Prokurator pracuje nad aktem oskarżenia przeciwko Adrianowi M., który jest podejrzany o śmiertelne potrącenie nastolatki na Targówku. Kluczowa będzie opinia biegłego z zakresu ruchu drogowego.
Chodzi o wypadek, do którego doszło 28 grudnia 2015 roku na ul. św. Wincentego, na wysokości Malborskiej. Zginęła 16-letnia dziewczyna.
Chcą powołać biegłego
Zarzut spowodowania wypadku ze skutkiem śmiertelnym i ucieczki z miejsca zdarzenia usłyszał Adrian M., ale nie przyznał się do winy. Śledczy zastosowali wobec niego dozór policyjny oraz poręczenie majątkowe - przekonywali, że zabezpieczono liczne dowody i nie zachodziła konieczność aresztowania.
Na jakim etapie jest teraz to postępowanie? - Trwają czynności w tej sprawie. Prokurator gromadzi materiał do tego, żeby powołać biegłego z zakresu ruchu drogowego. Chodzi o kwestię rekonstrukcji zdarzenia – mówi Artur Oniszczuk, prokurator rejonowy z Pragi Północ. Jak zaznacza, sprawa jest skomplikowana. - Do ostatecznego rozstrzygnięcia pozostaje sprawa, kto w momencie zderzenia siedział za kierownicą. Opinia biegłego jest potrzebna w kwestii ustalenia sprawstwa Adriana M. – naruszenia przez niego zasad bezpieczeństwa w ruchu drogowym i oddalenia z miejsca zdarzenia. Należy mieć na względzie to, że pokrzywdzona została potrącona przechodząc w miejscu niedozwolonym – wyjaśnia Oniszczuk.
Przypomnijmy, że sprawa nie jest do końca jasna, bo kierowca potrącił 16-latkę i odjechał z miejsca zdarzenia. Auto, pod którego kołami zginęła kobieta, znaleziono kilka dni później pod Wyszkowem. Prokuratura ustaliła, że należy ono do matki Adriana M., ale 28 grudnia to właśnie on miał z niego korzystać.
Pod wpływem narkotyków
Śledztwo prokuratury w sprawie Adriana M. dotyczy jeszcze jednego wątku. Jak informuje prokuratura i policja, po wypadku na Targówku, ale jeszcze przed postawieniem zarzutów, mężczyzna prowadził samochód i został zatrzymany przez policjantów na Pradze Północ. – Z naszych ustaleń wynika, że nie miał uprawnień do kierowania samochodem, nie miał ich w ogóle wydanych. Był także pod wpływem środków odurzających, co potwierdził biegły - tłumaczy Oniszczuk. W tej sprawie Adrian M. usłyszał zarzut prowadzenia pod wpływem środków odurzających. Grozi mu za to maksymalnie 2 lata więzienia i zakaz prowadzenia pojazdów od 3 do 15 lat, a także minimum 5 tys. grzywny. Za spowodowanie wypadku podejrzanemu grozi 12 lat więzienia. Jak pisaliśmy w styczniu, to nie jedyne problemy Adriana M. z prawem. W prokuraturze toczyły się dwie sprawy dotyczące środków odurzających. – jedna z lipca 2010, a druga z października 2012 roku. W pierwszej sąd skazał go na ograniczenie wolności przez 5 miesięcy z obowiązkiem pracy społecznej 20 godzin miesięcznie. W drugiej zapadł wyrok trzech lat więzienia w zawieszeniu na sześć.
ran//ec
Źródło zdjęcia głównego: tvnwarszawa.pl