Kandydat Zjednoczonej Prawicy Patryk Jaki powiedział dziennikarzom po debacie, że pozwoliła ona pokazać różnicę miedzy nim a Rafałem Trzaskowskim. - Najważniejsze jest to, że Rafał Trzaskowski nie chciał podpisać deklaracji o tym, że będzie bezpartyjnym prezydentem, czyli chce dalej pełnić rolę takiego śpiącego królewicza, a rządzić będzie układ Marcina Kierwińskiego i Hanny Gronkiewicz-Waltz - ocenił.
Podczas debaty Patryk Jaki poinformował, że występuje z Solidarnej Polski. Kandydat startujący z list PiS podkreślał, że zależy mu na bezpartyjnej prezydenturze, dlatego rezygnację z członkostwa w Platformie Obywatelskiej zaproponował też Rafałowi Trzaskowskiemu.
Jego zdaniem, Trzaskowski chce partyjnego ratusza. - Ja potrafiłem zrezygnować z członkostwa w mojej partii, Rafał Trzaskowski nie potrafi. PO będzie dla niego najważniejsza, a nie Warszawa - powiedział kandydat Zjednoczonej Prawicy. - Moja deklaracja jest jasna, jeżeli zostanę prezydentem Warszawy, będę bezpartyjnym prezydentem - podkreślił.
- Zaskoczyło mnie to, że Patryk Jaki aż tak bardzo się wstydzi swojej własnej partii. To, że ukrywał jej logo, wszyscy widzieliśmy. Ale to, że wystąpił z niej... Musi się naprawdę poważnie jej wstydzić. Nie dziwię się tego. Przede wszystkim, co PiS wyprawia w tych sprawach, które dla Warszawy są ważne. Deforma edukacji czy ten ostatni szantaż finansowy... Jest się czego wstydzić - mówił Rafał Trzaskowski.
Trzaskowski po wyjściu z debaty powiedział, że wygrali ją warszawiacy, bo mogli dowiedzieć się "prawdy o kandydatach". Podkreślił, że Warszawa zasługuje na poważną rozmowę i wiarygodność, a nie "na polityków którzy non stop zmieniają zdanie". Ocenił, że Jaki przedstawił obietnice, które nie mają nic wspólnego z tym, co do tej pory robił.
Patryk Jaki podczas konferencji prasowej po debacie zaprezentował film, z którego ma wynikać, że Trzaskowski był obecny tylko na dwóch posiedzeniach sejmowych w sprawie smogu w 2016 roku.
- Niech Patryk Jaki sprawdzi najpierw, ile pracowałem, jeżeli chodzi o kwestie dotyczące czystego powietrza, w Parlamencie Europejskim, a później jako minister. Przede wszystkim to my (PO - red.) przygotowaliśmy ustawę, która w sposób systemowy rozwiązałaby ten problem - odpowiedział Jakiemu kandydat Platformy na prezydenta Warszawy.
"Negatywna selekcja"
Krystyna Krzekotowska (KW Światowego Kongresu Polaków) po zakończeniu debaty podziękowała internautom, "bo to oni dodali (jej - red.) odwagi". - Już dwie debaty w ich opinii wygrałam, a ta jest trzecia wygrana. To jest właśnie nie do wiary. Powiem państwu dlaczego, uważam, że jest jakby negatywna selekcja. I na bezrybiu i rak ryba, dlatego to moje zwycięstwo. Nie ma się z czego cieszyć - mówiła dziennikarzom.
Marek Jakubiak (Kukiz'15) stwierdził, że debata była spokojna i "czasem merytoryczna", ale brakowało mu interakcji między kandydatami i możliwości natychmiastowej odpowiedzi. - Czasem aż mnie dusiło, żeby zareagować. Jednak ta dyscyplina powodowała, że mieliśmy mikrofony wyłączone, co sprawiało, że nie można było tej interakcji przeprowadzać - mówił. Andrzej Rozenek (SLD Lewica Razem) uznał, że było bardzo mało czasu na przedstawienie pełnego programu. - Ale bardzo dobrze, że debata się odbyła, cieszę się, że warszawianki i warszawiacy mogli się chociaż w małej części zapoznać się z programem lewicy - powiedział Rozenek. Nie krył zadowolenia z faktu, że "nawet w tak szerokim gronie można było spokojnie porozmawiać o Warszawie"
Jakub Stefaniak (PSL) powiedział, że starał się jak najwięcej przekazać podczas debaty informacji ze swojego programu. Jej ocenę pozostawił widzom, podziękował za możliwość uczestnictwa w debacie. Wyraził niedosyt związany z jej formułą, podkreślił jednak, że była sprawiedliwa.
- Kampania jeszcze trwa i myślę, że jeszcze jest dużo czasu, żeby dalej rozmawiać o propozycjach, a my je mamy. Cieszę, że udało się część tych propozycji przedstawić. Teraz do roboty - mówił Stefaniak. Lider Ruchu Sprawiedliwości Społecznej Piotr Ikonowicz powiedział, że żadnemu z kandydatów nie udało się zabłysnąć ze względu na krótki czas na odpowiedzi. Dodał, że spodziewał się bardziej merytorycznych i trudniejszych pytań.
Paweł Tanajno stwierdził z kolei, że "jako jedyny nie kłamał". - (Wyborcy - red.) mogą stracić swój głos, angażując się w wojny polityczne, albo pierwszy raz zrobić coś dla siebie i zagłosować za odkorkowaniem stolicy, żeby odzyskać czas, życie i zdrowie - powiedział.
- Starałem się udowodnić, że znam się na Warszawie, że coś zrobiłem, że te wszystkie zachcianki, które są proponowane, to one są fajne, tylko że trzeba wiedzieć skąd na to wziąć pieniądze, a po drugie trzeba wiedzieć jak potem to zrobić - mówił Jacek Wojciechowicz (KW Jacka Wojciechowicza Akcja Warszawa).
"Dwaj główni kandydaci nie byli najmocniejsi"
Uczestnicy debaty skomentowali również rywalizację pomiędzy Patrykiem Jakim a Rafałem Trzaskowskim. - Nie myślałem, że aż taki denny poziom (prezentują - red.), że wszyscy powtarzają jak mantrę "więcej żłobków, więcej przedszkoli i nowych dziesięć linii metra". Pan Jaki to jest normalny komunista, który twierdzi że od rządu dostanie pieniądze na nowe linie metra. To jest żenujące - skwitował Janusz Korwin-Mikke.
Jan Śpiewak (Wygra Warszawa) powiedział, że w debacie zabrakło pytania o reprywatyzację, ale - jak zauważył - podnosili ten temat sami kandydaci. Ocenił, że Patryk Jaki chyba "za bardzo się nakręcił", a Rafał Trzaskowski był "sztuczny i mówił ogólnikami". Wyraził zadowolenie, że debata odbyła się, choć było trochę mało czasu na wypowiedzi.
asty,kb//plw (http://www.tvn24.pl)