- Nie ma takiego cudu, żeby samoloty nie krążyły nad Milanówkiem - stwierdziła burmistrz Wiesława Kwiatkowska. Jej zdaniem budowa Centralnego Portu Lotniczego jest zagrożeniem dla spokoju mieszkańców. Na te zarzuty odpowiedział Marcin Tylczyński, kandydat Prawa i Sprawiedliwości na burmistrza Milanówka.
Centralny Port Komunikacyjny ma być jednym z największych portów przesiadkowych w Europie. Na jego lokalizację wskazywana są tereny w trzech gminach: Baranowie, Teresinie i Wiskitkach.
Obawy o spokój mieszkańców
Choć lokalizacje te są oddalone od Milanówka, jego burmistrz Wiesława Kwiatkowska (startuje w tegorocznych wyborach z listy własnego komitetu) obawia się negatywnego wpływu tej inwestycji. W niedawno przygotowanym spocie ostrzegała mieszkańców, że jeśli jeden z pasów startowych zostanie skierowany w stronę Milanówka, "będzie to oznaczało koniec miasta-ogrodu". A miejscowość w najbliższych latach zmieni się w zaplecze budowlane dla największego "placu budowy w Europie".
W odpowiedzi na obawy Kwiatkowskiej, kandydat Prawa i Sprawiedliwości na burmistrza Milanówka Marcin Tylczyński zorganizował w poniedziałek spotkanie z mieszkańcami, by wraz z przedstawicielem rządowego zespołu do spraw budowy CPK przekonać ich do tego przedsięwzięcia.
Na spotkaniu pojawiła się Kwiatkowska, która oskarżyła Tylczyńskiego o dbanie o interesy partii i rządu, a nie milanowian. Pomiędzy obecną burmistrz a kandydatem doszło do kłótni.
Burmistrz miasta-ogrodu
Kwiatkowska poinformowała, że tuż przed spotkaniem Tylczyński wysłał jej pismo, w którym zarzuca jej rozpowszechnianie fałszywych informacji o CPK i wprowadzanie w błąd mieszkańców. - Powinien pan wiedzieć, że od zawsze Milanówek to miasto-ogród i letnisko. Ludzie wybierają to miejsce, ponieważ z zatłoczonego i głośnego miasta chcą wrócić do ciszy i spokoju - mówiła burmistrz.
Jej zdaniem nowy port lotniczy znacznie obniży jakość życia mieszkańców. - Pan i pana mocodawcy zaplanowaliście, że na tym lotnisku rocznie będzie lądowało ponad 40 milionów osób. Jeśli tyle osób musi się przemieścić z lotniska i do lotniska, to gdzieś te samoloty muszą czekać na lądowanie - argumentowała. - Nie ma takiego cudu, żeby samoloty nie krążyły nad Milanówkiem. Będą tu czekały na pozwolenie na lądowanie. Może pan sobie wyobrazić, ile tych samolotów będzie w powietrzu, jeśli są planowane co minutę - wyliczała Kwiatkowska.
- Mam ogromną prośbę, żeby patrzył pan na to, jak mieszkaniec Milanówka, a nie z punktu widzenia interesów zewnętrznych. Mnie wybrano na burmistrza Milanówka miasta-ogrodu, żebym zapewniła spokój i pewność tego miasteczka - podkreśliła Kwiatkowska. I dodała, że na 80-milionowy budżet Milanówka w 50 procentach składają się wpływy z podatków PIT i CIT, a to zdaniem burmistrz oznacza, że ludzie wybierają tę miejscowość ze względu na jej spokojny charakter.
"Dramatyzuje pani"
- Jeżeli zależy panu na tym, żeby mieszkańcy się stąd wyprowadzili i żeby zmienić ich strukturę, jest pan na dobrej drodze - stwierdziła Kwiatkowska. - Dramatyzuje pani - odparł Tylczyński.
Polityk PiS-u usiłował odnieść się do wypowiedzi Kwiatkowskiej, ta jednak ucięła te próby mówiąc, że nie będzie z nim dyskutowała. - Teraz pan musi się wytłumaczyć ludziom - powiedziała.
- Pani nie ma odwagi, pani ucieka - zarzucił jej kandydat na burmistrza. - Gdybym nie miała odwagi, tobym tu nie przyszła - zastrzegła Kwiatkowska.
Tylczyński wytknął burmistrz, że straszy mieszkańców konsekwencjami budowy CPK w najnowszym spocie wyborczym i fałszywie twierdzi, że nikt tej kwestii z nimi nie konsultował. - Gdzie pani była, kiedy projekt ten od dawna funkcjonował, gdy było tak wiele spotkań, na przykład spotkanie z ministrem Wildem w Baranowie? - pytał polityk.
