"Nienawiść zwyciężyła miłość". Kryminolog o śmierci Dawida

"To była realizacja uczucia zemsty wobec matki i żony"
Źródło: TVN24
- Wydaje mi się, że była to realizacja uczucia zemsty wobec matki i żony - ocenił zachowanie ojca Dawida kryminolog profesor Brunon Hołyst. Jak zauważył gość poniedziałkowego "Wstajesz i wiesz" w TVN24 w tym wypadku "uczucie nienawiści zwyciężyło miłość".

W sobotnie popołudnie służby odnalazły ciało chłopca i "z prawdopodobieństwem graniczącym z pewnością przekonane były, że to pięcioletni Dawid". Postępowanie prokuratorskie dotyczące śmierci dziecka prowadzone będzie w kierunku zabójstwa.

"Chęć zemsty przysłania miłość"

O podłożu i przyczynach tragedii rozmawiali goście "Wstajesz i wiesz" w TVN24.

- Wydaje mi się, że była to realizacja uczucia zemsty wobec matki i żony. Określiłbym to jako rozszerzone uczucie zemsty. To znalazło swój wyraz także w esemesie "Nigdy nie zobaczysz swojego dziecka". To była zapowiedź tragicznego finału, czyli zbrodni - stwierdził profesor Hołyst. I dodał, że uczucie nienawiść zwyciężyło w tej sytuacji z miłością. - Człowiek ogarnięty negatywnym uczuciem zemsty nie podejmuje racjonalnych działań. Chęć zemsty przysłania miłość, nawet głęboką miłość do dziecka – zauważył.

Jak stwierdził, "droga od miłości do nienawiści jest bardzo krótka". - Wystarczy jedno wydarzenie, które zmienia sposób myślenia i postępowania człowieka - ocenił Hołyst.

Odniósł się też do problemów w związku, z którymi borykała się para. - Mężczyzna myślał, że to jest najlepsze rozwiązanie skoro jest kolejny raz odrzucany, ale poszło to w bardzo dramatycznym kierunku. Z punktu widzenia kryminologii zachował się godnie, bo dokonał zbrodni i sam sobie wymierzył sprawiedliwość – opowiadał.

"Mieliśmy do czynienia z chorą miłością"

Jak oceniła psycholog Adrianna Sobol, ojciec 5-letniego Dawida musiał być "w głębokiej depresji, kryzysie lub z zaburzeniami psychicznymi".

- Bez dwóch zdań była to bardzo długa historia, w której już od lat działy się różne trudne rzeczy i aktem absolutnej desperacji stała się ta tragedia. Ale to nie jest tak, że nagle z bardzo dobrze funkcjonującej osoby przyszedł jeden szybki impuls: "żona mnie zostawiła, to ja zabijam dziecko i siebie". Tam musiało być wiele innych rzeczy po drodze - stwierdziła.

I dodała, że mieliśmy do czynienia z "chorą miłością i chorą rodziną", która potrzebowała pomocy i wsparcia. - Dobra opinia (o mężczyźnie - red.) w pracy to nie wszystko. To różne drobne sygnały funkcjonowania i myślenia. Mamy tutaj do czynienia z mężczyzną, który został odrzucony kolejny raz i sobie absolutnie z tym nie poradził - podsumowała.

Odjechał z ojcem, nie wrócił do domu

Poszukiwania chłopca rozpoczęły się o północy 10 lipca, kiedy utratę kontaktu z dzieckiem i jego ojcem zgłosiła matka. Dawid zaginął w środę. Z domu rodzinnego w Grodzisku Mazowieckim zabrał go ojciec, około godziny 17 odjechali samochodem. Mężczyzna miał zawieźć dziecko do jego matki, która tymczasowo mieszkała w Warszawie, ponieważ małżeństwo nie mieszkało ze sobą.

Chwilę przed godziną 21 ojciec Dawida odebrał sobie życie. Jego samochód, szarą skodę fabię, znaleziono w dzielnicy Łąki. Kilka godzin później matka zgłosiła zaginięcie chłopca, a o północy ruszyły poszukiwania.

Kluczowe w tej sprawie były cztery godziny pomiędzy odebraniem chłopca od dziadków o godzinie 17 w środę 10 lipca a śmiercią jego ojca około godziny 21 tego samego dnia. W tym czasie mężczyzna napisał między innymi do żony: "Nigdy nie zobaczysz swojego dziecka". To ostatni kontakt rodziców chłopca.

ab/pap/b

Czytaj także: