Zakończyło się kolejne posiedzenie komisji weryfikacyjnej. Tym razem pod lupę posłów wzięta została działka na placu Defilad, od której rozpoczęła się tak zwana afera reprywatyzacyjna. Przesłuchiwany był między innymi Krzysztof Śledziewski, były urzędnik Biura Gospodarki Nieruchomościami w ratuszu i beneficjenci Chmielnej 70: Grzegorz Majewski i Janusz Piecyk. Marzena K. odmówiła zeznań, a Hanna Gronkiewicz-Waltz nie stawiła się przed komisją. Ukarano ją grzywną.
RELACJA TVNWARSZAWA.PL:
18.38 Posiedzenie została zakończone.
18.38 - Odnosząc się do insynuacji świadka Śledziewskiego, pani prezydent dbała i dba z najwyższą starannością o mienie miasta. Do dnia dzisiejszego nie ma pełnych, systemowych przepisów, które regulowałyby kwestie reprywatyzacji. Pamiętajmy, ze dekret Bieruta obowiązuje do dnia dzisiejszego – podsumowała pełnomocnik reprezentująca prezydent Warszawy.
Przedstawicielka ratusza o reprywatyzacji
18.34 - Informacja o możliwości objęcia Chmielnej 70 układem indemnizacyjnym wpłynęła do pana Śledziewskiego i to on ją zataił - podkreślił Rodkiewicz, dopytywany jeszcze przez posła Lisieckiego w sprawie Chmielnej.
18.31 Poseł Paweł Lisiecki (PiS) dopytuje Rodkiewicza o audyt, który w sierpniu ubiegłego roku zapowiedziała prezydent Warszawy, a który ostatecznie nie został przeprowadzony. - Dwa razy był rozpisywany przetarg w tej sprawie, ale nie zgłosiły się żadne firmy audytorskie - powiedział dyrektor Biura Spraw Dekretowych. - Dlatego własnymi siłami przeprowadzamy obecnie potężny audyt. Do tej pory zaudytowano około 10 proc. podjętych decyzji dekretowych - dodał.
O audycie
Zapowiedział też, że pewne wstępne konkluzje z tego audytu powinny być znane "w najbliższych dniach".
18.25 Po nadaniu kary na prezydent do głosu dopuszczony został też Piotr Rodkiewicz, który jest dyrektorem Biura Spraw Dekretowych w ratuszu. Pytany przez Patryka Jakiego, kiedy Hanna Gronkiewicz-Waltz miała informację o nieprawidłowości w sprawie Chmielnej, odpowiedział: Po artykule "Gazety Wyborczej", latem 2016 roku.
Dodał, że według dzisiejszej wiedzy ratusza, przedwojenny właściciel działki Jan Holger Martin - "został zaspokojony" na mocy umowy indemnizacyjnej z Danią.
Dopytywany przez posła Kropiwnickiego (PO) o stan prawny, wyjaśnił: Stan Chmielnej 70 jest taki, że w księdze wieczystej są wpisani Marzena K., Grzegorz Majewski i Janusz Piecyk. Ale na skutek wniosku o wykreślenie ich z tej księgi – sprawa jest w toku. Natomiast jeśli chodzi o "faktyczne władanie nieruchomością", to robi to miasto. 18.24 Były dyrektor Biura Architektury Marek Mikos: Postępowanie reprywatyzacyjne nie miało żadnego wpływu na prace nad planem zagospodarowania. Pani prezydent jako kandydatka na prezydenta stwierdziła, że należy zmienić plan miejscowy, żeby zminimalizować w panoramie miasta Pałac Kultury i Nauki.
18.21 - W faktycznym władaniu miasta jest działka przy Chmielnej 70 – mówi Piotr Rodkiewicz, dyrektor Biura Spraw Dekretowych (powstało po rozwiązaniu BGN wskutek afery reprywatyzacyjnej).
Ratusz o Chmielnej 70
18.08 Komisja zdecydowała o przyznaniu prezydent Warszawy grzywny w wysokości 3 tysięcy złotych za niestawienie się.
18.07 W obronę prezydent Warszawy bierze też mec. Gajewska, pełnomocnik ratusza. - Czy na jakiekolwiek pytanie nie uzyskali od nas wyczerpującej odpowiedzi? - pyta.
17.59 Poseł Kropiwnicki z PO konsekwentnie broni wiceprzewodniczącej swojej partii. Przypomina, że miasto zostało oficjalnie wezwane na posiedzenie "jako strona". - To co, mają przyjść wszyscy mieszkańcy Warszawy osobiście? - pyta. I podkreśla, że ratusz - jako strona - jest dziś reprezentowany przez pełnomocników, którzy zabierali dzisiaj głos. A zatem obarczanie karą prezydent Warszawy - jak mówi poseł - będzie po prostu "nielogiczne".