- Moi ludzie jeździli na wszystkie możliwe spotkania, ale z nami nikt nie rozmawiał - stwierdziła Kwiatkowska. Na co Tylczyński zarzucił, że to ona nie potrafi rozmawiać. - Bo to nie były rozmowy, tylko monolog - ucięła dyskusję. Swoje nagłe wyjście burmistrz usprawiedliwiła nagłym wypadkiem jej zastępcy i wzywającymi ją obowiązkami.
"Milanówek nie zostanie zrównany z ziemią"
Zanim mieszkańcy usłyszeli wyjaśnienia dotyczące budowy CPK, Tylczyński zapewnił ich, że wbrew zapowiedziom Kwiatkowskiej "Milanówek nie zostanie zrównany z ziemią". A potwierdzeniem tej deklaracji ma być jego plan stworzenia z części miasta uzdrowiska. Na tę propozycję sala wybuchła śmiechem. Późniejszej prezentacji faktów dotyczących portu lotniczego towarzyszyła nerwowa atmosfera. Wypowiedzi przedstawiciela rządowego zespołu przerywane były komentarzami, śmiechem i krzykami.
Jak przekonywał Marcel Klinowski z zespołu ds. budowy CPK, nad Milanówkiem już teraz latają samoloty, ponieważ znajduje się on na trasie podejścia do lotniska Chopina. A zgodnie z przepisami odbywa się to na minimalnej wysokości 915 metrów.
- Lotnisko Chopina jest zlokalizowane prawie w centrum Warszawy. To obszar zamieszkały przez prawie 300 tysięcy osób. W przypadku CPK, zgodnie z analizami, potencjalny obszar ograniczonego użytkowania, czyli tam, gdzie są ograniczenia związane z budową szkół czy szpitali, gdzie są uciążliwości związane z hałasem, to teren zamieszkały przez od 12 do do 37 tysięcy osób, w zależności od wariantu, który będzie wybrany - wyjaśnił Klinowski.
"Milanówek nie będzie na trasie podejścia"
- Niezależnie od tego, który wariant zostanie wybrany w ramach procedur środowiskowych, cały teren Milanówka nie będzie na trasie żadnej ze ścieżek podejścia samolotów. Albo będą one lądować na północ, albo na południowy-zachód od Milanówka - dodał.
Przedstawiciel zespołu wielokrotnie podkreślał, że hałas generowany przez samoloty, będzie taki jak obecnie. - To nie jest kwestia wiary, ale kwestia studiów lokalizacyjnych, które były prowadzone przez ostatnie półtora roku i czego potwierdzenie będzie pokazane w najbliższym czasie, bo zostanie przyjęte rozporządzenie Rady Ministrów w sprawie obszaru inwestycji - powiedział.
Klinowski próbował też przekonać mieszkańców wskazując na korzyści dla całego regionu. - Zgodnie z naszymi analizami, dzięki realizacji CPK powstanie około 150 tysięcy nowych miejsc pracy, z czego w najbliższym otoczeniu lotniska około 37 tysięcy, co jest związane bezpośrednio z obsługą portu oraz do 110 tysięcy miejsc pracy w ramach korzyści gospodarczych dla całego regionu - wyliczał.
Protest mieszkańców Baranowa
Jak zapowiada rząd, po pierwszym etapie budowy nowy port lotniczy ma obsługiwać do 45 milionów pasażerów rocznie. Docelowo lotnisko będzie mogło być rozbudowane, by obsłużyć około 100 milionów osób. CPK ma powstać na około 3 tysiącach ha gruntów. Obiekt wraz z towarzyszącą infrastrukturą drogową i kolejową ma kosztować około 30-35 miliardów złotych. Do końca 2019 roku mają trwać prace przygotowawcze, a sam port ma być wybudowany do końca 2027 roku. Według rządu budowa nowego lotniska jest konieczna w związku z tym, że warszawskie Lotnisko Chopina nie może pełnić funkcji dużego portu przesiadkowego, a jego przepustowość jest na wyczerpaniu.
Przeciwko budowie portu protestują mieszkańcy gminy Baranów. Ich wątpliwości budzi między innymi kwestia wykupu ziemi pod inwestycje, ceny gruntu i odszkodowania. Część mieszkańców nie zgadza się na sprzedaż swoich nieruchomości.
W czerwcowym referendum mieszkańcy gminy zagłosowali przeciw budowie Centralnego Portu Komunikacyjnego. Na pytanie: "Czy chce Pan/Pani budowy CPK w gminie Baranów?", 84 procent uczestników głosowania odpowiedziało "nie".
kk/pm