W najbliższy weekend Pałac Kultury zanurzy się pod wodę. Nie dosłownie i nie w całości, jak chcieliby na pewno niektórzy Warszawiacy. W salach Rudniewa i Goethego odbędą się targi nurkowe "Podwodna przygoda".
Oczy nurków z całego świata od paru dni zwrócone są jednak nie na Warszawę, lecz oczywiście na Egipt. Mekka tego sportu ogarnięta zamieszkami to nie tylko konieczność zmiany planów. Dla instruktorów i właścicieli szkół nurkowych to także wymierne straty. I choć na warszawskich targach nie zabraknie egipskich baz nurkowych, to nie wiadomo, czym będą się chwalić.
Z jedną bazą przez pięć dni nie mieliśmy żadnego kontaktu, bo cały kraj nie ma internetu. W końcu się odezwali i potwierdzili, że przyjadą, ale nastroje mieli fatalne - przyznaje ze smutkiem organizator targów Maks Allweil.
Najpierw rekiny, teraz rewolucja
Bazy nurkowe na egipskim wybrzeżu to zazwyczaj ruchliwe miejsca: kolejne ekipy napełniają butle, składają sprzęt i łodziami lub samochodami udają się na miejsca nurkowania. Wieczorem powrót: płukanie skafandrów, czyszczenie sprzętu i wymiana wrażeń w językach z całego świata. Ruch trwa przez cały dzień. A w każdym razie trwał do grudnia, gdy świat obiegły informacje o rekinach atakujących turystów na plażach w Sharm el-Sheik.
- Łodzie, które zwykle pływają cały czas, teraz wychodzą z portu raz, góra dwa w tygodniu - relacjonuje Allweil. I przyznaje, że egipski kryzys z pewnością odbije się na rosnącej popularności nurkowania w Polsce. Nic dziwnego: to właśnie na wyciecze do Egiptu Polacy najczęściej łapią bakcyla.
Safari na Mazurach
Nurkowie szukają więc alternatyw. Malta czy Wyspy Kanaryjskie to jednak miejsca znacznie droższe i nie ma tam rafy koralowej. Można lecieć do Izraela, ale tam też jest drogo i też nie zawsze bezpiecznie. RPA, Meksyk, Tajlandia czy RPA mają wspaniałe miejsca nurkowe i na miejscu jest w miarę tanio, ale trzeba tam dolecieć, a to kosztuje krocie.
Zostaje więc basen morza Śródziemnego: Grecja, Chorwacja, Turcja czy Cypr. Rafa jest tu znacznie skromniejsza, ale pod wodą jest na co popatrzeć. W dodatku nie jest zimno. Są też wraki, niektóre na głębokościach dostępnych nawet dla początkujących. – Trzeba będzie wykorzystać pretekst i odkryć jakieś nowe miejsca. Cypr nie był dotąd zbyt popularny. Teraz może zyskać - ocenia Allweil.
Ale na celowniku polskich nurków pojawiają się teraz także... Mazury. - W tym roku organizujemy safari nurkowe Szlakiem Wielkich Jezior. Mamy dwa motorowe jachty przystosowane do potrzeb nurków. Takich ofert na pewno będzie na targach więcej – zachęca Allweil. Co można zobaczyć pod powierzchnią mazurskich jezior? Jest kilka wraków jachtów na różnych głębokościach, np. "Arabela" leżąca na 33 metrach. W mazurskich jeziorach kryją się też ciekawe formacje podwodnych głazów – te same, które bywają postrachem żeglarzy. Jest też zalana wieś. Nie zobaczymy tam wprawdzie całych zabudowań, ale odkrywanie śladów po nich też może być interesujące.
Elektrownia w Pruszkowie, koparki pod Krakowem
Nurkować można zresztą nawet w Warszawie. Na Żeraniu, w jednym z potężnych betonowych silosów firma Mart Jack stworzyła 10-metrowy basen. Można tu zanurkować z instruktorem, zrobić kurs lub sprawdzić własny sprzęt. Dla bardziej doświadczonych nurków ciekawym miejscem jest zalana elektrociepłownia pod Pruszkowem. Można zanurkować w 80-metrowym korytarzu, ale to zdecydowanie nie jest rozrywka dla początkujących.
Ośrodki nurkowe są też nad wieloma jeziorami na Kaszubach czy w Wielkopolsce. Z Warszawy najbliżej nad jezioro Białe między Płockiem a Gostyninem. Pod wodą znajdziemy tam m.in. platformy do ćwiczeń, lustra czy "wraki" ze sklejki. Na weekend można też wyskoczyć pod Kraków, do zalanego kamieniołomu w Jaworzenie lub na pobliskie "koparki". To także zalany kamieniołom, a jego atrakcją jest pozostawiony na dnie sprzęt budowlany. Wraków nie brakuje też w Bałtyku.
Egipska rewolucja może więc przynieść chwilowy spadek zainteresowania tym krajem, ale nie samym sportem. Jakie są alternatywy, ile to kosztuje oraz jak i gdzie zacząć bez konieczności wyjazdu do kraju ogarniętego rozruchami można się przekonać w PKiN w sobotę 5 lutego od 10 do 19 i w niedzielę 6 lutego od 10 do 15:30. Wstęp: 20 złotych (dla certyfikowanych nurków: 10 złotych).
Karol Kobos