17.52 Poseł Musiński (PiS) również krytykuje Gronkiewicz-Waltz za niestawienie się. Krytykuje też pełnomocników ratusza za "nieuprzejmość" w stosunku do świadka Śledziewskiego, ponieważ wypunktowali mu m.in. współpracę z ABW i dodatek do pensji, jaki za to otrzymał. - Wniosek pana przewodniczącego jest w pełni uzasadniony. Pani prezydent po raz kolejny uchyla się przed odpowiedziami - potwierdza słowa poprzedników Sebastian Kaleta (PiS).
17.47 - Panią prezydent po raz kolejny zawstydziły osoby, które handlują roszczeniami. Mam co najmniej 50 pytań, które chciałbym zadać pani prezydent. Ale niestety nie możemy tego zrobić, bo pani prezydent odmawia stawiennictwa – zaznacza Jaki.
17.46 Patryk Jaki (PiS) wnioskuje o karę dla prezydent Warszawy w wysokości 3 tysięcy zł za to, że nie stawiła się przed komisją. Poseł Kropiwnicki (PO) protestuje. - Wyrażam zdecydowany sprzeciw. Są pełnomocnicy, cztery osoby, a pan się domaga osobistego stawienia, co jest zupełnie nieuzasadnione. Trudno to rozumieć inaczej niż jako pana zagrywkę polityczną - mówi.
Grzywna dla prezydent Warszawy
17.42 Zakończyło się przesłuchanie Janusza Piecyka.
17.41 - Mówi się, że my płacimy za to [za roszczenia – red.] jakieś małe kwoty. My zapłaciliśmy za tą nieruchomość kilkanaście procent wartości rynkowej. Roszczenia są niczym innym jak prawem majątkowym, zbywalnym, ludzie chcą je sprzedawać - mówi Piecyk. - Ryzyko było bardzo duże, jak w każdym biznesie - dodaje.
17.38 - To było z dużą wątpliwością: czy uda nam się przyłączyć działki, żeby był terenem inwestycyjnym - mówi Piecyk.
17.31 - Urząd miasta nie chce się przyznać, czy wydał wadliwą decyzję, czy też nie. Jesteśmy w pewnym zawieszeniu. (…) Jeśli decyzja była wadliwa, to my się przecież jej zrzekliśmy. Jeśli nie, niech zwrócą nam pieniądze. Dziś nie mam ani pieniędzy, ani działki - mówi Piecyk.
17.30 - Od 2011 roku zaczęliśmy próbować skupować (roszczenia - red.). Spadkobiercy zajmowali się rozmowami z nami, ile pieniędzy mogą dostać - mówi Janusz Piecyk.
17.22 - Czuję się przede wszystkim osobą oszukaną, przede wszystkim przez urzędników - zaznacza Piecyk. Dodał, że mecenas N. nie czynił cudów, na wydanie decyzji czekał ponad dwa lata.- Ja nie słyszałem o "dzikiej reprywatyzacji" w Warszawie, a pracuje w tym 12 lat - zaznacza Piecyk.
17.21 - W sprawie każdej mojej sprawy chodziłem, by mieć pełną wiedza, czy postępowanie jest prowadzone poprawnie. Byłem też zobowiązany, by dostarczać dokumenty do urzędu dla poprawnego prowadzenia pracy – mówi Janusz Piecyk.
17.18 - Materiał zgromadzony jednoznacznie wskazywał, że wniosek jest złożony w terminie, nieruchomość nie jest zabudowana, jest poprawnie oznaczona, to dlaczego nie miałaby być zwrócona – mówi Janusz Piecyk.
17.04 Jak podkreśla Karolina Wiśniewska, dziennikarka tvnwarszawa.pl, zarówno Majewski jak i Piecyk przekonują, wedle ich wiedzy Jan Holger Martin jest Polakiem (który wyjechał do Danii), a nie Duńczykiem. - Urodził się w Polsce, tu wziął ślub. - Miałem postanowienie sądu rejonowego w Puławach, który wydawał decyzję spadkową. Nie było tam informacji, że Jan Holger jest obywatelem innego państwa [niż Polski – red.] - twierdzi świadek.Podobnie wypowiada się Janusz Piecyk. - Po artykułach "Gazety Wyborczej" skierowane były dwa pisma do Królestwa Danii. Jedno od ratusza, drugie od N. W obu Królestwo odpowiedziało, że nie są w stanie jednoznacznie ocenić, że Holger był obywatelem Danii – przekonuje Piecyk.
Janusz Piecyk o Chmielnej 70
16.58 - Ponieważ w sprawie, która jest przedmiotem dzisiejszej rozprawy, toczy się postępowanie karne, w którym jestem podejrzaną, to korzystam z prawa do odmowy składania zeznań - oświadcza Marzena K.
16.57 Zakończyły się zeznania Grzegorza Majewskiego.
16.52 Grzegorz Majewski zeznaje, że około miesiąca analizował wejście w inwestycję. I zaznacza, że nie negocjował ceny.
16.50 - Nie mam dzisiaj żadnych oczekiwań dotyczących skarbu państwa. Zwróciliśmy nieruchomość – mówi Grzegorz Majewski.
16.48 - Z perspektywy czasu, jeżeli chodzi o długotrwałość postępowania, nie widzę żadnych szczególnych rewelacji – mówi Grzegorz Majewski.
16.45 - Wszystko wskazywało, ze decyzja, która będzie wydana, będzie pozytywna, bo inna nie powinna być na podstawie dokumentów, które zostały ukazane – mówi Grzegorz Majewski.
16.43 - Nie jestem wstanie oszacować teraz wartości działki – mówi Grzegorz Majewski.
16.38 Grzegorz Majewski zeznaje, że nie kontaktował się z urzędnikami w sprawie Chmielnej 70. I dodaje, że robił to za niego jego pełnomocnik.
16.34 Jak przypomina PAP, Majewski, przyznał, że Robert N. jest jego kolegą ze studiów. Dodał, że wydaje mu się, iż jego brat i b. wicedyrektor BGN Jakub R. kilkanaście lat temu mogli być członkami zarządu jednej spółki i z tamtego okresu znał Jakuba R. M. przyznał też, że jego żona pracowała w BGN - jak mu się wydaje - od 2011 r. Dodał, że nigdy go nie informowała o żadnych sprawach dotyczących reprywatyzacji czy innych sprawach w BGN.
Wiem, że pracowała na tzw. zastępstwo, nie wiem jaki miała zakres obowiązków - dodał. Nie rozmawialiśmy na temat pracy - zaznaczył. - W rodzinie obowiązuje ustrój rozdzielności majątkowej. (...) Ze względu na charakter mojej pracy od dawien dawna nie rozmawiamy na temat pracy mojej żony czy mojej, ponieważ u mnie są to kwestie objęte ścisłą tajemnicą zawodową - mówił Majewski.Zeznał również, że wydaje mu się, iż żona pokazała mu oświadczenie, które miała złożyć, stwierdzające, że któryś z jej krewnych czy współmałżonków jest posiadaczem roszczeń do gruntu. - Jeżeli to ze mną konsultowała, to w dacie, kiedy to konsultowała nie byłem posiadaczem roszczeń, ponieważ było ustanowione na moją rzecz prawo użytkowania wieczystego. Więc mogłem jej powiedzieć, że nie powinna tego oświadczenia wypełniać, informując, że mam jakiekolwiek roszczenia - powiedział.
Grzegorz Majewski o Chmielnej 70
16.25 - Z chwilą kiedy pojawiły się wątpliwości, czy prawidłowo uzyskaliśmy użytkowanie wieczyste, podjęliśmy działania zmierzające, żeby poddać się ponownie procesowi reprywatyzacyjnemu przed urzędem miasta. Każdą jej część - mówi Grzegorz Majewski.
16.20 - To, że (Martin Holger - red.) był Polakiem nie budziło moich wątpliwości - zeznaje Majewski.
16.15 - Przeglądałem dokumenty, które zostały mi pokazane – mówi Grzegorz Majewski.
16.13 Grzegorz Majewski zeznał, że nie wiedział, że Jakub R. i Robert N. prowadzili wspólne interesy.
16.09 - Zainwestowałem 1,5 mln zł. To była inwestycja, która była obarczona dość dużym ryzykiem – mówi Grzegorz Majewski.
16.06 Zeznaje Grzegorz Majewski. jeden z beneficjentów Chmielnej 70 (jeden z trójki tych co ją przejęli) i były dziekan Okręgowej Rady Adwokackiej,- Żona nigdy mnie nie informowała o żadnych procesach dotyczących reprywatyzacji, czy przebiegających w BGN, Jak również z moją żoną nie rozmawialiśmy o pracy - znanej Majewski.- Wiem, że żona pracowała w urzędzie miasta. I wiem, że na tak zwane zastępstwo – dodaje.
15.59 Świadek zakończył zeznania.
15.58 - Po otrzymaniu tej płyty, czyli to było około luty-marzec 2011 roku było polecenie, ze na razie odkładamy tę sprawę – powiedział Śledziewski. Dopytywany, kiedy odżyła, powiedział: odżyła we wrześniu 2012.
15.57 Śledziewski zaznacza, że nie zna prywatnie Janusza Piecyka. I dodaje, że nie odnotował prób przekupienia.
15.53 - Co pan robił w sytuacji z odmową uzyskania dowodów – pyta pełnomocnik.- Myślę, że takich sytuacji powyżej Chmielnej nie było – odpowiada Śledziewski.
15.49 Śledziewski zeznanej, że nie ma wiedzy, dlaczego Martin Holger wyjechał z Polski.
15.47 - Ja nie mam wiedzy, jaka tam powierzchnia była wymaga do zabudowy, nie mam wiedzy lub nie pamiętam. Nie pamiętam, czy trzeba było nabyć dodatkowe działki – zeznaje Śledziewski.
15.41 - Wtedy decyzja (w 2012 roku – red.) o ustanowieniu użytkowania wieczystego wydawała mi się słuszną - mówi Śledziewski.
15.37 PAP przypomina zeznania Śledziewskiego. - Na temat indemnizacji Chmielnej 70 "w aktach postępowania była informacja z Ministerstwa Finansów z 2010 r. - mówił świadek. Dodał, że w czasie jego odejścia z urzędu "odnalazł się dokument z 2008 r., adresowany do adwokata Andrzeja M., w którym minister finansów mówił, że Jan Holger Martin nie ubiegał się, nie dostał odszkodowania. W tym duchu był ten dokument".Pytany, dlaczego w uzasadnieniu decyzji nie ma nic na ten temat, że kwestia indemnizacji jest wątpliwa, Śledziewski odparł, że nie potrafi odpowiedzieć na to pytanie. - Stanowisko było takie, że skoro minister finansów nie wszczął postępowania, nie wydał decyzji, to nie ma indemnizacji, generalnie mówiąc. Nie pamiętam, żebym taką klauzulę zawarł w projekcie - dodał.Śledziewski powtórzył, że mając te wiadomości, które ma dzisiaj, projekt tej decyzji nie powinien być przygotowany.
"Ktoś był głową w ratuszu. Ja byłem kawałkiem małego paluszka"
15.36 Śledziewski zeznaje, że "jak dobrze pamięta", dokumentu dotyczącego wypłaty odszkodowania nie było.
15.24 Pełnomocnicy pokazali pismo, że został skrócony staż Śledziewskiemu i dostał dodatek do pracy za to, że raportował dla Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego. - Skoro jest pismo, to tak było – mówi Śledziewski.
15.20 - Czy pan wiedział, że w maju 2012 roku Jakub R. od swoich rodziców kupił udziały w nieruchomości w Kościelisku – pyta pełnomocnik prezydent miasta.- Nie - zeznał Śledziewski.
15.16 - Państwo usiłujecie ze mnie zrobić głównego winnego. Rozumiem, że świetnie państwu z publicznych pieniędzy za to zapłacono – mówi Śledziewski do pełnomocników prezydent Warszawy.
15.06 - Proszę się nie wcielać w rolę bezstronnego adwokata, który nie przychodzi i korzysta z uprzywilejowanej pozycji. Chciałbym zapytać o to panią prezydent, a nie mogę - mówi do pełnomocników prezydent miasta Patryk Jaki, przewodniczący komisji.
15.02 - Mając te wiadomości, które mam dziś, ten projekt (w sprawie zwrotu - red.) nie powinien być przygotowany - stwierdza Śledziewski.
15.00 Pełnomocnik pyta Śledziewskiego, czy w jego ocenie dopełnił wszystkich obowiązków należycie starannie w związku z Chmielną 70. Powiedział, że na jego ówczesny stan wiedzy – tak. - Ale o to samo należy pytać wyżej. Ktoś jest głową w tym ratuszu. Ja byłem – ciężko to określić – kawałkiem małego paluszka, małej skórki.
14.54 Karolina Wiśniewska, dziennikarka tvnwarszawa.pl: Warto zaznaczyć, że Śledziewski – odpowiadając na pytania pełnomocników ratusza – nie jest już tak szczegółowy, jak w przypadku poprzednich pytających (członków komisji). Często mówi, że nie pamięta: np. czy sporządził metrykę w sprawie Chmielnej (na podstawie danych z Ministerstwa Finansów) albo czy sprawa miała pełną dokumentację.Przyznał, że metryka była "luźno dopinana", mogła się odpiąć, urwać się. - Jeśli pan był za nie odpowiedzialny, to jeśli metryka się urwała, w pana obowiązku było sporządzić jej kopię i dołączyć – zwrócił mu uwagę Przeciechowski.Śledziewski komentuje w końcu: - Widzę, że jako pełnomocnicy mojego przeciwnika jesteście przez niego dobrze przygotowani, dlatego na nie będę na te część pytań odpowiadał.
Świadek kontra pełnomocnicy
14.53 Pełnomocnik ratusza pokazał świadkowi wykaz duńskich beneficjentów. Śledziewski wskazywał, że jest tam skreślone nazwisko Holgera.Jak wynika z relacji pełnomocnika, skreślenie pojawiło się przy nazwisko Hodger. – Tej listy nie widziałem od kilku lat. Mogę być pewnych rzeczy niepewny, chodziło o to, że skreślenie jest w okolicach nazwiska Martina Holgera. Może nie dotyczyło to stricte tej osoby. Przepraszam, jeżeli nie wyraziłem się precyzyjnie – powiedział Śledziewski.
