O ponownym włączeniu warszawskich fotoradarów mówiło się już od kilku miesięcy. Jednak długo nikt nie chciał zdradzić, kiedy zaczną działać.
- Mam dla państwa dobrą wiadomość, fotoradary zostały uruchomione o godz. 9.30 na rzecz poprawy bezpieczeństwa - ogłosił w piątek rano Marek Konkolewski, dyrektor Centrum Automatycznego Nadzoru nad Ruchem Drogowym GITD.
Zaznaczył, że uruchomienie wymagało przygotowania projektu zmian organizacji ruchu drogowego, który musiał być zatwierdzony przez policję i Zarząd Dróg Miejskich.
- Nie działały, bo trzeba było podpisać umowę, z zakładem energetycznym, odbioru urządzeń musiał dokonać elektryk - dodał. Jak mówił, lokalizacja fotoradarów w stolicy nie zmieniła się, a na ulicach gdzie są fotoradary ustawione zostały odpowiednie znaki informujące o nich kierowców.
Będą kolejne
Konkolewski poinformował, że cztery urządzenia działają na skrzyżowaniu Sobieskiego i Witosa. Trzy kolejne na skrzyżowaniu ulic Zamienieckiej z Ostrobramską i Fieldorfa, a po dwa u zbiegu alei Krakowskiej i ulicy 17 stycznia, Grójeckiej i Dickensa, a także Modlińskiej w okolicach ulicy Jana Żyżki.
Po jednym urządzeniu uruchomiono na ulicy Radzymińskiej u zbiegu z Bystrą, Spacerowej 20a, na moście Gdańskim przy Słomińskiego, ul. Armii Krajowej 60, alei KEN 105, na Trakcie Brzeskim przy Objazdowej i na skrzyżowaniu Niepodległości z Batorego.
To jednak nie koniec. Wojciech Król z CANARD zapewnił, że w "późniejszym terminie" zostaną uruchomione urządzenia przy Przyczółkowej, u zbiegu Górczewskiej i Budy, a także na Wisłostradzie przy Karowej. – Zostały przez nas przejęte później ze względu na stan techniczny. Dokładamy wszelkich starań, by jak najszybciej je uruchomić – przekonywał Król.
- W żadnym wypadku nie można mówić, że są to maszynki do zarabiania pieniędzy. Proszę zauważyć, że są to te lokalizacje, w których jeszcze 15 miesięcy temu straż miejska wykorzystywała te fotoradary na rzecz poprawy bezpieczeństwa – zastrzegł Marek Konkolewski. - Znakomita większość zmotoryzowanych bombardowała nas pytaniami, kiedy te fotoradary będą działać - dodał.
Warszawa wynegocjowała
Po zmianie przepisów, od 1 stycznia 2016 roku straże miejskie i gminne nie mogą używać fotoradarów. Chodzi o około 300 urządzeń. Większość niszczeje przy drogach. Warszawa jako pierwsza w kraju namówiła inspekcję, żeby przejęła maszyny. Tylko GITD może zgodnie z aktualnym prawem obsługiwać fotoradary."Myślę, że to trochę ucywilizuje ruch", "Ja niestety zaliczyłam parę punktów na tych fotoradarach, więc nie szczególnie się cieszę, bo mieszkam w okolicy", "Wiadomo, że bezpieczeństwo się podniesie dzięki temu, natomiast można się zapomnieć" - komentowali warszawiacy.Drogowcy są pewni, że urządzenia zmienią i to bardzo dużo. Zarząd Dróg Miejskich powołuje się na badanie prędkości, które przeprowadził po wyłączeniu fotoradarów. W trzech miejscach sprawdzał, czy kierowcy jeżdżą zgodnie z przepisami. Okazało się, że tylko nieliczni. Badanie przeprowadzono w trzech lokalizacjach.
- Na ulicy Modlińskiej byli kierowcy, którzy jeździli 160 kilometrów na godzinę, po Puławskiej mieliśmy samochody, które po wyłączeniu fotoradarów jeździły po 170 kilometrów na godzinę - przekonywał Łukasz Puchalski, dyrektor Zarządu Dróg Miejskich w Warszawie.
Choć stare to nowość
Na razie drogowcy nie mają twardych dowodów na to, że po zasłonięciu fotoradarów zrobiło się niebezpieczniej. Faktem jest jednak, że gdy urządzenia działały, w okolicy nie doszło do żadnego śmiertelnego wypadku i tylko nieliczni jechali z nadmierną prędkością.
- Prędkość generuje przede wszystkim skutek, czyli śmierć. To samo zdarzenie z prędkością 30 mniej oznacza stłuczkę. 30 więcej oznacza bardzo często trupa - tłumaczył Marek Górny, ekspert ds. bezpieczeństwa ruchu drogowego.Drogowcy uczulają. Pierwsze dni z fotoradarami będą dla wielu zaskoczeniem. Kierowcy mogą gwałtownie hamować, bo choć fotoradary są stare, znów będą nowością.
Zdjęcie na stronie głównej: Rafał Guz/PAP
łw/PAP/ran/b