Sprawa wyszła na jaw po tym, jak jedna z ofiar prześladowcy opisała je na portalu społecznościowym. Chciała ostrzec inne dziewczyny, ale odzew zupełnie ją zaskoczył. – Zgłosiło się do mnie w sumie prawie 40 ofiar tego człowieka – mówi dziewczyna.
Prześladowca ma od blisko 3 lat działać w centrum stolicy. To dwudziestoparoletni mężczyzna. Zaczepia dziewczyny, a potem je nagabuje i nęka. - Przybliża się, nalega na kontakt fizyczny. Śledzi. Jest bardzo nachalny, namolny. Nie potrafi zrozumieć słowa "nie", kompletnie to do niego nie dociera – tak ofiary opisują działanie prześladowcy.
Część ofiar miał wyszukiwać przez portale społecznościowe, a potem nękać "w realu".
Jest śledztwo
Dziewczyny zgłosiły sprawę na policję, ale uważają, że nie potraktowano ich poważnie. – Skoro chłopak mnie nie szarpał, nie groził mi, to czego ja właściwie chce? – mówi o reakcji policji jedna z nich.
Mimo wszystko, wszczęto śledztwo w sprawie stalkingu, a policja obiecuje pomoc poszkodowanym. – Jeśli któraś z kobiet znów spotka na swojej drodze tego mężczyznę i znów zacznie je nagabywać, powinna wówczas jak najszybciej zadzwonić na policję. Na pewno zareagujemy – mówi kom. Robert Szumiata, ze śródmiejskiej policji.
Nawet 3 lata więzienia
Jak się bronić przed uporczywym nękaniem? – Przede wszystkim ofiara musi dać jednoznacznie do zrozumienia sprawcy, że sobie tego nie życzy – wyjaśnia prawnik Zbigniew Roman. Jak dodaje, polskie przepisy pozwalają ukarać kogoś za uporczywe nękanie. – To paragraf 190a kodeksu karnego – przypomina Roman. Za stalking może grozić kara nawet 3 lat więzienia.
Ofiary prześladowcy nadal wierzą, że spotka go zasłużona kara. - Chciałabym żeby policja potraktowała nas poważnie, żeby przesłuchała mężczyznę. A prokuratura powinna uzyskać twarde dowody od dziewczyn. To człowiek powinien odpowiedzieć za stalking – mówi jedna z nich.
jb/r