"Nie wiemy, co się dzieje. Brakuje informacji"

fot. Lech Marcinczak/tvnwarszawa.pl
fot
W piątek fałszywy alarm bombowy, w sobotę wypadek. Dzień po dniu pasażerowie metra musieli liczyć się z poważnymi utrudnieniami. W obu przypadkach zabrakło informacji o utrudnieniach.

W sobotę przed południem na stacji Centrum doszło do poważnego wypadku. Pod pociąg wpadła kobieta. Ciężko ranna została odwieziona do szpitala.

Ruch pociągów nie jest wstrzymany, ale między stacjami Pole Mokotowskie i Ratusz-Arsenał składy jeżdżą wahadłowo. Ponadto wejście na peron w kierunku Młocin jest zamknięte. Niestety zabrakło informacji o utrudnieniach.

Nie ma informacji

- Ludzie są zdezorientowani. Nie mogą wejść na stację, a nikt nie informuje o wypadku - relacjonuje reporter tvnwarszawa.pl Lech Marcinczak. - Na drzwiach wisi tylko kartka z jakąś informacją dotyczącą 24 sierpnia - dodaje.

Krzysztof Malawko, rzecznik Metra Warszawskiego tłumaczy, że wszyscy pracownicy byli obecni przy akcji ratunkowej. – Liczyło się przede wszystkim życie tej kobiety - podkreśla.

Obiecuje jednak, że w przyszłości służby zwrócą większą uwagę na przekazywanie pasażerom informacji.

Fałszywy alarm

Podobna sytuacja była w piątek, kiedy po anonimowym telefonie policja na 1,5 godziny zamknęła stację Centrum.

Pasażerowie chcący skorzystać ze stacji byli zdezorientowani. - Nie wiemy, co się dzieje. Brakuje informacji - relacjonowali. Próbowali jej zasięgnąć u strażaków i policjantów, stojących na "patelni".

par

Czytaj także: