Ogień pamięci, od którego na szczycie kopca zapalono ognisko, z Grobu Nieznanego Żołnierza przyniosła sztafeta pokoleń złożona z kombatantów, żołnierzy i harcerzy. Jej dowódcą był powstaniec z pułku AK "Baszta" Jerzy Grzelak.
Na kopcu przy ul. Bartyckiej i w jego okolicach zgromadzili się przedstawiciele parlamentu, kancelarii prezydenta, władz samorządowych, kombatanci oraz mieszkańcy Warszawy.
"To grób wielu"
- Jest przyczyna i skutek. Skutkiem jest ten kopiec, a przyczyną Powstanie Warszawskie. Ten kopiec przed kilkudziesięciu laty stanowił górę gruzów z całego miasta. Stanowi grób wielu, nie tylko Powstańców, ale także mieszkańców Warszawy, którzy zginęli gdzieś pod gruzami w czasie bombardowań - powiedział Eugeniusz Tyrajski ze Związku Powstańców Warszawskich.
- Trudno o piękniejszy, bardziej wyrazisty znak łączności między dawnymi a nowymi laty - mówił, nawiązując do sztafety, która przyniosła ogień, wiceprezydent Warszawy Jarosław Dąbrowski.
- Dziś spoglądamy z kopca na Warszawę wolną, nowoczesną, silną swoją tragiczną przeszłością. Chwała bohaterom powstania - zakończył Dąbrowski.
Część zebranych zaczęła wtedy skandować: "Cześć i chwała bohaterom". Okrzyk ten rozległ się też po oficjalnym zakończeniu uroczystości.
Z gruzów stolicy
Kopiec Powstania Warszawskiego został usypany z gruzów zniszczonej w 1944 r. Warszawy. Uporządkowano go z okazji 60. rocznicy wybuchu Powstania Warszawskiego, w 2004 r. Na kopcu stoi kilkumetrowej wielkości znak Polski Walczącej z datą 1944. Ogień - tradycyjnie zapalany w tym miejscu 1 sierpnia - przynosi z Grobu Nieznanego Żołnierza na pl. Piłsudskiego sztafeta. W jej skład wchodzą m.in. kombatanci, żołnierze i harcerze.
Będzie płonął przez 63 dni, do 3 października - daty upadku powstania. Jedna z tablic na monumencie upamiętnia żołnierzy AK, Powstańców Warszawskich i mieszkańców stolicy, pomordowanych i poległych w latach 1939-1944, zaś druga twórcę pomnika, żołnierza AK, ppłk Eugeniusza Ajewskiego ps. Kotwa.
PAP, lata/mz