Przed meczem przedstawiciele obu stron mówili, że faworytem jest... rywal. Podkreślano, że Sporting bije na głowę Legię pod względem doświadczenia, budżetu i jakości posiadanych piłkarzy. Z drugiej strony atutami warszawian miał być doping publiczności na Łazienkowskiej i zimna pogoda. Portugalczycy doceniali także postępy w grze, jakie poczyniła Legia od czasu ich wrześniowego starcia w Lidze Mistrzów, kiedy to Sporting bez problemów wygrał u siebie 2:0.
Tak relacjonowaliśmy mecz w trakcie wydarzenia
Pudło Prijovicia
Stawka środowej konfrontacji była ogromna - udział w 1/16 Ligi Europy. Legia musiała wygrać, by wyprzedzić bezpośredniego rywala do awansu o jeden punkt (wywalczony z Realem Madryt u siebie po remisie 3:3). Każdy inny wynik promował Portugalczyków.
Od początku meczu było widać, że Sporting nie przyjechał do Warszawy, aby bronić korzystnego remisu. Ekipa trenera Jorge Jesusa szybko zaczęła zagrażać bramce Arkadiusza Malarza. Już w trzeciej minucie niewiele pomylił się William Carvalho.
Lwy grały bardzo agresywnym pressingiem i długo nie pozwalały na wiele Legii. Gospodarze stworzyli sobie groźną sytuację dopiero po błędzie rywali w 25 min. Bartosz Bereszyński przejął podanie Rui Patricio i odegrał do Aleksandara Prijovicia, który znalazł się w sytuacji sam na sam z bramkarzem. Fatalnie jednak przestrzelił.
Gol jak po sznurku
Szwajcar bardzo szybko zrewanżował się za swoją pomyłkę. W 30. minucie Legia przeprowadziła dynamiczną akcję prawą stroną. Vadis Odjidja-Ofoe świetnie podał w pole karne do Prijovicia, ten odegrał na piąty metr do Guilherme, a Brazylijczyk płaskim strzałem nie dał szans bramkarzowi. Szał radości na Łazienkowskiej!
Po chwili wynik mógł jeszcze podwyższyć Odjidja-Ofoe. Jego strzał przeleciał jednak obok słupka. Do końca pierwszej połowy Sporting starał się odrobić straty, ale Legia umiejętnie się broniła.
Po zmianie stron optyczną przewagę mieli goście, którzy nie musieli atakować. W jednej z akcji legionistom pomogło szczęście, gdyż Adam Hlousek zatrzymał piłkę ręką we własnym polu karnym, a arbiter nie zauważył przewinienia. W odpowiedzi ze strony Legii niecelnie strzelali Prijović i Thibault Moulin.
Oblężenie bramki Legii
Z minuty na minutę Sporting zamykał Legię na jej połowie. Portugalczycy stwarzali sobie kolejne sytuacje. Malarz i cała obrona warszawian mieli mnóstwo roboty. W 74. minucie Andre nie trafił do pustej bramki. Napór gości trwał. Groźny strzał Andre świetnie obronił polski bramkarz, minimalnie pomylił się Bas Dost.
Legia czyhała na kontrę. W 84. minucie piłkę meczową miał Michał Kucharczyk, który znalazł się sam na sam z bramkarzem, ale trafił prosto w Rui Patricio. Chwilę później w podobnej sytuacji znalazł się Miroslav Radović, jednak znowu górą był golkiper Lwów. Mimo nerwowej końcówki, Legia nie dała już sobie strzelić gola i na wiosnę zagra w Lidze Europy. Losowanie rozgrywek odbędzie się 12 grudnia.
W ostatnim meczu z Borussią Legia przegrała 4:8. Przypomnij sobie to wydarzenie:
dasz