- Znam swoje dziecko i wiem, co mogłoby zrobić – przekonuje matka mężczyzny, który w piątek został skazany za zabójstwo czterech osób. Apelację od wyroku zapowiada z kolei adwokat mężczyzny.
33-letniego dziś Mariusza B. uznano winnego porwania, a następnie zamordowanie czterech osób: męża i córki swej kochanki, uczestnika kursu tańca, który z nią tańczył, oraz księdza, który przed laty miał molestować B. Za każde z tych zabójstw mężczyzna usłyszał wyrok dożywocia, a łącznie dożywotniego więzienia z zastrzeżeniem, że może się ubiegać o warunkowe zwolnienie po 40 latach kary.
"Myślę, że nie będzie problemu"
Do piątkowego wyroku odniósł się już obrońca Mariusza B. - Jeżeli uzasadnienie pisemne będzie takie jak ustne, to myślę, że nie będzie wielkiego problemu w sporządzeniu prawidłowej apelacji – powiedział po wyjściu z sali sądowej Jan Woźniak.
W winę swojego syna nie wierzy matka Mariusza B. - Znam swoje dziecko, wiem co mogłoby zrobić. On w życiu nic złego nie zrobił. Nie uwierzę w to – mówi.
Łez i rozgoryczenia nie kryła babcia zamordowanej Oli. – Chciałam go zapytać gdzie zakopał Olę. Policja nie pozwoliła mi – mówiła starsza kobieta.
Uprowadzenia i zabójstwa
Mariusz B. w latach 90-tych poznał księdza jednej z warszawskich parafii. Duchowny zaopiekował się nastoletnim chłopcem pochodzącym z rozbitej rodziny. W kościele B. poznał 40-letniego Zbigniewa D., a później także jego żonę Małgorzatę. B. zamieszkał z parą oraz ich córką, Olą. Oskarżony bardzo zbliżył się do Małgorzaty. Niedługo po tym urodziła im się córka.
Śledczy ustalili, że w 2006 roku, Mariusz B. miał uprowadzić Zbigniewa D. i zmusić go do podpisania polisy ubezpieczeniowej na rzecz żony. Chodziło o 2 miliony złotych. Kilka dni później B. miał ponownie uprowadzić D. i jego 18-letnią córkę oraz udusić ich w okolicach Pułtuska.
Po roku B. miał uprowadzić 55-letniego Henryka S., z którym Małgorzata D. tańczyła tango w klubie tańca. Zazdrość oraz sprawy finansowe były, według prokuratury, powodem zbrodni. Mariusz B. chciał go zmusić do podania numerów PIN kart bankomatowych i wyłudzić od jego rodziny 50 tys. zł.
Ostatnią ofiarą B. miał być ksiądz zamordowany w 2008 r. w okolicach Pułtuska. B. miał być molestowany przez księdza. Po duchownym znaleziono po nim tylko pusty samochód, ciała nie.
Dożywocie za zabójstwo
wp/ran