Wigilia to czas rodzinny, ale też czas podsumowań. O tym, co było ważne w mijającym roku, rozmawialiśmy z metropolitą warszawskim, kardynałem Kazimierzem Nyczem.
Trudny rok za nami
- Najczęściej życzono mi, żeby ten rok był zdecydowanie spokojniejszy, niż ten, który kończymy. W tym roku były wydarzenia wspaniałe jak beatyfikacja księdza Jerzego Popiełuszki, ale również wydarzenia smutne i tragiczne - katastrofa smoleńska, powódź czy ciężka zima. Niewątpliwie najbardziej tragiczna była katastrofa – przypominał w rozmowie z Przemysławem Wenerskim kardynał Kazimierz Nycz - Dlatego kiedy slyszę, żeby ten rok był taki jak poprzedni, to zdecydowanie protestuję – dodał.
Hierarcha przyznał, że brakuje mu ludzi, którzy zginęli 10 kwietnia. Wyraził niepokój o poziom emocji w debacie publicznej, który wybuchł po smoleńskiej tragedii. - Coś nam się pomieszało w życiu po katastrofie, czego wyrazem jest sposób dyskursu społecznego i politycznego. Używamy mnóstwa slów, czasem są to słowa płytkie, puste, czasem nie służą prawdzie, miłości, dobru i budowaniu jedności. To słowa, które dzielą, a nieraz wręcz sieją zamęt i niepokój – tłumaczył kardynał.
Warszawski kościół nie osłabł
Kazimierz Nycz zauważył, że zgody brakuje nie tylko na poziomie państwa, ale także rodziny, a słowo "Polska" jest często nadużywane. Nie zabrakło też refleksji na temat krzyża.
- Wypowiadając słowo krzyż, słusznie walcząc o jego obecność w przestrzeni publicznej, musimy pamietać o wszystkich jego konotacjach – miłości, jedności, zgodzie i zbawieniu – przekonywał metropolita warszawski.
Nycz nie zgodził się ze stwierdzeniem, że walka o krzyż na Krakowskim Przedmieściu oslabiła warszawski kościół. – Wyszedł z tej próby zwycięsko, choć nie ukrywam, że były to przykre dni, które ujawniły w niektórych ludziach antykościelne poglądy – dodał hierarcha.
karydnałem Kazimierzem Nyczem rozmawiał Przemysław Wenerski.
bako