Mieszkańcy Bielan walczą z plagą szczurów. - Są wszędzie, znajdujemy je żywe i martwe, na osiedlach, w ogródkach, w domach i w szkole - alarmują. -Córka na boisku znalazła martwego szczura. Myślała, że to myszka. Małe dzieci wołają: mamusiu, to kotek - opowiada z przerażeniem Bogumiła Ślązak, mama dwóch uczennic bielańskiej podstawówki.
Według mieszkańców posesji przy ul. Arkuszowej, największe problemy ze szczurami zaczęły się już w zeszłym roku. - Do tej pory radziliśmy sobie sami, zasypywaliśmy ich tunele, staraliśmy się w jakiś sposób je przepędzać. Ale w poniedziałek rozkopaliśmy w ogrodzie ich norę i znajdowało się tam osiem małych szczurów z matką. To obrzydliwe. Są wszędzie, biegają po ogrodzie, jednej z sąsiadek weszły do mieszkania, inna znalazła jednego w przewodzie wentylacyjnym - alarmuje Iwona Walentynowicz, mieszkanka Arkuszowej.
"Mamusiu, to kotek!"
Jak przekazują inni mieszkańcy, martwe i żywe szczury widują w całej okolicy, w domach i ogrodach, a nawet w Szkole Podstawowej nr 79 i na placu zabaw.- Córka bawiła się na boisku, na którym znalazła martwego szczura. Na początku myślała, że to myszka. Małe dzieci wołają: mamusiu, to kotek. To niebezpieczne i przerażające, bo te gryzonie są duże jak koty, mogą pogryźć dzieci - mówi Bogumiła Ślązak, mama dwóch uczennic pobliskiej podstawówki.Mamy dzieciaków chodzących do szkoły są przerażone i przekonane, że problemy zdrowotne, na które skarżą się ich pociechy: nudności, wymioty, bóle głowy, spowodowane są właśnie gryzoniami.Jak radzą sobie z problemem szczurów? Zakładają trutki, sięgają po niekonwencjonalne metody. - Walczyłam z gryzoniami dwa lata. Były wszędzie, na tarasie i trawniku, gdzie kopały duże dziury w ziemi. Strach było małe dziecko puścić przed dom, żeby nogi sobie nie skręciło. Doszło nawet do tego, że udałam się do zoo po odchody tygrysa, aby rozsypać je przed domem - mówi nam Walentynowicz.Winna kompostownia?Mieszkańcy okolicy i samej ul. Arkuszowej twierdzą, że gryzonie mnożą się na terenie pobliskiej kompostowni MPO i wysypiska śmieci. - Jesteśmy przekonani, że plaga szczurów spowodowana jest powstaniem kompostowni. Mieszkam tutaj od 8 lat i przez pierwsze 4 nie było problemu z gryzoniami. Wielokrotnie ja i inni mieszkańcy zgłaszaliśmy to do urzędu dzielnicy i sanepidu. Dzisiaj napisaliśmy kolejną skargę - mówi Aleksandra Bogusławska, mieszkanka Arkuszowej.O komentarz w sprawie poprosiliśmy Powiatową Stację Sanitarno-Epidemiologiczną, o problem szczurów zapytaliśmy też władze dzielnicy. Dzielnica: będziemy interweniowaćBurmistrz potwierdza, że do ratusza wpływają niepokojące sygnały dotyczące plagi gryzoni.- Problem ewidentnie istnieje i jest to problem poważny. Być może jest to związane z działalnością kompostowni, nie wykluczamy tego. My jako dzielnica podejmujemy działania w zakresie deratyzacji i wystąpimy o interwencję do Wojewódzkiego Inspektora Ochrony Środowiska, sanepidu i MPO w tym zakresie, w celu zmniejszenia lub wykluczenia tego zjawiska - zapowiada Włodzimierz Piątkowski, zastępca burmistrza dzielnicy.Do sprawy będziemy wracać. CZYTAJ TEŻ O ŚMIERDZĄCYM PROBLEMIE NA RADIOWIE Katarzyna Śmierciak k.smierciak@tvn.pl