Policjanci ze Śródmieścia zlikwidowali plantację konopi indyjskich. Zabezpieczyli 80 krzewów i około 8 kilogramów marihuany. Jak mówią, zdemaskowali nielegalny "rodzinny biznes", zatrzymani zostali bowiem ojciec i syn. Są oni podejrzani między innymi o handel narkotykami.
Dochodzenie w tej sprawie było prowadzone dwutorowo, ponieważ mężczyźni działali w dwóch różnych lokalizacjach. - Na trop tego przestępczego procederu wpadli policjanci ze śródmiejskiego wydziału operacyjno-rozpoznawczego - zaznacza Rober Szumiata ze śródmiejskiej komendy rejonowej. Śledztwo wspierała wolska prokuratura rejonowa.
Dwie lokalizacje, dwa zatrzymania
W tym samym czasie policjanci wkroczyli do jednego z warszawskich mieszkań i na teren posesji w województwie wielkopolskim. - W stolicy zatrzymany został 31-letni Bartosz Z. W jego mieszkaniu kryminalni znaleźli i zabezpieczyli dziesięć zgrzewek zapakowanej próżniowo i gotowej do sprzedaży marihuany o łącznej wadze ponad kilograma brutto, co stanowi około 1000 porcji handlowych - opisuje Szumiata. Oprócz narkotyków, funkcjonariusze zabezpieczyli ponad 16 tysięcy złotych pochodzących z przestępstwa. Pieniądze zostaną zaliczone na poczet przyszłych kar.
Ojciec 31-latka został zatrzymany w Wielkopolsce. - W piwnicach domu policjanci ujawnili kompleksową i w pełni zautomatyzowaną uprawę ponad 80 krzewów konopi indyjskich w różnej fazie wzrostu - dodaje oficer prasowy śródmiejskiej komendy rejonowej. Na terenie posesji policjanci zabezpieczyli też worki i pojemniki z około siedmioma kilogramami suszu marihuany, gotowego do dystrybucji. Oprócz tego znaleźli ponad 18 tysięcy złotych.
Ścisły podział ról
- Role w tym rodzinnym procederze były ściśle podzielone. Ojciec zajmował się uprawą krzewów, ich obróbką i dostarczaniem do Warszawy gotowej już do sprzedaży marihuany. Do syna należała natomiast dystrybucja towaru w stolicy – wyjaśnia Szumiata.
Zdaniem śledczych podejrzani zajmowali się uprawą i handlem marihuaną od ośmiu lat. Z ich szacunków wynika, że w tym czasie mogli wprowadzić na rynek nawet 30 kilogramów narkotyku, co stanowi około 30 tysięcy porcji handlowych. - Z upływem czasu dokupowane były kolejne urządzenia wspierające wzrost roślin a uprawa powiększała się. Na starcie syn pomagał ojcu w uruchomieniu i prowadzeniu uprawy, potem mężczyźni podzielili się już zadaniami. Kres temu wszystkiemu położyli policjanci ze Śródmieścia - podkreśla Szumiata.
Bartosz Z. i Witold Z. zostali zatrzymani. Po przesłuchaniu w prokuraturze rejonowej na Woli usłyszeli zarzuty. Przed sądem odpowiedzą za posiadanie znacznej ilości narkotyków, handel nimi, uprawę konopi indyjskich i posiadanie sprzętu wspomagającego ich wzrost. Ojciec i syn trafili na trzy miesiące do aresztu.
Grozi im nawet do 12 lat więzienia.
kk/b