Wiadomość brzmiała groźnie: o godzinie 6.30 w jednym z urzędów wybuchnie bomba. Do wskazanego w mailu budynku natychmiast zostały wysłane służby. Funkcjonariusze niczego nie znaleźli.
Chciał się zemścić
Dla kryminalnych najważniejsze stało się namierzenie sprawcy fałszywego alarmu. Szybko udało się ustalić, że mail z informacją o bombie został wysłany z jednego z akademików. Wkrótce policjanci stali już pod drzwiami odpowiedniego pokoju. W środku było dwóch mężczyzn. Był też komputer, z którego została wysłana wiadomość.
Mundurowi zaczęli rozmawiać ze studentami i po chwili wszystko stało się jasne. Do fałszywego alarmu bombowego przyznał się 20-letni Jacek P. Wykorzystał on w tym celu komputer swojego współlokatora. Liczył na to, że policja go znajdzie i oskarży. Miała to być zemsta za to, że spotykał się on z byłą dziewczyną Jacka P.
W czwartek 20-latek trafił przed oblicze prokuratora. Zarzuca mu się, że zawiadomił "o zdarzeniu, które zagraża życiu lub zdrowiu wielu osób lub mieniu w postaci wybuchu ładunku wybuchowego". Może za to trafić za kratki nawet na 8 lat.
wp/mz
Źródło zdjęcia głównego: ksp