Prokuratura Okręgowa w Warszawie oskarżyła cztery osoby o "wypranie" miliona euro przechwyconego ze spółki z Libanu. Dwie osoby, zanim trafiły do aresztu, były przez kilka lat poszukiwane Europejskim Nakazem Aresztowania.
O zakończeniu śledztwa i skierowaniu aktu oskarżenia poinformował w piątek rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie, prokurator Łukasz Łapczyński. Tamtejszy wydział do spraw przestępczości gospodarczej prowadził je od 2014 roku.
Milion euro miał trafić na niemieckie konto
Jak podał Łapczyński, w sierpniu 2014 roku niemiecka spółka zajmująca się skupem zboża podjęła współpracę z firmą brokerską z siedzibą w Libanie. Firmy zawarły umowę wartą milion euro. Po wystawieniu przez niemiecką spółkę faktury, spółka z Bejrutu zleciła wypłatę funduszy. Pieniądze jednak, z niewiadomych przyczyn, nie trafiły na rachunek w Niemczech, ale na konto w polskim banku, nie mające nic wspólnego z transakcją.
- Doszło do tego mimo wystawienia i akceptacji polecenia przelewu z poprawnym numerem konta. W tej sprawie w Prokuraturze Okręgowej w Warszawie prowadzone jest odrębne postępowanie - powiedział prok. Łapczyński.
7 listopada 2014 roku milion euro znalazł się na koncie należącym do spółki, której właścicielem był Piotr B. Kilka dni wcześniej założyła je Beata P., działająca z ramienia tej spółki. Środki zostały natychmiast przewalutowane i przekazane na rachunki innych spółek, których pełnomocnikiem była także Beata P. Kilkukrotnie Beata P. wraz z Piotrem B. wypłacali gotówkę bezpośrednio w różnych oddziałach banku.
Część środków zablokowali śledczy
Jak ustaliła prokuratura, część skradzionych pieniędzy została przelana na konto 24-letniego wówczas analityka finansowego z Nigerii. - Dokonał on ośmiu wypłat w różnych oddziałach banku na łączną kwotę 32 tysięcy dolarów. W związku z popełnieniem podejrzenia przestępstwa, środki na jego koncie zostały zablokowane - podał Łapczyński. Nigeryjczyk złożył wniosek o zdjęcie blokady z konta i przelał kolejne 150 tysięcy na rachunki, z których korzystała Beata P. Konto było założone na tzw. słupa – Serenę B.
W tym czasie spółki w Libanie i Niemczech zorientowały się, że zostały okradzione z pieniędzy. Sprawę natychmiast zgłoszono do banku, na którego rachunek trafił milionowy przelew. Mimo szybkich działań przestępców mających na celu "wypranie" pieniędzy, większość środków udało się zablokować.
- Zablokowano jeden milion dolarów, tysiąc euro oraz 160 tysięcy złotych na rachunkach polskich spółek i na koncie obywatela Nigerii. Środki zabezpieczono w ramach prowadzonego śledztwa - podał prokurator Łapczyński.
Zatrzymanie w banku
Mimo wiedzy o działaniach prokuratury, Beata P. złożyła w swoim banku oświadczenie, że zablokowane jej środki to "prowizja za wykonaną usługę". Gdy przyszła do oddziału banku interweniować w swojej sprawie, została zatrzymana.
- Kobieta została przesłuchana w charakterze podejrzanej w listopadzie 2014 roku. Nie przyznała się do tak zwanego prania brudnych pieniędzy pochodzących z oszustwa internetowego. Wyjaśniała, że nie miała wiedzy o tym, iż środki pochodzą z przestępstwa - powiedział prokurator. Beata P. miała przesyłać pieniądze na polecenie Piotra B. Do Nigeryjczyka miały one trafić w związku z rzekomą umową na budowę szkoły średniej w Afryce.
Podejrzana uciekła za granicę
Sprawa mogłaby mieć swój finał wcześniej, gdyby w 2014 roku sąd zastosował areszt wobec Beaty P. zgodnie z wnioskiem prokuratora. Wniosek o areszt uwzględnił dopiero sąd odwoławczy, a w tym czasie podejrzana zdążyła uciec za granicę. Kobieta była poszukiwana Europejskim Nakazem Aresztowania. Zatrzymano ją we Włoszech jesienią ubiegłego roku, ale na procedurę wydania Polsce czekała na wolności. Beata P. znów zniknęła na kilka miesięcy. Zatrzymano ją pod koniec grudnia na granicy z Albanią. W drodze ekstradycji została wydana do Polski. Kobieta od tamtej pory przebywa w areszcie.
Jej domniemany wspólnik, Piotr B., także był poszukiwany ENA. Został zatrzymany w lutym tego roku na terenie Niemiec. On także nie przyznał się do zarzutów. Twierdził, że Beata P. powiedziała mu, że milion euro przelał im tajemniczy biznesmen, miały one zostać rzekomo zainwestowane w pozyskiwanie energii z paneli słonecznych. Mimo nagrań z monitoringu w banku, na których widać jak z Beatą P. wypłacają pieniądze podchodzące z przestępstwa, podejrzany zapewniał, że był tam wyłącznie w sprawie kredytu konsumpcyjnego. Mężczyzna został aresztowany.
Aktem oskarżenia, który Prokuratura Okręgowa w Warszawie skierowała do sądu, objęty został także 28-letni Nigeryjczyk oraz Serena B. Oni także nie przyznali się do winy.
Jak podał prok. Łapczyński, trwa procedura związana ze zwrotem zabezpieczonych środków pieniężnych "uprawnionemu podmiotowi".
Piotr Kaczorek z CBA o zatrzymaniach
PAP/kk/mś
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock