Blisko pół miliona złotych będzie kosztować nowy projekt przebudowy Kongresowej. Nie byłoby w tym nic nadzwyczajnego, gdyby nie fakt, że jeden już powstał, a dotychczasowy remont pochłonął 10 milionów złotych. W tle spór sądowy z poprzednim projektantem i śledztwo prokuratury.
"Opracowanie wariantowej koncepcji modernizacji Sali Kongresowej w budynku Pałacu Kultury I Nauki w Warszawie wraz z programem funkcjonalno-użytkowym i koncepcją akustyczną" - pod tym hasłem kryje się rozstrzygnięty niedawno przetarg. Wygrała go firma ECM Group Polska, a swoje prace wyceniła na blisko 418 tysięcy złotych.
"Bardzo bym się zdziwił"
Informacja o tym wyborze pojawiła się na stronie PKiN 25 stycznia 2018 roku - mniej więcej dziewięć lat po rozstrzygnięciu wcześniejszego przetargu na projekt modernizacji Sali Kongresowej. Jak podkreśla rzeczniczka Pałacu Kultury i Nauki Ewelina Dudziak, tamten miał inny zakres i obejmował "wyłącznie dostosowania jej do wymogów przepisów przeciwpożarowych".
Faktem jest, że od tamtego czasu ruszyła kaskada wydarzeń, które skutkują ciągnącym się procesem sądowym z projektantem, a przede wszystkim wstrzymanymi robotami i wydanymi milionami.
Przetarg na projekt w 2008 roku wygrała firma Sound and Space Roberta Lebiody. Ostatnia cześć dokumentacji projektowej została odebrana przez PKiN dopiero w grudniu 2011 roku - jak zaznaczyli urzędnicy - osiem miesięcy po wyznaczonym terminie. Nadzór nad planami przebudowy Kongresowej miał wtedy Krzysztof Markowski, ówczesny wiceprezes pałacu.
- Bardzo bym się zdziwił, gdyby dokumentacja była stuprocentowa przy tak starym budynku – cytowała pod koniec 2016 roku słowa Markowskiego "Gazeta Stołeczna".
"Dokumentacja rażąco niekompletna"
Jednak innego zdania były już kolejne władze Pałacu Kultury i Nauki. Przetarg na prace rozstrzygnięto w 2014 roku, w 2015 zaczęła wykonywać je firma Mermaid (miała otrzymać 40 milionów złotych), ale zadania nie ukończyła z powodu upadłości. Roboty przerwała wiosną 2016 r., a już we wrześniu tego samego roku Renata Kaznowska, ówczesna prezes Pałacu Kultury i Nauki złożyła zawiadomienie do prokuratury przeciwko Krzysztofowi Markowskiemu.
- W czasie prac okazało się, że dokumentacja projektowa była rażąco niekompletna, co potwierdziła zlecona przeze mnie opinia techniczna. Dokumentacja została przyjęta od projektanta "bez uwag", w mojej ocenie również bez szczegółowego jej sprawdzenia. Dlatego złożyłam zawiadomienie o działaniu na szkodę spółki i miasta. W sporze sądowym spółki i miasta przeciwko projektantowi sąd pierwszej instancji podzielił stanowisko wynikające z opinii technicznej - mówi teraz Renata Kaznowska, obecnie wiceprezydent Warszawy.
Śledczy zbadali podniesione przez ówczesną prezes PKiN zarzuty. Między innymi to, że miało dojść do licznych opóźnień w przygotowaniu dokumentacji, spowodowanych działaniami projektanta, a także rozszerzenia zakresu prac. Wadliwość projektu miała również wyjść podczas prowadzonych robót.
Jak pisała "Stołeczna", na przykład wymiana foteli oznaczała zerwanie podłogi podwyższenia sali, a to pokazało dziurawą konstrukcję stropu i konieczność wylania dziesiątek ton betonu na nowy.
Sprawa ciągnie się w sądzie
"Analiza zgromadzonego w sprawie materiału dowodowego, nie wykazała by wiceprezes spółki lub członkowie komitetu sterującego celowo zmierzali do rozszerzenia przez projektanta zakresu prac, by ten mógł sobie rościć prawa do zwiększenia wynagrodzenia, za prace nieobjęte pierwotną umową i pierwotnie ustalonym wynagrodzeniem" – wyjaśnia w mailu do naszej redakcji Łukasz Łapczyński, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie.
Śledztwo zostało umorzone, ale w tym wypadku nie zamknęło to ostatecznie tematu. Materiał dowodowy jest jeszcze analizowany przez prokuraturę "w trybie zwierzchniego nadzoru służbowego, pod kątem ustalenia, czy wyczerpano inicjatywę dowodową zmierzającą do ustalenia wszelkich aspektów sprawy".
Ale sprawą nie zajmowała się tylko prokuratura. Trafiła również do sądu. - W sporze spółki i miasta przeciwko projektantowi sąd pierwszej instancji podzielił stanowisko wynikające z opinii technicznej – zaznacza Kaznowska.
Do tego w 2013 roku projektant złożył pozew w Sądzie Okręgowym w Warszawie, domagając się zapłaty za dodatkowe prace.
"Sąd Okręgowy w Warszawie wyrokiem z 9 listopada 2016 r. oddalił powództwo miasta stołecznego Warszawy przeciwko Robertowi Lebiodzie, oddalił też powództwo Roberta Lebiody przeciwko miastu stołecznemu Warszawa oraz zniósł koszty postępowania pomiędzy stronami w całości. Pan Lebioda złożył apelację, jednak termin rozprawy apelacyjnej nie został jeszcze wyznaczony" – wyjaśnia Ewelina Dudziak, rzeczniczka PKiN.
Może w 2020 roku
Efekt jest taki, że dotychczas na same prace miasto wydało 10 milionów złotych. Wydano też około miliona złotych między innymi na ekspertyzy. A prace stanęły.
Teraz władze PKiN przekonują, że podczas robót okazało się, że potrzebny jest głębszy remont (między innymi podłóg, sceny, zaplecza, czy akustyki). Stąd nowy przetarg. Jego zwycięzca będzie musiał przedstawić różne rozwiązania, zaproponować kosztorys, później stworzyć program funkcjonalno-użytkowy, a także koncepcję akustyczną. Będzie miał na to około pół roku.
Na razie nie wiadomo dokładnie, kiedy sala, które remont rozpoczął się przed trzema laty powróci do warszawiaków. "Wstępny i najbardziej optymistyczny termin zakończenia prac modernizacyjnych przewidziany jest na koniec 2020 r. Wariant ten zakłada, iż "po drodze" nie będzie żadnych niespodzianek opóźniających postępowanie i prace budowlane, takich jak protesty, odwołania od decyzji, czy wreszcie upadłość wykonawcy" – zaznacza Ewelina Dudziak.
Tu zagrali Stonesi
Sala Kongresowa została oddana do użytku w lipcu 1955 roku. W czasach PRL odbywały się w niej zjazdy PZPR.
Występowały tutaj gwiazdy muzyki, między innymi The Rolling Stones, Jan Kiepura, Leonard Cohen, Eric Clapton, Elthon John, Patti Smith czy Herbie Hancock.
ZOBACZ MATERIAŁY Z REMONTU SALI KONGRESOWEJ:
ran/r
Źródło zdjęcia głównego: archiwum TVN24