Ostronos wyproszony z autobusu. Jak przewozić nietypowe zwierzęta?

Ostronos przed podróżą pociągiem
Ostronos przed podróżą pociągiem
Źródło: facebook.com/Ostronos-Miniu
Na jeden z przystanków przy pl. Na Rozdrożu przyszedł ostronos Miniu. Na smyczy prowadził go Marcin, jego właściciel. Gdy podjechał autobus, obaj weszli do środka. Z pojazdu natychmiast wyprosił ich kierowca. – Transporter albo kaganiec – usłyszał Marcin. Wysiadł ze zwierzakiem i wszedł do innego autobusu, którym bez problemów odjechał. Który z kierowców zachował się prawidłowo?

Środa. Godz. 10. Plac Na Rozdrożu. Na jednym z przystanków pojawia się Marcin wraz ze swoim zwierzakiem. To ostronos Miniu (ssak z rodziny szopowatych), który wzbudza duże zainteresowanie przechodniów. W Warszawie mieszka od kilkunastu miesięcy. Zdarza się, że biega na smyczy po parkach. Można powiedzieć, że to znany zwierzak, ma "swój" profil w mediach społecznościowych. Miniu grzecznie drepcze koło właściciela. Jest na smyczy.

Gdy na przystanek przyjeżdża autobus, Marcin prowadzi zwierzaka do środka, ale szybko musi wyjść. Wyprasza go kierowca, bo właściciel nie założył zwierzęciu kagańca. Następnym autobusem ostronos odjechał. Całą sytuację obserwowałem z kilkunastu metrów czekając na pobliskim przystanku. Po przyjeździe do redakcji postanowiłem skontaktować się z prowadzącym fanpage "Ostronos Miniu".

Wyproszony pierwszy raz

Marcin jest właścicielem Minia od lutego 2015 roku. Od tego czasu razem poruszają się po Warszawie. Marcin ma w domu transporter, w którym zdarza mu się przewozić ostronosa. Ale zauważył, że zwierzak dużo lepiej znosi podróże, gdy ma więcej swobody. Tym bardziej, że ostronos z ogonem ma ponad metr długości. Transporter musi być spory. Ciężko się z nim przemieszczać do autobusów. Dlatego mężczyzna kupił też w kaganiec. – Oczywiście nie mówimy o podróżach w godzinach szczytu. Wtedy omijamy tłoczną komunikację. Zamawiam z reguły taksówkę, by nie stresować zwierzaka – mówi właściciel.

Gdzie tym razem miał kaganiec? – Został w domu. Wielokrotnie widziałem w autobusach małe psy bez kagańców. Minio jest wielkości jamnika. Nie jest agresywny. Daje się głaskać dzieciom. Odkąd podróżujemy po Warszawie pierwszy raz ktoś nas wyprosił z autobusu – tłumaczy Marcin.

"Jak piesio się wabi?"

A podróżuje z Miniem nie tylko po Warszawie, ale po całej Polsce. Byli razem w Ełku, Poznaniu czy Krakowie. Dowodem są zdjęcia z profilu zwierzaka w mediach społecznościowych. Na pętli w Bronowicach Nowych zaprzyjaźnił się z nim jeden z kierowców. W pociągu z Krakowa ostronos mógł nawet liczyć na specjalny poczęstunek od pani z Warsa. – Kupuję Miniowi bilet dla psa. Czasem żartobliwie słyszę od obsługi "jak piesio się wabi?" – opowiada Marcin.

No, ale to są przykłady ludzkiej życzliwości. Przepisy nie mają uczuć. - Jestem odpowiedzialny za zwierzę, więc za każdym razem czytam regulaminy – zaznacza. Mówi, że musi kupować w pociągu bilet dla psa, bo przecież nie ma biletów dla ostronosów.

Jak jest w przypadku ZTM? Regulamin dopuszcza przewożenie "małych zwierząt domowych, jeżeli nie są uciążliwe dla pasażerów i są umieszczone w odpowiednim dla zwierzęcia koszu, skrzynce, klatce". Na smyczy i w kagańcu mogą być tylko psy.

Sytuacja niestandardowa

O całej sprawie rozmawiam z Magdaleną Potocką z biura prasowego ZTM. Ta przyznaje, że gotowej odpowiedzi na temat ostronosów nie ma. - Sytuacja jest niestandardowa. Bo ile ostronosów mieszka w Warszawie? – mówi Potocka.

- Z całego opisu widać, że kierowca zastosował się do regulaminu. Ale jeśli pasażer czuje się pokrzywdzony, zachęcam do wysłania skargi lub zażalenia. Wtedy jego sprawę potraktujemy indywidualnie – dodaje.

Ale to na pewno nie jeden kłopot komunikacyjny z jakim może się mierzyć ZTM. Swego czasu głośno było o świni (mieszka w bloku na Ursynowie), która podróżuje metrem. Jest na smyczy, ma szelki, ale nie ma kagańca ani transportera. ZTM o tej sprawie słyszał, ale nigdy nikt nie pytał ich o zasady przewożenia świni.

Marcin za całą sytuację nie obwinia kierowcy. Bardziej mu zależy, by ostronos mógł być przewożony w komunikacji na podobnych zasadach jak pies. Chce napisać pismo do ZTM. Ale to wymagałoby zmiany regulaminu po decyzji Rady Warszawy. Dużo zachodu, jak na jednego ostronosa.

- Jeszcze raz zachęcam do wysłania skargi czy zażalenia. Regulamin zmienia Rada. Ale każdy przewoźnik ma jeszcze swoje wewnętrzne przepisy czy szkolenia, na których może uczulić kierowców na bardziej niestandardowe sytuacje – dodaje Potocka.

Zagaduje i rządzi w domu. Kura zamieszkała w bloku na Grochowie:

Kura rządzi na Grochowie

Sebastian Kucharski

Czytaj także: