Drogowcy zorganizowali mieszkańcom Falenicy slalom gigant. Na środku chodnika wzdłuż Wału Miedzeszyńskiego, co kilka metrów ustawiono latarnie uliczne. O tej niedogodności poinformował nas internauta Artur i przesłał zdjęcia. Drogowcy uspakajają, że nie jest to stan docelowy.
Absurdów drogowych w Warszawie nie brakuje. Patrząc na ustawienie latarni przy skrzyżowaniu Wału Miedzeszyńskiego i Bysławskiej można odnieść wrażenie, że drogowcy nie uczą się na swoich błędach.
Tak sytuację opisał pan Artur: - Chciałbym podzielić się z Państwem weekendowym spostrzeżeniem, jak buduje się oświetlenie w Falenicy (róg Wału Miedzeszyńskiego i ul. Bysławskiej). Nie wiem kto był bardziej pijany - architekt, który projektował umiejscowienie latarń czy budowlańcy, którzy je montowali. Na pewno wszystkim zabrakło chwili pomyślenia. Latarnie są ustawiane na środku wąskiego chodnika, tak że pieszy nie ma szans przejść obok, a co dopiero kobieta z wózkiem - napisał zdenerwowany internauta.
Jak dodał, inwestycja jeszcze nie jest ukończona, więc jego zdaniem warto zwrócić uwagę odpowiednim instytucjom, by nie akceptowały latarni postawionych na chodnikach. - Jeszcze jest czas to poprawić i przesunąć (obok chodnika na całej jego długości jest dużo wolnego miejsca) - dodał.
Drogowcy uspokajają
- Słupy oświetleniowe zostaną przeniesione w takie lokalizacje, które nie będą kolidowały z ruchem pieszych. Chodnik jest po to, aby każdy przechodzień mógł nim swobodnie się poruszać - odpowiada Karolina Gałecka, rzeczniczka Zarządu Dróg Miejskich.
Jak dodała, sytuacja wyniknęła z powodu rozbudowanej sieci telefonicznej znajdującej się pod ulicą. - Wykonawca umieścił słupy tak, by nie kolidowało to z systemem sieci. ZDM, jako inwestor, nie wyraził jednak akceptacji na takie rozwiązanie - zapewniła.
su/roody
Źródło zdjęcia głównego: Artur/warszawa@tvn.pl