Monika Traczyńska uprowadzona? "Badamy różne wątki"

Policjanci wciąż szukają Moniki Traczyńskiej, która zaginęła kilka dni temu w centrum Warszawy. Narzeczony młodej kobiety jest przekonany, że została ona porwana. Policja nie potwierdza, ale też nie wyklucza takiego scenariusza.

Zaginiona 28-latka ma około 167 cm wzrostu, szczupłą, wysportowaną sylwetkę, brązowe oczy, długie kasztanowe falowane włosy oraz pociągłą twarz. Ostatni raz była widziana w piątek 9 stycznia w nocy.

Widziana w okolicach hotelu

- Przechodziła w okolicach hotelu Marriott. Wdziały ją koleżanki, chwilę potem zniknęła, prawdopodobnie wsiadła do jakiegoś samochodu. Niedaleko, na parkingu zostało jej auto, a w środku jej rzeczy, w tym dokumenty, karta płatnicza i pieniądze - opowiada tvnwarszawa.pl Albert Herzyk, znany kulturysta i narzeczony kobiety.

Także wygląd mieszkania może świadczyć o tym, że wyszła tylko na chwilę. - Niedopita kawa, jedzenie na patelni, ubrania rozrzucone w nieładzie - opisuje nasz rozmówca.

Nagle przerwana rozmowa

Herzyk opowiada, że jeszcze ok. godz. 23 rozmawiał z narzeczoną przez telefon. - Nagle przerwała rozmowę, powiedziała tylko, że musi kończyć. Po 2-3 minutach później przeprosiła za to smsem. To był nasz ostatni kontakt. Potem telefon został wyłączony i tak jest do dziś, nie ma żadnego sygnału. Nigdy wcześniej czegoś takiego nie robiła - relacjonuje narzeczony zaginionej.

Albert Herzyk wyklucza, że Monika Traczyńska mogła po prostu uciec, świadomie zerwać kontakt. - Miała hopla na moim tle. Znam wszystkie jej sprawy. Na pewno została uprowadzona - mówi zdenerwowany.

Zabezpieczyli monitoring

Kobieta zajmowała się zawodowo kulturystyką, fitnessem i dietetyką. Uprawiała także sportowy taniec na rurze. Czy mogło to mieć związek z jej tajemniczym zniknięciem?

- Jakieś 10 dni przed zaginięciem wrzuciła na Facebooka kilka zdjęć z akrobacjami na rurze. Była bardzo dumna ze swoich umiejętności. Niektóre z tych pozycji są dosyć dwuznaczne, ale ludzie są różni, może ktoś to źle zinterpretował i wykorzystał? - spekuluje pan Albert.

Dla policji kobieta pozostaje po prostu zaginioną. Oficer prasowy śródmiejskiej komendy, która prowadzi sprawę, nie chce rozmawiać o scenariuszach, które sprawdzają kryminalni. - Na razie nie mamy żadnych nowych informacji. Śledztwo trwa, szukamy zaginionej kobiety, badamy różne wątki, zabezpieczyliśmy nagrania z kamer monitoringu. Nie mogę zdradzać żadnych szczegółów, bo to mogłoby zaszkodzić śledztwu - ucina Robert Szumiata ze śródmiejskiej policji.

Apel policji

"Wszystkie osoby, które mogą pomóc w odnalezieniu kobiety proszone są o kontakt telefoniczny bądź osobisty z policjantami ze śródmiejskiego wydziału operacyjno-rozpoznawczego w siedzibie jednostki przy ulicy Wilczej 21" - apeluje śródmiejska policja. Informacje można przekazać także pod numer (22) 60 377 40, numer alarmowy 997 lub na adres: krp1warszawa@policja.waw.pl.

bako/lulu

Czytaj także: