- Decyzja Głównego Inspektora Nadzoru Budowlanego ma charakter ostateczny i oznacza konieczność wstrzymania prac budowlanych - mówi nam rzeczniczka urzędu. Ale jak to możliwe, że ratusz wciąż "oficjalnie" nie wie o uchyleniu pozwolenia na budowę metra, skoro decyzja została wydana dziesięć dni temu?
Od środy, kiedy dowiedzieliśmy się o uchyleniu przez Głównego Inspektora pozwolenia na budowę stacji metra Księcia Janusza, nie tylko mieszkańcy Woli zadają sobie jedno pytanie - trwają prace czy nie?
- Decyzja oznacza konieczność wstrzymania robót budowlanych. Jest ostateczna. W momencie, kiedy otrzyma ją adresat podlega wykonaniu - mówi nam krótko Renata Ochman-Berg, rzecznik prasowa GINB.
Oznacza to, że na razie budowa na przyszłej stacji Księcia Janusza wciąż trwa. Ale w momencie, kiedy decyzja Inspektora trafi do stołecznego ratusza i zostanie odczytana przez władze stolicy, trzeba będzie wstrzymać prace. Robotnicy wyłączą ciężki sprzęt i zejdą z placu budowy.
Decyzję doręczono
Jeszcze w czwartek na konferencji prasowej wiceprezydent Kaznowska zapewniała, że decyzja GINB do ratusza nie dotarła. Mimo, że urzędujący w tym samym budynku (przy placu Bankowym) wojewoda mazowiecki otrzymał ją - jak poinformował - już w Wielki Piątek.
Dla pewności zapytaliśmy rzeczniczkę GINB, czy decyzja o uchyleniu pozwolenia na budowę na pewno została wysłana do ratusza. W odpowiedzi usłyszeliśmy krótkie: "oczywiście".
- Nasza decyzja została wydana 11 kwietnia. Została też doręczona do urzędu miasta 13 kwietnia. Była awizowana, ale jej nie odebrano. Taki mamy stan wiedzy na wczoraj (czwartek - red.) - informuje Ochman-Berg.
O wyjaśnienie spytaliśmy w stołecznym ratuszu. Czekamy na odpowiedź.
Przestój w budowie
Co jeśli prace faktycznie zostaną wstrzymane? Jak mówi nam rzecznika GINB, będą mogły ruszyć na nowo dopiero po tym, jak wojewoda mazowiecki wyda nowe pozwolenie na budowę. - Natomiast będą mogły być wykonywane prace zabezpieczające. W przeciwnym wypadku to mogłoby być niebezpieczne - podkreśla Ochman-Berg.
W piątek o 14.00 ma odbyć się spotkanie wojewody mazowieckiego i władz stołecznego ratusza.
Wątpliwości do własności gruntów
Decyzję Inspektora jako pierwszy do publicznej wiadomości podał radny PiS Oskar Hejka - publikując ją na Twitterze. W piśmie czytamy, że Główny Inspektor Nadzoru Budowlanego uchyla decyzję na budowę po rozpatrzeniu odwołań między innymi Spółdzielni Mieszkaniowej "Koło" i Towarzystwa Ochrony Przyrody. I przekazuje ją wojewodzie mazowieckiemu do ponownego rozpatrzenia.
Składający odwołanie mieli wątpliwość co do tego czy miasto faktycznie jest w posiadaniu wszystkich działek potrzebnych pod metro. Według GINB - uzasadnione.
"Z analizy akt sprawy wynika, że inwestor złożył nieprawidłowo wypełnione oświadczenia o posiadanym prawie do dysponowania nieruchomością na cele budowlane" - czytamy w uzasadnieniu inspektora. GINB podkreśla też, że jeden ze skarżących przedstawił kopię aktu notarialnego, na mocy którego nabył własność do dwóch działek.
Jak powiedziała w czwartek wiceprezydent Renata Kaznowska, spośród 62 tysięcy m kw. potrzebnych pod tę inwestycję, wątpliwości są wobec 1900 mkw. (to sześć działek i około 3 procent całości).
Przekonywała też, że działki "nie wchodzą w bezpośredni obszar inwestycji". - Nie będzie tam wyjść, wejść, nie będzie tam wind. Na tych działkach mieliśmy przełożyć infrastrukturę podziemną, ba, myśmy ją prawie przełożyli - tłumaczyła.
- Ja w te wątpliwości nie wierzę, bo wiem, z jaką skrupulatnością wojewoda sprawdzał dokumenty – powiedziała Kaznowska.
"Inwestycja brutalnie wstrzymana"
kw/pm