14.43 PAP przypomina, że świadek pytany czy polecenie Jakuba R. dotyczyło oczekiwanego rozstrzygnięcia w sprawie Chmielnej 70 Śledziewski odparł: tak, należy napisać decyzje pozytywną na Chmielną 70. - W tym tonie było całe postępowanie - po to robi się podział nieruchomości, żeby wydzielić działki do zwrotu - dodał.Dopytywany jak szybko były wydawane decyzje, gdy ktoś nabył roszczenia reprywatyzacyjne świadek powiedział, że w tym przypadku otrzymał polecenie przygotowania decyzji w terminie do tygodnia od uzyskania przez urząd informacji o sprzedaży kompletu roszczeń. Zaznaczył, że takie tempo pamięta tylko ze sprawy Chmielnej 70 - ale obrót roszczeniami był dość powszechny i nie wie, jak było w innych referatach.
14.41 Podczas przerwy Patryk Jaki zapowiedział, że ponownie wystąpi z wnioskiem o ukaranie Hanny Gronkiewicz-Waltz grzywną. - Przyszli ci pracownicy ratusza, po co? Żeby formalnymi wnioskami storpedować pracę komisji - skomentował. - Robią politykę zamiast zająć się tym, co my robimy, czyli ciężką pracą na rzecz rozwiązania tego problemu. Cieszyłbym się, gdyby pani prezydent wysłała kogoś, kto ma wiedzę - dodał. 14.39 PAP cytuje kolejne wypowiedzi Śledziewskiego.
- Z reguły zainteresowanie radnych i mediów dotyczyło tego, dlaczego taką a nie inną decyzję podejmujemy. W pewnym okresie wprost "naskakiwano" na BGN dlaczego nie zwraca nieruchomości - mówił Śledziewski.
Pytany o b. posłankę Julię Piterę, Śledziewski mówił, że "na pewno pani poseł pisała do BGN, poruszała kwestie generalne". - Jest mi znane pismo, dotyczące nieruchomości przy ul. Szarej. Z tego co pamiętam, pani poseł zwracała się do miasta czy też żądała informacji, dlaczego miasto nie wykonuje swoich decyzji, które wydało. O ile pamiętam, powodem było to, że prokuratura prowadziła cztery postępowania przygotowawcze, dotyczące całego procesu reprywatyzacyjnego, co hamowało podpisanie umowy. Takie jedno pismo pamiętam, że pani poseł zainteresowała się konkretną sprawą, gdzie prawa i roszczenia były zbywane - mówił b. urzędnik.
Z kolei pytany o rolniczego działacza Władysława S. (ma postawione zarzuty w innej sprawie - PAP), Śledziewski stwierdził, że "wpłynęły do BGN akta notarialne, gdy ten pan sprzedawał prawa i roszczenia m.in. do budynku, w którym mieściła się siedziba BGN do roku 2016 r. - pl. Starynkiewicza 7/9". -Tam było wymienione kilka nieruchomości, m.in. w moim referacie na ul. Kopernika. Gdzie sam notariusz zawarł klauzulę, że nie jest przekonany o skuteczności - powiedział.
14.37 Jak przypomniał PAP, według Śledziewskiego większość spraw była prowadzona w urzędzie miasta, a część z nich była jeszcze m.in. w ministerstwie infrastruktury. - Generalnie zwrotów dawnych nieruchomości hipotecznych, w mojej ocenie, było kilkanaście na tym terenie - powiedział Śledziewski.Pytany czy jego zwierzchnicy lub nadzorujący BGN wpływali na tempo rozpatrywania przez miasto sprawy nieruchomości przy ul. Chmielnej 70, Śledziewski odparł: - Myślę, że całokształt tej sprawy doprowadza do jasnego i klarownego stwierdzeni, że takie wpływy.
14.30 Przerwa w rozprawie.
14.26 - Dla mnie najważniejsza jest decyzja ministra finansów. Jeżeli jest decyzja, że zostało przyznane (odszkodowanie – red.), wtedy prawa i roszczenia przechodzą na skarb państwa – zaznacza Śledziewski.
14.23 Śledziewski zaznaczył, że sygnalizował kierownictwu, że jest problem dotyczący wydania decyzji reprywatyzacyjnej w sprawie Chmielnej 70. - Czy dalej sygnalizowali? To jest pytanie do nich - odpowiedział.
14.18 - Pan mecenas M. był częstym gościem w BGN, rozmawiał z szeregowymi pracownikami i kadrą kierowniczą - mówi Śledziewski.
14.17 - W kontekście artykułu 107 kpa wydanie decyzji na Chmielną 70 było niezasadne. Należało zaczekać, czy wymóc na Ministerstwie Finansów procedury indemnizacyjnej - stwierdził Śledziewski.
14.14 - Co do miejscowych planów, to widzę, że obecny jest na sali były dyrektor architektury i planowania. Szeregowi pracownicy biura rozmawiali, ze może to jest przypadek, że w miejscach, gdzie mamy określone roszczenia, można budować najwyżej – zeznał Śledziewski.
14.12 Śledziewski zeznał, że nie widział pisma Ministerstwa Spraw Zagranicznych do Jakuba R., byłego wicedyrektora Biura Gospodarki Nieruchomościami, które wskazywało zagrożenia wynikającego z reaktywacji przedwojennych spółek, a także odnosi się do kwestii posiadania przez Danię listy osób, który miałyby partycypować w odszkodowaniach.
