Pierwszy pień pomalował przy Towarowej, niedaleko swojej pracowni. Był to prywatny gest i reakcja na znikającą zieleń w bliskiej mu okolicy. Kolejne działania przeprowadził w centrum miasta, w Parku Świętokrzyskim. O wycince informowaliśmy na tvnwarszawa.pl.
- Uderzyła mnie zmiana estetyczna, jaka nastąpiła, gdy drzewa zaczęły znikać - mówi Michał Frydrych, warszawskich artysta.- Drzewa produkują tlen i zwalczają substancje szkodliwe dla człowieka, oczyszczając nasze miasta ze smogu. Wycinka drzew na tak dużą skalę jest nie tylko gestem skierowanym przeciwko naszemu zdrowiu, ekologii i polskiej przyrodzie, lecz także przeciwko krajobrazowi miasta – dodaje.
Nawiązuje do Fangora
Jak sam tłumaczy, powstające na resztkach drzew obrazy nawiązują do twórczości jednego z najbardziej popularnych i znanych artystów polskich, Wojciecha Fangora. To autor popularnych obrazów opartych na motywie koła zbudowanego z przenikających się barw i stonowanych odcieni. Według Frydrycha odwołanie się do twórczości Fangora to ironiczny gest nadania martwym drzewom nowego przeznaczenia, którego nigdy nie powinny były otrzymać. - Barwne pnie zwracają uwagę przechodniów, którzy zatrzymują się na moment i szybko. Poza obrazem, widzą przede wszystkim obumarłe drzewo, którego funkcja w sposób nieodwracalny i katastroficzny, została odwrócona – uzasadnia artysta.Michał Frydrych zapowiedział kolejne akcje malowania pni. Barw mają wkrótce nabrać kikuty drzew przed Urzędem Dzielnicy Warszawa Śródmieście. O tej wycince także informowaliśmy na tvnwarszawa.pl.
Zobacz jedną z wielu wycinek:
Wycinka w Pruszkowie
skw/mś