Państwomiasto znajduje się przy Andersa 29, nieopodal skrzyżowania z ulicą Stawki. Działa od około sześciu lat i przez ten czas zdążyło wpasować się w tkankę Muranowa. Klientów nie brakuje w tygodniu i w weekendy. Lokal składa się z dwóch kondygnacji. Na dolnej działa głównie część gastronomiczna. Na górnej znajduje się duża sala, w której przez lata organizowano liczne otwarte dla publiczności spotkania: debaty społeczne i polityczne, dyskusje kulturalne czy promocje książek. Całość prowadzi fundacja o nazwie Projekt: Polska. Informację o wyprowadzce lokalu z Muranowa podała we wtorek rano "Gazeta Stołeczna". Przyczyną miała być podwyżka czynszu o prawie pięć tysięcy złotych. Jak podał dziennik, po podwyżce czynsz i rachunki miały kosztować fundację około 20 tysięcy złotych miesięcznie. - Nie stać nas już na ten lokal - powiedział "Gazecie" Wiktor Jędrzejewski, przedstawiciel fundacji.Informację podali na swoim Facebooku również przedstawiciele Państwomiasto. "Urząd Dzielnicy Śródmieście postawił jako warunek przedłużenia umowy najmu kolejną podwyżkę czynszu. Niestety nie jesteśmy w stanie kontynuować naszej aktywności na Muranowie przy takich kosztach" - napisali. W innym wpisie zaznaczyli, że decyzja była trudna, ale musiała być podjęta, by "nie trzymać w niepewności pracowników".
Oświadczenie dzielnicy
Po publikacji artykułu w "Stołecznej" władze Śródmieścia wydały oświadczenie, w którym przedstawiły inną wersję zdarzeń niż przedstawiciele Projekt: Polska. W piśmie podano, że między stronami trwały negocjacje, które nie zakończyły się. Mimo to "fundacja w dniu 31 lipca poinformowała o rezygnacji z kontynuacji umowy najmu lokalu przy Andersa 29, o powierzchni 400 metrów kwadratowych". Członkowie zarządu Śródmieścia zaznaczają też, że podczas spotkania 20 czerwca wyrazili zgodę na najem kolejnego lokalu (również przy Andersa 29) przez fundację - o powierzchni 136 merów kwadratowych. Ponadto komentująca sprawę "Gazecie Stołecznej" przedstawicielka urzędu zaznaczyła, że dzielnica jest zaskoczona decyzją o wyprowadzce fundacji z Muranowa bez zakończenia negocjacji. "Próbowaliśmy znaleźć rozwiązanie przez siedem miesięcy, ale nie udało nam się doprowadzić do rzetelnego dialogu w tej sprawie" - odpowiedzieli z kolei na Facebooku przedstawiciele Państwomiasto. "Przykro nam, że ten etap się kończy i że staje się kolejnym sloganem w kampaniach wyborczych. Polityka miejska powinna być systemowa, a nie akcyjna - my usiłujemy działać systemowo i wiemy, że bez partnerów po stronie urzędu miasta jest to bardzo trudne" - dodali.
Śpiewak uderza w ratusz i PO
Informacja o wyprowadzce Państwomiasto z Andersa zelektryzowała polityków i społeczników z różnych stron sceny politycznej. Przed południem, przed wejściem do lokalu konferencję zorganizował Jan Śpiewak, kandydat na prezydenta stolicy z ramienia koalicji Wygra Warszawa. Przypomniał, że lokal przy Andersa 29 przez około trzy lata stał pusty, bo nie było chętnego najemcy. - Nagle pojawiła się fundacja i pomysł, by powstało tu miejsce dyskusji i debat - mówił. Przyznał też, że sam ma osobiste wspomnienia z tym miejscem, bo właśnie tu odbywała się promocja jego książki. - Tych spotkań było tysiące. - Wkład, które dało Państwomiasto w życie społeczne i kulturalne miasta jest nieoceniony - przekonywał. Winą za całą sytuację Śpiewak obarczył Platformę Obywatelską i prezydent Hannę Gronkiewicz-Waltz. - Uderzają w demokratyczne miejsce debaty. W miejsce, gdzie tworzy się społeczność lokalna i kapitał społeczny. W imię czego? Zysków i chciwości - krytykował.
- Żyjemy w czasach ataków na demokrację liberalną. W czasach, gdy niszczy się wymiar sprawiedliwości. I jaka jest na to odpowiedź PO? (…) Atak na społeczeństwo obywatelskie i miejsca, gdzie toczy się demokratyczna dyskusja o Warszawie - dopowiedział.
Śpiewak zadeklarował, że złoży na ręce prezydent Warszawy apel o zmianę decyzji i natychmiastowe wycofanie się z podwyżki czynszu.
Zapowiedział też, że "gdy wygra wybory, Państwomiasto wróci na swoje miejsce" (choć nie podał, w jaki sposób miałby zamiar to zrobić), a podobne inicjatywy, które "krzewią debatę demokratyczną i ducha obywatelskiego, będą wspierane przez władze miasta, a nie niszczone".
Reakcje kandydatów na prezydenta
Podobną deklarację złożył Patryk Jaki, kandydat na prezydenta z ramienia Zjednoczonej Prawicy. "Nieważne czy zgadzam czy nie zgadzam się z prowadzącą lokal organizacją. Warszawa potrzebuje miejsc, gdzie można swobodnie dyskutować. Jak zostanę prezydentem PaństwoMiasto wróci na swoje miejsce" - napisał na Twitterze.Oświadczenie w sprawie zamknięcia klubokawiarni po południu wydała też Justyna Glusman, kandydatka koalicji ruchów miejskich na prezydenta. W stanowisku stanęła w obronie lokalu, a miasto skrytykowała za "niejasne kryteria" przyznawania czynszu dla różnych najemców.- Z jednej strony miasto powinno wspierać wartościowe inicjatywy społeczne i kulturalne stosując preferencje czynszowe. Z drugiej, tworzyć przyjazne warunki dla prowadzenia biznesu. Priorytetem powinno być zagospodarowanie miejskich lokali i takie zarządzanie, aby prowadzona w nich działalność sprzyjała tworzeniu pełnych życia miejskich ulic - oświadczyła Glusman.Głos zabrał też kandydat Sojuszu Lewicy Demokratycznej Andrzej Rozenek. "Apeluję do prezydent @hannagw i kandydata PO @trzaskowski_ o pilną interwencję. NGO-sy jak i instytucje kultury, sportu, czy edukacji muszą być zawsze pewne wsparcia ze strony miasta! Wycofajcie się z tej głupiej decyzji!" - napisał.
Wieczorem sprawę skomentował także kandydat PO Rafał Trzaskowski. "Sytuacja z @PANSTWOMIASTO pokazała, że potrzebne jest rozwiązanie systemowe, a nie ad hoc. Czasami najlepsze chęci rozbijają się o problem komunikacji. Dlatego zapowiadam twarde egzekwowanie elastycznych czynszów dla miejsc, które pozytywnie wpływają na zmianę charakteru Warszawy" - oświadczył na Twitterze.
Państwomiasto ma zostać na Andersa do końca tygodnia, a potem - według informacji "Gazety Stołecznej" - przenieść działalność do jednego z domków fińskich na Jazdowie.
Państwomiasto przy Andersa
kw//ec