Nie Modlin, a Radom ma stać się portem uzupełniającym dla Lotniska Chopina w Warszawie - zapowiadają władze Przedsiębiorstwa Państwowego "Porty Lotnicze". Te plany, co zrozumiałe, krytykuje kierownictwo lotniska w Modlinie, jednak zastrzeżenia w sprawie wyboru PPL mają także eksperci.
Radomskie lotnisko od kilku miesięcy świeci pustkami. Nie cieszy się zainteresowaniem ani wśród pasażerów, ani wśród przewoźników. Na stronie internetowej portu próżno szukać rozkładu lotów. Jest za to oferta: za osiem złotych można zwiedzić lotnisko: zobaczyć terminal, wozy straży pożarnej, sprzęt do obsługi samolotów. Ale sytuacja może się zmienić. Właśnie port w Radomiu ma stać się lotniskiem uzupełniającym dla Lotniska Chopina w Warszawie.
Nakłady i terminy
Piotr Samson, prezes Urzędu Lotnictwa Cywilnego, zwraca uwagę, że Lotnisko Chopina jest bardzo blisko granicy swojej przepustowości, która wynika głównie z uwarunkowań środowiskowych. - W związku z tym potrzebujemy jeszcze innego dodatkowego miejsca, gdzie ten ruch dla pasażerów przylatujących i wylatujących z Warszawy mógłby być wykonywany - podkreśla. Lotnisko Chopina ma otrzymać zadanie rozbudowy sieci połączeń tranzytowych, aby później przenieść je do Centralnego Portu Komunikacyjnego, który ma powstać pomiędzy Łodzią a Warszawą do 2027 roku. W związku z tym trzy miliony pasażerów rocznie, którzy na stołecznym lotnisku się nie pomieszczą, trzeba przenieść na lotnisko uzupełniające.
Wybór padł na Radom. Takie wnioski wyciągnięto z raportu przygotowanego przez firmę Arup na zlecenie Przedsiębiorstwa Państwowego "Porty Lotnicze" (PPL).
Arup porównał m.in. infrastrukturę lotniskową, drogi startowe, kołowania, miejsca postojowe dla samolotów, przepustowość terminali pasażerskich, możliwości dojazdu dla pasażerów oraz kwoty potrzebne na nakłady inwestycyjne w rozbudowę portów w Radomiu i Modlinie.
Mariusz Szpikowski, prezes PPL, który zarządza Lotniskiem Chopina przekonuje, że inwestycja w Modlin jest inwestycją znacznie trudniejszą, droższą i dłuższą niż inwestycja w Radom.
- Przeniesienie części ruchu do Radomia jest możliwe po 20 miesiącach i nakładach w wysokości 425 milionów złotych. W Modlinie byłoby to możliwe za 45 miesięcy po kosztach przekraczających zdecydowanie miliard złotych - zaznacza.
Jak dodaje, pierwsze loty z portu w Radomiu mogłyby się odbyć jesienią 2019 roku. Uruchomione stosunkowo niedawno lotnisko w Radomiu trzeba jednak w praktyce niemal zbudować od nowa.
- Ale nie byłoby to tańsze niż budowanie lotniska w dowolnym miejscu od zera, chociażby ze względu na drogę startową. Jednym z kryteriów było to, że musi to być budowane na lotnisku już istniejącym - mówi.
Linie nie widzą potencjału?
Adrian Furgalski z Zespołu Doradców Gospodarczych TOR podkreśla, że to nie politycy ani dyrektorzy lotnisk decydują o przenoszeniu podróżnych na inne lotnisko. - To decydują pasażerowie, to decydują linie lotnicze. A one najwyraźniej tego potencjału drzemiącego być może gdzieś w ukryciu w Radomiu nie widzą od wielu, wielu lat - zaznacza.
Jak zauważa, przeszkodą m.in. jest odległość. Z warszawskiego Dworca Centralnego do oddalonego o 40 kilometrów Modlina można dojechać w godzinę. Na pokonanie 107 kilometrów do lotniska w Radomiu potrzeba ponad dwie godziny.
- Oczywiście w przypadku Radomia budujemy ostatni potrzebny odcinek S7, zabieramy się za S7 w kierunku Modlina, są inwestycje kolejowe. Ale nawet jak to wszystko się stanie, to i tak sposób dotarcia z Warszawy do Modlina będzie zdecydowanie lepszy niż w przypadku Radomia - dodaje.
Na odległość między Warszawą i Radomiem uwagę zwraca również Paweł Kunz z branżowego portalu fly4free.pl. - Radom w kwestii komunikacji jest na gorszej pozycji niż Modlin. Mam duże wątpliwości, czy pasażerowie z Warszawy chętnie będą chcieli korzystać z tego lotniska. Tanie linie niezbyt chętnie ze stołecznego lotniska chcą się ruszyć. Musimy pamiętać o tym, że linie "low-costowe" (tzw. niskokosztowe - red.) i linie czarterowe stanowią blisko 1/3 obecnego ruchu z Lotniska Chopina. Jest to blisko 5 mln pasażerów. Wygonienie ich, o czym dyrektor Szpikowski delikatnie wspomina, może być bardzo dużym problemem - wyjaśnia.
