Kolizją prezydenckiego auta zajmie się sąd. "Sprawa nie jest jednoznaczna"

Sprawa kolizji prezydenckiego auta trafiła do sądu
Źródło: Mateusz Szmelter / tvnwarszawa.pl
Sprawą zderzenia samochodu BOR z citroenem na ulicy Belwederskiej zajmie się sąd. Kobieta, która kierowała citroenem, nie stawiła się na przesłuchanie. Po zeznaniach świadków i przejrzeniu monitoringu policjanci nie zdecydowali się na wystawienie mandatu.

Do stłuczki doszło 10 grudnia późnym wieczorem. Ze wstępnych ustaleń policji wynikało, że mercedes BOR zmieniał pas ruchu i uderzył w niego citroen. Z pierwszych informacji - od świadków - wynikało też, że zawinić mógł kierowca mercedesa.

Jak dowiedzieliśmy się nieoficjalnie, w samochodzie Biura Ochrony Rządu był prezydent Bronisław Komorowski. Taką informację podało też radio RMF FM.

"Nie były jednoznaczne"

- W toku postępowania, przeprowadzonego w sekcji wykroczeń wydziału ruchu drogowego, zabezpieczono m.in. nagrania monitoringu i przesłuchano świadków zdarzenia, których relacje nie były jednoznaczne - mówi nam Robert Opas z biura prasowego stołecznej komendy.

I dodaje, że nie przesłuchano kobiety, która kierowała citroenem, bo nie stawiła się na wezwanie policji. - Ponieważ sprawa nie jest jednoznaczna, policjanci nie zdecydowali się na wystawienie mandatu. Sprawa trafi teraz do sądu, który będzie decydował o winie jednego z kierujących. Może powołać też biegłego - zaznacza Opas.

TAK WYGLĄDAŁA SYTUACJA PO ZDERZENIU:

Kolizja na Belwederskiej

ran/lulu

Czytaj także: