O uciążliwych skutkach działalności Radiowa informowaliśmy na tvnwarszawa.pl wielokrotnie. Przeciwko działalności zakładu protestowali mieszkańcy i lokalne władze, sprawa trafiła do sądu. MPO nie dawało za wygraną i odwoływało się od kolejnych decyzji o zamknięciu kompostowni. Jednak w czerwcu wojewódzki inspektor ochrony środowiska ostatecznie zadecydował: zakład musi być zamknięty. Decyzji nadał rygor natychmiastowej wykonalności. Instalacja miała zakończyć działalność 10 września.
Dzień później Miejskie Przedsiębiorstwo Oczyszczania poinformowało nas, że instalacja przetwarzania odpadów zakończyła funkcjonowanie. - Teren, na którym odbywał się proces biologicznej stabilizacji odpadów został całkowicie oczyszczony z odpadów - podała Wiesława Rudzka, rzeczniczka MPO. Na dowód przesłała zdjęcie:
Przestanie śmierdzieć?
Zamknięcie kompostowni nie oznacza jednak, że śmieci całkowicie znikną z Radiowa. Ale te, które tam będą, mają nie być tak kłopotliwe. Zamiast rozkładających się odpadów śmieciarki przywiozą te wielkogabarytowe i zielone. W Radiowie będzie również prowadzony przeładunek odpadów zmieszanych, które do tej pory były zagospodarowywane w instalacji. Jak dodała Rudzka, wszystko będzie przeprowadzone zgodnie z posiadanymi przez MPO pozwoleniami.
Rzeczniczka spółki zapewniła, że zamknięcie kompostowni poprawi jakość życia okolicznych mieszkańców.
- Zaprzestanie funkcjonowania instalacji mechaniczno-biologicznego przetwarzania odpadów wyeliminuje zgłaszane przez mieszkańców uciążliwości zapachowe związane z działalnością tego typu instalacji - stwierdziła Rudzka.
Walczą dalej w sądzie
Jednak według Bogumiły Szlązak ze stowarzyszenia Czyste Radiowo, zamknięcie instalacji "zmniejszy uciążliwość, ale nie zakończy jej całkowicie". - Walczyliśmy najbardziej właśnie z tą instalacją, która teraz została zamknięta. Natomiast cały zakład składał się jeszcze z odpadów wielkogabarytowych, z odpadów zielonych. To pozostało, to jest jeszcze uciążliwe - podkreśliła Szlązak i zapewniła, że misja stowarzyszenia się nie skończyła. - Jest to jakiś sukces, chociaż połowiczny. Po pięciu latach udało się zamknąć tę część - dodała.
Według aktywistki jest szansa na całkowite zamknięcie zakładu. - W czwartek w Naczelnym Sądzie Administracyjnym ma się odbyć ostatnia rozprawa w sprawie braku pozwolenia zintegrowanego. Zakład powinien mieć je na wszystkie instalacje, które dotychczas tam były, włącznie ze składowiskiem. Nie otrzymał tego, więc powinien być zamknięty - powiedziała nam Szlązak i dodała, że spodziewa się wroku na korzyść mieszkańców.
Należąca do MPO instalacja przetwarzała 1/3 stołecznych śmieci i to właśnie na nią najczęściej zgłaszane były skargi mieszkańców. Odbywało się w niej wstępne sortowanie odpadów mechanicznych od biologicznych. Te drugie były przykrywane plandekami i podgrzewane. Po kilku tygodniach pozostałości po rozkładzie były przysypywane ziemią.
Zakład MPO w Radiowie
kk/mn/b