Plac Szembeka wciąż bez toalety. "Problemem wilgoć, grzyb i polityka"

Wilgoć i grzyb
Wilgoć i grzyb
Źródło: Adam Rosiński
Wiosną na placu Szembeka miała zacząć działać piwiarnia, a wraz z nią publiczna toaleta. Tak się jednak nie stanie. Adam Rosiński, który wygrał przetarg na najem lokalu, złożył wniosek o rozwiązanie umowy. - W tym miejscu spokojnego biznesu prowadzić się nie da - przekonuje.

Nowy plac Szembeka miał być wizytówką Pragi Południe. 22-milionowy budżet pozwolił na wiele: elegancki granit, chińskie lampiony, tańczące fontanny i nietuzinkowe ławki. Oszczędzić postanowiono na toalecie. Lokal w podziemiach placu pozostawiono w stanie surowym. Zgodnie z pomysłem władz dzielnicy, miał go urządzić przyszły najemca, który będzie zarabiał na prowadzeniu działalności gastronomicznej. A szalet będzie dostępny dla każdego.

"Nie będę ryzykował"

Tego biznesowego podejścia do kwestii toaletowej nie podzielili przedsiębiorcy. Mimo minimalnej stawki najmu (nieco ponad 15 zł za metr kwadratowy) w pierwszym przetargu nie znalazł się żaden chętny. W drugim, jedyną ofertę złożył Adam Rosiński. Planował stworzenie czeskiej piwiarni pod nazwą Pivnica SzemBeczka. Po długich negocjacjach umowę podpisał, ale w ubiegłym tygodniu złożył wniosek o jej rozwiązanie. Dlaczego?

- W tym miejscu spokojnego biznesu prowadzić się nie da. PiS z PO cały czas toczą ze sobą wojnę Jeśli np. wybory wygra PiS, to cała inwestycja pt. plac Szembeka znajdzie się pod obstrzałem, bo w końcu to jedna ze sztandarowych inwestycji tej kadencji PO. Nie będę ryzykował otwarcia knajpy, którą jakiś polityczny urzędnik może kazać zamknąć pod byle pretekstem – tłumaczy Adam Rosiński.

Wilgoć, grzyb, woda

Powodów było jednak więcej. Według przedsiębiorcy, kilkanaście miesięcy po zakończeniu rewitalizacji placu, lokal nadaje się do remontu. - Głównym problemem są wilgoć i grzyb. W szybie windy stoi woda, co, delikatnie mówiąc, nie jest bezpieczne zważywszy na bliskość urządzeń elektrycznych – wyjaśnia Rosiński. Zwraca także uwagę na zły stan granitowych płyt nad wejściem do lokalu. - Jako inwestora gwarancja mnie nie pociesza, bo to znaczy, że i tak musiałbym zamknąć go na czas prac – dodaje.

Problemem jest też brak możliwości wystawienia stolików na zewnątrz. - Lokal nie ma przypisanego ogródka kawiarnianego. Obecnie Delegatura Biura Gospodarowania Nieruchomościami nie wyda przez dwa lata pozwolenia na ogródek, gdyż plac jest nadal objęty gwarancją – wyjaśnia Ewelina Lanc, rzeczniczka urzędu dzielnicy.

Według Rosińskiego oznacza to, że prowadzenie dochodowej działalności, mimo niskiego czynszu, staje się niewykonalne.

Zdecydują po decyzji

Co wobec tego zamierzają zrobić władze dzielnicy? Rozpiszą trzeci przetarg czy same spróbują wyposażyć i przejąć toaletę? Kiedy mieszkańcy będą mogli wreszcie skorzystać z szaletu? Odpowiedzi na te pytania szukamy w urzędzie dzielnicy.

- Dyrektor Zakładu Gospodarowania Nieruchomościami pismem zwrócił się do Wydziału Gospodarowania Nieruchomościami, by ten zwrócił się do zarządu dzielnicy o podjęcie stosownej uchwały. Zarząd dzielnicy po podjęciu decyzji zdecyduje jaka jest przyszłość lokalu użytkowego - odpowiada w swoim stylu rzeczniczka.

Krata sprzed wejścia zniknie nieprędko:

Piotr Bakalarski

Plac Szembeka rok po modernizacji

Czytaj także: