Każdy z nich miał określoną funkcję. Były osoby odpowiedzialne za rozpoznanie, wytypowanie pojazdów, kradzież, dojechanie do wynajętej dziupli, demontaż aut, transport części oraz ich sprzedaż. Wszyscy zostali zatrzymani jednego dnia.
OGLĄDAJ TVN24 W INTERNECIE NA TVN24 GO >>>
Zasadzka w "dziupli"
Policjanci ustalili, że 40-latek ze swoimi o pięć lat młodszym wspólnikiem kradną auta i przewożą je do garażu we wsi w powiecie płońskim. Tam samochody były rozbierane, a części wywożone furgonetką na sprzedaż. Wiedzieli też, że szykują kolejną kradzież - tym razem na celownik wzięli toyotę RAV 4. Funkcjonariusze przygotowali zasadzkę.
Za kierownicą dostawczego fiata jadącego z miejscowości Naruszewo w kierunku Skarboszewa dostrzegli właśnie 40-latka. Jako pasażerowie siedzieli mężczyźni podejrzewani o pracę przy demontażu pojazdów. Po otworzeniu bramy przez jednego z nich, auto wjechało na obserwowaną posesję i podjechało tyłem do garażu. - Policjanci ruszyli do działania. Wewnątrz zastali zaskoczonych nagłą wizytą trzech podejrzanych. W garażu stała wspomniana szara toyota. Wnętrze pojazdu było już częściowo rozmontowane. Po sprawdzeniu okazało się, że pojazd został skradziony na ternie Brwinowa kilkanaście godzin wcześniej – przekazuje Robert Koniuszy z mokotowskiej policji.
Koledzy czekali w kajdankach
Obok, pod plandeką stała częściowo rozebrana biała mazda CX3. Samochód został skradziony dzień wcześniej w Kielcach. Podczas przeszukania funkcjonariusze natknęli się także na dokumenty hyundaia sonata, który zginął pod koniec marca na Bemowie.
- Policjanci wiedzieli, że do kompletu brakuje jeszcze jednego z podejrzanych, który zajmował się kradzieżami i transportem części. Spodziewali się, że niebawem przyjedzie drugim autem dostawczym. Po kilkunastu minutach usłyszeli, że na podwórko wjeżdża auto. Kierowca tak samo, jak jego poprzednik zaparkował tyłem pod garażem, chcąc wjechać do środka. Kiedy otworzył drzwi do garażu, został powitany przez funkcjonariuszy oraz swoich kolegów ze "spółki" w kajdankach. Mężczyzna nie potrafił wyrazić swojego zaskoczenia, po czym szybko dołączył do pozostałych zatrzymanych – opisuje Robert Koniuszy.
Kradziona mazda, kierowca bez prawa jazdy
Zatrzymani mężczyźni zostali przewiezieni do policyjnych cel, a funkcjonariusze przeprowadzili oględziny "dziupli". Wtedy na posesję wjechała szara mazda CX5 na lubelskich tablicach rejestracyjnych. Pilotowało ją białe audi, które szybko odjechało. - Okazało się, że mazda została skradziona dzień wcześniej w Lublinie, a 27-letni kierowca nie posiadał w ogóle uprawnień do kierowania pojazdem - mówi Koniuszy.
Drugi radiowóz pojechał za audi. Policjanci zatrzymali auto do kontroli kilkanaście kilometrów dalej. - Wynajętym z wypożyczalni pojazdem kierował 21-latek niemający do tego uprawnień. Natomiast pasażerami byli 18-latka i 23-latek poszukiwany do ustalenia miejsca pobytu i odbycia kary pozbawienia wolności. Mężczyzna posiadał przy sobie woreczek z kilkoma porcjami marihuany – przekazuje policjant. Ani kierowca ani pasażerowie nie potrafili wyjaśnić, co robili w okolicy obserwowanej posesji. W trakcie kontroli 23-latek wyjął kartę SIM ze swojego telefonu i próbował ją złamać. Wszyscy zostali zatrzymani.
W rezultacie do policyjnego aresztu trafiło osiem osób.
Zarzuty dla ośmiu osób
Następnego dnia prokuratorskie zarzuty włamania i kradzieży pojazdów usłyszało czterech mężczyzn zatrzymanych jako pierwszych w garażu. Jak podała policja, przyznali się do przestępstw. Wobec wszystkich prokurator zastosował policyjne dozory. Ponadto okazało się, że 40-latek był poszukiwany do odbycia kary 100 dni więzienia.
- 18-letnia kobieta została przesłuchana w charakterze świadka i zwolniona do domu, gdyż - jak ustalili policjanci - nie brała ona udziału w przestępstwach i nie miała wiedzy na temat.
- Tego samego dnia funkcjonariusze zatrzymali jeszcze jedną osobę. 19-latek był podejrzany o kradzież mazdy 3 w kwietniu z Białegostoku – podaje Robert Koniuszy.
Mężczyzna oraz trzej pozostali, czyli zatrzymany w kradzionej maździe CX5 oraz kierowca i pasażer audi, również usłyszeli zarzuty prokuratorskie. Każdemu grozi 10 lat więzienia.
Autorka/Autor: kz/b
Źródło: tvnwarszawa.pl
Źródło zdjęcia głównego: KSP