisy obu drużyn. Przed przerwą więcej okazji stworzył Górnik. Już w 10. minucie, po strzale Aleksandra Kwieka, bramkarz Polonii Sebastian Przyrowski odbił piłkę, a dobitka Milika była niecelna. Ten drugi zawodnik nie wykorzystał również dogodnej sytuacji w 22. minucie, gdy trafił w Przyrowskiego. Z kolei tuż przed przerwą podobny strzał - także w bramkarza Polonii - oddał Paweł Olkowski.
Gospodarze odpowiedzieli m.in. szybką akcją zakończoną niecelnym uderzeniem Wszołka. Kilka razy poloniści groźnie kontratakowali, ale ich akcje kończyły się na defensywie Górnika.
Karny dla Polonii jak przekleństwo
Tuż po przerwie bardzo blisko szczęścia byli zabrzanie - po strzale z półobrotu Aleksandra Kwieka piłka trafiła w poprzeczkę. Co się jednak odwlecze... W 52. minucie, po dośrodkowaniu Olkowskiego, piłka odbiła się od Adama Kokoszki, zmieniła tor lotu i wpadła do bramki.
Cztery minuty później Polonia wyrównała. Po dośrodkowaniu z rzutu wolnego i zamieszaniu w polu karnym Władimir Dwaliszwili kopnął mocno pod poprzeczkę.
W 65. minucie poloniści stanęli przed idealną okazją do uzyskania prowadzenia. Po faulu Mariusza Magiery na Tomaszu Brzyskim sędzia podyktował rzut karny. Jego wykonawcą był Teodorczyk, ale strzał napastnika Polonii obronił Skorupski. To czwarty z rzędu mecz, w którym Polonia zmarnowała "jedenastkę" (wcześniej z jedenastu metrów mylili się Dwaliszwili, Brzyski i Wszołek).
W końcówce spotkania sporą przewagę uzyskał Górnik, jednak wynik nie uległ już zmianie.