Dotarliśmy do monitoringu z klubu Chmury, który w środę wieczorem stał się celem ataku. Na nagraniu widzimy grupę mężczyzn - obrzucają lokal racami i butelkami. Zaatakowani odpowiadają, ciskając stołami i krzesłami. W ciągu kilkudziesięciu sekund lokal zamienił się w rumowisko.
Monitoring zarejestrował sytuację wewnątrz klubu i przed wejściem. Na nagraniu widzimy, jak do baru zaczyna napływać grupa rosłych mężczyzn. W małym lokalu robi się tłoczno i siwo od dymu. Dlaczego? Wyjaśnia to ujęcie z zewnątrz. Zarejestrowano na nim grupę mężczyzn obrzucających lokal zapalonymi racami. Mają ciemne kurtki i kaptury na głowach. W ruch idą także butelki i kamienie. Wybijane są szyby w oknach i drzwiach.
Cała sytuacja trwa zaledwie kilkadziesiąt sekund. To wystarczyło, aby cały lokal został doszczętnie zdewastowany. - Dym, panika, nie wiedziałam co się dzieje. Przyjaciel schował mnie pod bar. Raca wpadła pod bar, podpaliły mi się włosy, jemu kurtka - relacjonuje Emilia Warcholek, barmanka z Chmur.
Jak pisaliśmy na tvnwarszawa.pl, właściciele liczą straty. Na pierwszy rzut oka to co najmniej kilka tysięcy złotych. Sprawą zajmuje się policja. Mają jednak nadzieję, że do piątku uda się posprzątać lokal i wstawić stłuczone szyby. Tak, aby klub mógł zostać znów otwarty.
W środku kibice Ajaksu
Według relacji świadków mężczyźni, którzy zaatakowali klub, byli kibolami Legii Warszawa. Napadli na lokal, bo wewnątrz bawili się sympatycy Ajaksu Amsterdam, z którym warszawski klub gra w czwartek mecz w Lidze Europy.
Policja nie potwierdza, że były to porachunki między pseudokibicami. - Z naszych wstępnych ustaleń wynika, że osoby, które zaatakowały klub, były ubrane na ciemno. Miały zasłonięte, zamaskowane twarze. Ustalamy szczegóły – powiedziała Iwona Jurkiewicz z Komendy Stołecznej Policji.
Burdy zarejestrowała kamera monitoringu
kw/b