14.00 Czy była w obiegu jakaś instrukcja dotycząca obiegu umów, przechowywania, udostępniania? — dopytywali członkowie komisji. Chyba dokładniejsza procedura dotycząca procesów indemnizacyjnych została wprowadzona w 2015 roku - mówi świadek.
13.35 Dopytywany jak szybko były wydawane decyzje, gdy ktoś nabył roszczenia reprywatyzacyjne świadek powiedział, że w tym przypadku otrzymał polecenie przygotowania decyzji w terminie do tygodnia od uzyskania przez urząd informacji o sprzedaży kompletu roszczeń. Zaznaczył, że takie tempo pamięta tylko ze sprawy Chmielnej 70 - ale obrót roszczeniami był dość powszechny i nie wie, jak było w innych referatach.
13.30 Świadek pytany był również o to, czy zawodowa sytuacja odbiła się na jego życiu prywatnym. - Nie jest to sytuacja łatwa dla mnie i dla mojej rodziny. Nie jest generalnie łatwo - powiedział krótko.
13.10 - W niektórych sytuacjach, kiedy postępowanie zmierzało w kierunku zwrotu nieruchomości bądź wypłaty odszkodowania informowano o tym ABW, nie dotyczy to Chmielnej 70 - zeznał były urzędnik stołecznego ratusza.
Śledziewski odniósł się do doniesień na temat swoich związków z Agencją Bezpieczeństwa Wewnętrznego. - To nie była współpraca na zasadzie, że referent Śledziewski co miesiąc udawał się na Rakowiecką i zdawał sprawozdanie ze spraw. Polegało to na tym, że bodajże we wrześniu 2011 r. na polecenie przełożonych przygotowaliśmy, jako pracownicy wydziału, wykaz pewnych spółek, które ubiegają się o mienie na terenie Warszawy. Tych spółek było bodajże kilkanaście - powiedział.
13.05 "Ze względu na to, że komisja weryfikacyjna pominęła nasze pisma, nie odpowiedziała na pytania, od dziś w posiedzeniach komisji będą uczestniczyli pełnomocnicy miasta Warszawy" - poinformowała w czwartek prezydent Warszawy. Gronkiewicz-Waltz została na czwartek wezwana przed komisję weryfikacyjną jako strona postępowania. Nie stawiła się, natomiast na briefingu prasowym poinformowała, że w pracach komisji będą uczestniczyć pełnomocnicy miasta.
Czy ratusz wiedział o "dyskietce"?
13.00 Sebastian Kaleta: Prokuratura Regionalna w odpowiedzi na zapytanie komisji potwierdziła, że maile z ministerstwa (z wykazem beneficjentów indemnizacji) otrzymali wszyscy pracownicy BGN, a nie tylko Krzysztof Śledziewski.
12.45 Świadek pytany o to, dlaczego nie wpiął do akt sprawy informacji z płyty odpowiedział, że takie "było uzasadnienie służbowe od bodaj od pani Gertrudy J-F.". - Uzasadnienie było takie, żeby panowie zajmujący się skupowaniem roszczeń nie znaleźli spisu beneficjentów. To były różne adresy, różnych nieruchomości z całych Polski - tłumaczył. Śledziewski podczas przesłuchania poinformował, że dzisiejsze tłumaczenia ratusza (o jego rzekomym nieujawnieniu dyskietki) rozumie następująco: Przydałby się w reprywatyzacji kozioł ofiarny i w rolę tego kozła postanowiono wybrać pana Śledziewskiego.
Świadek o współpracy z ratuszem
12.35 - Wtedy (w 2012 roku red.) uważałem, że decyzja o zwrocie Chmielnej 70 była prawidłowa, ale teraz mówię z pełną odpowiedzialnością, że bym się pod nią nie podpisał. Położyłbym się jak Rejtan, ale przy obecnym zasobie wiedzy bym się pod nią nie podpisał - mówił świadek.
- Rozmawialiśmy w kwietniu bądź maju o tym Duńczyku. Były wątpliwości czy jest Duńczykiem czy nie, natomiast pani Gertruda powiedziała do mnie tak: dyrektor narozrabiał, a teraz my musimy się z tego tłumaczyć - zapewniał.
12.30 Kropiwnicki pyta również o zaangażowanie Jakuba R. - Interesował się sprawami Chmielnej 70 i Siennej. Te akta były mu udostępniane na kilka dni lub dzień. Nie rozmawiałem z nim o tym, być może rozmawiał o tym z panią naczelnik - odpowiada Śledziewski.
12.25 Śledziewski przyznaje, że wicedyrektor R. rzadko nakazywał wydawanie decyzji pracownikom. Mimo to - jak przekonuje - nie wydawało mu się to dziwne. - Czy to pismo z ministerstwa powinno być w aktach sprawy? - dopytuje poseł PO. - Kierowałem się tym, co nakazywali mi moi przełożeni – odpowiada świadek.
