Krzysztof K. usłyszał zarzuty półtora roku temu. Przed Światowymi Dniami Młodzieży pełnił funkcję dyrektora pionu bezpieczeństwa w PKP SA. Śledczy zgromadzili dowody, że odegrał kluczową rolę w powierzeniu lukratywnego kontraktu firmie Sensus Group. Spółka nie miała zaplecza, ludzi ani koncesji. Mimo to podpisała lukratywny kontrakt na ochronę dworców. Według CBA i prokuratury zarząd PKP podpisał umowę z Sensusem łamiąc prawo, działając tym samym na szkodę własnej firmy.
Czyszczenie wydziału
- Gdy po wygranych wyborach przez PiS Krzysztof K. pojawił się w spółce, zaczął od rozwiązania wydziału, który zajmował się bezpieczeństwem podróżnych - mówi nam były pracownik PKP SA, który składał zeznania w śledztwie.
Właśnie po rozwiązaniu tej komórki zarząd PKP SA był zmuszony do sięgnięcia po firmy zewnętrzne zajmujące się ochroną. W efekcie podpisał kontrakt z tajemniczą spółką Sensus Group. Firma miała zagwarantować bezpieczeństwo podróżującym pociągami na Światowe Dni Młodzieży. Tymczasem spółka nie miała wtedy pracowników, siedziby czy nawet numeru telefonu - nie wspominając nawet o certyfikatach bezpieczeństwa i koncesjach.
Prezesem i właścicielem Sensusa był emerytowany pułkownik Agencji Wywiadu, biznesowy wspólnik szefa Biura Ochrony Rządu generała Andrzeja Pawlikowskiego oraz szefa Agencji Wywiadu pułkownika Grzegorza Małeckiego.
Po tym, jak media ujawniły sprawę, minister infrastruktury Andrzej Adamczyk zdymisjonował cały zarząd najważniejszej spółki w kolejowej grupie, a także czołowych menadżerów. Wśród odwołanych był wówczas Krzysztof K.
Jak ustaliliśmy, Krzysztof K. już mając zarzuty został zatrudniony w warszawskim Zarządzie Transportu Miejskiego. Pełnił funkcję szefa pionu bezpieczeństwa.
- Krzysztof K. przeszedł procedurę rekrutacji prowadzoną na podstawie ogłoszenia opublikowanego w Biuletynie Informacji Publicznej. Osoby składające dokumenty rekrutacyjne, zgodnie z zapisami ustawy o pracownikach samorządowych, składają oświadczenie, że nie były skazane prawomocnym wyrokiem sądu za umyślne przestępstwo ścigane z oskarżenia publicznego lub umyślne przestępstwo skarbowe - wyjaśniał początkowo Michał Grobelny z biura prasowego ZTM.
Już po publikacji naszego tekstu do sprawy odniósł się ponownie. - 22 czerwca, kiedy kierownictwo ZTM dowiedziało się o całej sprawie i zarzutach, wypowiedziało umowę panu K. Obecnie nie pracuje w Zarządzie, na jego stanowisko poszukiwana jest nowa osoba - poinformował Grobelny.
Zatrzymany podwykonawca
Krzysztof K. rzeczywiście nie ma na razie na koncie prawomocnego wyroku. Ma jedynie zarzuty prokuratorskie w śledztwie, które zatacza coraz szersze kręgi. W piątek CBA zatrzymała już dziesiątą osobę - biznesmena, emerytowanego funkcjonariusza służb. W ręce agentów dostał się rano, w swoim podwarszawskim domu.
- Po przeszukaniu zatrzymany trafił do prokuratury - poinformował Piotr Kaczorek z pionu prasowego służby antykorupcyjnej.
Prokuratura nie informuje, jakie dokładnie mężczyzna usłyszał zarzuty. - Podejrzany musi się stawiać w komisariacie policji, odebraliśmy mu także paszport - usłyszeliśmy tylko w Prokuraturze Okręgowej Warszawa-Praga.
Wiadomo, że był jednym z kluczowych kontrahentów firmy, która oficjalnie obsługiwała PKP.
- Sensus nie miał niczego, poza znajomościami prezesa. Dlatego do wykonania kontraktu musiał sięgnąć po podwykonawców, firmy zewnętrzne - mówi nam osoba znająca kulisy śledztwa.
Właśnie szefem takiej firmy jest zatrzymany w piątek biznesmen, który w przeszłości był funkcjonariuszem służb. Do dwóch firm-podwykonawców trafiła większość z sumy dwóch milionów złotych, które PKP zapłaciło Sensusowi.
Robert Zieliński
Zobacz też materiały o dzieciach pogryzionych przez amsfaffa:
Dzieci pogryzione przez psa - prokuratura
Dzieci pogryzione przez psa - prokuratura
Źródło zdjęcia głównego: cba.gov.pl