Jak mówi Kunz, Polacy przyzwyczaili się do latania. - Ten środek transportu jest dla nich czymś normalnym. I chcą latać. Pytanie brzmi, czy potencjalny klient, który chciałby lecieć lotem czarterowym na wymarzony urlop, który lubi być dopieszczony, który lubi lecieć z miejsca blisko miejsca zamieszkania, który lubi coś kupić w sklepie bezcłowym, naprawdę będzie skłonny latać z Radomia. To już nie jest nawet kwestia pieniędzy, które musi wydać na dojazd do tego lotniska - zauważa.
"Niezgodne z praktyką"
Z kolei Michał Mazur z PwC twierdzi, że lokalizacja lotniska w Radomiu jako komplementarnego dla Lotniska Chopina do czasu uruchomienia CPK jest niezgodna z praktykami rynku lotniczego. - W zeszłym roku w ramach publikacji raportu o dynamice rynku lotniczego wskazywaliśmy, że w praktyce europejskiej, w sensie biznesowym, jest lokalizacja lotnisk pomocniczych czy centralnych nie więcej niż 50 km od centrum metropolii - zaznaczył Mazur. Ekspert z firmy doradczej PwC przypomniał, że średnia takiej lokalizacji wynosi w Europie Zachodniej 22 km. - Ale sens ma lokalizacja do 50 km, bo wiąże się z podróżą do 45 minut pociągiem - wyjaśnił.
Modlin: potrzeba 360 mln zł
Wyboru Radomia na lotnisko uzupełniające nie akceptuje też Marek Miesztalski, przewodniczący rady nadzorczej lotniska w Modlinie.
- Trudno mi zrozumieć, w jaki sposób radomskie lotnisko oddalone o 100 km od Warszawy ma być lepiej skomunikowane ze stolicą niż port w Modlinie, oddalony od stolicy zaledwie o 35 kilometrów. Przypomnę, że trwają prace nad budową bocznicy kolejowej, dzięki której pasażerowie dojadą pod sam terminal - wskazuje.
Jak dodał "radomskie lotnisko położone jest blisko osiedli mieszkaniowych i mówienie, że nie będzie ono uciążliwe dla mieszkańców Radomia, jest nieporozumieniem". Jego zdaniem lokalizacja lotniska w Modlinie "nie tylko nie jest uciążliwa dla okolicznych miejscowości, ale przede wszystkim pozwala na jego rozbudowę".
- Dzisiaj, gdybyśmy chcieli rozbudować Modlin do skali 10 milionów pasażerów, a więc trzy razy więcej, niż Radom, to wydatki będą maksymalnie około 357 - 360 milionów złotych. Łącznie z budową nowej drogi startowej, obok obecnie istniejącej - zapewnia Miesztalski.
Wada Modlina? "Rządzi nim PO i PSL"
Lotnisko Modlin bez dodatkowych inwestycji może nie utrzymać się na rynku. W efekcie, po przeniesieniu ruchu do Centralnego Portu Komunikacyjnego i zamknięciu Lotniska Chopina, Warszawa zostanie pozbawiona szybkiego dostępu do jakiegokolwiek lotniska. Tymczasem w ubiegłym roku lotnisko w Modlinie obsłużyło prawie trzy miliony pasażerów, a lotnisko w Radomiu - dziewięć tysięcy.
- Technicznie lotnisko w Modlinie można rozbudować aż do 40 milionów pasażerów. Tam nie ma ograniczeń środowiskowych, w pobliżu nie mieszkają ludzie. Istotną i podstawową wadą tego lotniska jest jednak to, że rządzi nim PO i PSL - mówi Furgalski.
Właścicielami spółki Mazowiecki Port Lotniczy Warszawa-Modlin są: Agencja Mienia Wojskowego (34,43 proc. udziałów), województwo mazowieckie (30,37 proc. udziałów), Przedsiębiorstwo Państwowe "Porty Lotnicze" (30,39 proc. udziałów), które zarządza warszawskim Lotniskiem Chopina, oraz miasto Nowy Dwór Mazowiecki (4,81 proc. udziałów).
Radomskie lotnisko jest natomiast jedynym portem lotniczym użytku publicznego w Polsce, który powstał bez wsparcia unijnego. Miasto zainwestowało w jego utworzenie ponad 90 mln zł. Od kilku lat lotnisko szuka inwestora, który zrealizowałby niezbędne inwestycje infrastrukturalne.
CZYTAJ TEŻ NA TVN24BIS.PL tol//dap