12.22 Pytania do świadka zaczyna zadawać poseł PO - Robert Kropiwnicki.
12.21 Śledziewski przekonuje, że jego kierownik Mariusz P. wiedział o danych z płyty i nazwisku Jana Holgera Martina. - Zapytałem zwierzchników, "co dalej z tym robimy?" - mówi Śledziewski. Dalej twierdzi, że jego przełożeni deklarowali wszczęcie postępowania, ale, tu cytat, "sprawa dalej zamarła". Przekonuje, że pierwszą rozmowę o tym, że Jan Holger Martin mógł być Duńczykiem miał już w 2010 roku, w sierpniu.
12.20 Rodkiewicz: wszyscy pracownicy BGN zostali poinformowali, że taka płyta wpłynęła. Pan Śledziewski wpiął tą płytę w segregator ogólny dotyczący indemnizacji, natomiast dane z tej płyty powinny być wydrukowane i dopinane do postępowań poszczególnych nieruchomości.
12.15 Patryk Jaki dopytywał świadka o dokumenty. - W lutym lub marcu 2011 do urzędu miasta wpłynęło pismo z Ministerstwa Finansów wraz z załącznikiem. Ten zawierał listę beneficjentów z układów indemnizacyjnych. Pismo było zadekretowane na mnie, ale po kilku dniach pani Gertruda J.-F. drogą mailową przekazała go do innych pracowników BGN. Wiedza o tym piśmie była powszechna. Zapytałem, co mam z tym zrobić. Polecono mi, żeby dokumenty tam wpiąć (do segregatora - red). - Płyty nigdy nie ukrywałem, była dostępna dla wszystkich urzędników, którzy z niej korzystali, podobnie jak radcy BGN - odpowiadał były urzędnik.
Czy ratusz wiedział o "dyskietce"?
12.10 - Po odejściu z ratusza długo nie mogłem znaleźć pracy. Musiałem prostować bzdury, że pan Śledziewski będąc inspektorem w BGN był "mózgiem reprywatyzacji" w Warszawie. Wysoka komisjo, w mojej ocenie wykonujecie dobrą pracę dla Polski. Moich krzywd nikt nie wyrówna, nikt nie przywróci też życia pani Brzeskiej - mówił Śledziewski.
12.05 Dalej przekonuje, że jego wypowiedzenie zostało przyjęte przez pana sekretarza Marcina Wojdata, a do tego momentu nie otrzymał żadnego dyscyplinarnego zwolnienia od ratusza - choć takie informacje zostały przekazane do mediów.
12.00 - Nie piastowałem żadnych funkcji kierowniczych, byłem urzędnikiem niższego szczebla. W czasie swojej pracy w urzędzie miasta niejednokrotnie rozmawiałem z urzędnikami, że występują nieprawidłowości. Niestety, nie było praktyk pisemnego powiadamiania - mówił Śledziewski.I dodał: w sierpniu 2016 roku, dokładnie 29 sierpnia, złożyłem na ręce prezydent Warszawy wypowiedzenie umowy o pracę. Przyczyną była utrata zaufania do urzędu i pani prezydent. Hanna Gronkiewicz-Waltz mówiła, że panuje nad sytuacją, przeprowadza różne audyty i kontrole. Jednak dysponuje pismem z września 2016 roku, które to zaprzecza i pokazuje, że do września żadnego audytu w sprawie Chmielnej nie było.
11.55 Na salę wchodzi pierwszy (i jedyny tego dnia świadek) Krzysztof Śledziewski.
11.50 - To, że państwo tu przychodzicie nam wcale nie pomaga. Chcemy poznać stan faktyczny, jaki był w 2012 roku. Teraz państwo używacie swoich prawnych sztuczek - powiedział do urzędników szef komisji.- Nie ma możliwości, żeby pojawił się urzędnik, który pracował w 2012 roku w ratuszu, bo teraz już w ratuszu nie pracuje - zwróciła uwagę prawnik Gajewska.
11.45 Patryk Jaki pytał prawników reprezentujących ratusz, czy Hanna Gronkiewicz-Waltz zamierza stawić się przed komisją. - Pani prezydent nie kieruje miastem jednoosobowo. W mieście ponad 300 urzędników ma upoważnienie do wydawania decyzji. Codziennie wydawanych jest ponad tysiąc decyzji. Dlatego w ocenie prezydenta miasta, dzisiaj przed komisją stawili się ci urzędnicy, którzy mają upoważnienie i najwyższą wiedzę - odpowiadała Zofia Gajewska.
11.35 - Szereg dokumentów ws. reprywatyzacji był przed prezydent Warszawy zatajony, w tym notatka Ministerstwa Finansów z 2011 r, dziś jej wiedza jest nieporównanie szersza - zapewniali podczas komisji pełnomocnicy ratusza.
11.30 - W naszej ocenie do momentu rozstrzygnięcia sporu przez NSA komisja powinna powstrzymać swoje działania - powiedziała Zofia Gajewska mecenas, która również reprezentuje stołeczny ratusz. Patryk Jaki - podobnie jak przy Twardej - twierdzi, że sporu nie ma. Posiedzenie będzie odbywać się bez zmian.
Chcieli utajnienia komisji
11.25 Analogicznie członkowie komisji zdecydowali w sprawie Marzeny K. - odrzucili wniosek o utajnienie zeznań i ochronę wizerunku. - Rozprawa będzie odbywała się w trybie jawnym i bez ochrony wizerunku i danych osobowych- podsumował Patryk Jaki.
11.20 Prokuratura Regionalna prowadzi postępowania w sprawie reprywatyzacji nieruchomości przy Chmielnej. Janusz Piecyk składał w tej sprawie zeznania. Ujawnienie dziś tych zeznań naraża na ujawnienie tajemnicy śledztwa. - Mój mocodawca chce wyjaśnić tę sprawę przed obliczem komisji, ale z uwagi na zeznania złożoną w prokuraturze, prosi o utajnienie jawności - powiedział pełnomocnik Piecyka.Ostatecznie w głosowaniu (6 przeciw, 3 wstrzymujące) - komisja odrzuciła wniosek Piecyka o utajnienie zeznań. Analogicznie w sprawie wniosku o wyłączenie ochrony wizerunku Piecyka.
Identycznie członkowie komisji zagłosowali w sprawie Majewskiego - przy takim samym podziale głosów (6 do 3) odrzucili wniosek o utajnienie jego zeznań i ochronę wizerunku.
Hanna Gronkiewicz-Waltz nie pojawiła się na komisji
11.17 Na komisji nie pojawi się Hanna Gronkiewicz-Waltz. W jej imieniu stawił się prawnik Piotr Rodkiewicz. Wcześniej - na konferencji prasowej, prezydent powiedziała: od dziś w pracy komisji weryfikacyjnej do spraw reprywatyzacji będą uczestniczyli pełnomocnicy miasta, by nieprawdy nie pozostały bez odpowiedzi.
11. 15 Komisja przesłucha dziś tylko jednego świadka. Pozostałe osoby wezwane na dzisiejsze posiedzenie stawią się jako strony. To: Hanna Gronkiewicz-Waltz prezydent Warszawy oraz byli współwłaściciele działki przy Chmielnej: Marzena K. Grzegorz Majewski i Janusza Piecyka.
11.10 Rozpoczęło się posiedzenie komisji, rozprawa jest jawna. Jako świadek wezwany został były urzędnik Biura Gospodarki Nieruchomościami Krzysztof Śledziewski. Szerzej opinia publiczna usłyszała o nim pod koniec czerwca, gdy zeznawał w sprawie działek przy Twardej. Przed komisją reprywatyzacyjną przyznał między innymi, że prezydent lub jej zastępcy często prosili o dokumentację w sprawach wybranych nieruchomości.
Odszkodowanie dla Duńczyka
Po tym, jak komisja wydała decyzję w sprawie nieruchomości przy ulicy Twardej, na tapetę bierze działkę pod dawnym adresem Chmielna 70, która obecnie znajduje się na placu Defilad (wzdłuż ul. Emilii Plater, na wysokości Złotych Tarasów).
Po ujawnieniu przez "Gazetę Wyborczą" afery reprywatyzacyjnej (w kwietniu 2016 roku) władze miasta długo nie miały sobie nic do zarzucenia i przekonywały, że za nieodpowiedni zwrot odpowiedzialność ponosi Ministerstwo Finansów. To ono miało powiadomić o przyznanym Duńczykowi odszkodowaniu, czego - jak twierdził ratusz - nie uczyniło.
Dopiero kilka miesięcy później (w sierpniu 2016 roku) Hanna Gronkiewicz-Waltz przyznała, że zwrot działki faktycznie "był pochopny". I dodała, że przyczynili się do tego podlegający jej urzędnicy. Jeden z nich miał nie powiadomić o otrzymanej od resortu finansów dyskietce z informacją o odszkodowaniach przyznawanych Duńczykom, na której znajdowało się nazwisko Holgera Martina.
Prezydent Warszawy przekonywała, że urzędnicy "wprowadzili ją w błąd". Od razu zwolniła szefa BGN Marcina Bajkę, jego zastępcę Jerzego M. oraz wspomnianego Śledziewskiego.
Przypomnijmy też, że w momencie gdy zwracano Chmielną 70, to Gronkiewicz-Waltz bezpośrednio nadzorowała zajmujące się reprywatyzacją Biuro Gospodarki Nieruchomościami.
CZYTAJ WIĘCEJ O CZWARTKOWYM POSIEDZENIU
KOMISJA REPRYWATYZACYJNA O SPRAWIE NIERUCHOMOŚCI PRZY TWARDEJ:
Komisja weryfikacyjna uchyliła decyzję w sprawie Twardej
Komisja weryfikacyjna uchyliła decyzję w sprawie Twardej
ran/kz/kw/PAP/b/pm