Mimo wielu nieporozumień między mieszkańcami Białołęki, a firmą budującą gazociąg, udało się wypracować kompromis. Przedstawiciele PGNiG pokazali wstępny plan zagospodarowania terenów nad Kanałem Żerańskim po budowie gazociągu i obiecali konsultacje społeczne. – Nie wyobrażamy sobie innego rozwiązania i liczymy, że inwestor w końcu dotrzyma słowa – mówią mieszkańcy.
Wstępny projekt zagospodarowania terenów wzdłuż kanału PGNiG Termika pokazała na spotkaniu z członkami rady konsultacyjnej. To specjalnie powołany przez burmistrza dzielnicy zespół, który usprawnia komunikację na linii: mieszkańcy -inwestor gazociągu. – Od wizualizacji do realizacji jest jednak bardzo daleka droga. Dodatkowo mamy niewiele czasu na konsultacje – mówi nam Mateusz Senko, jeden z członków rady.
Koncepcja pokazana przez PGNiG Termika zakłada, że wzdłuż kanału powstaną chodniki, ścieżki rowerowe pomosty widokowe. To dopiero wstępny plan, który zostanie poddany pod ocenę mieszkańców dzielnicy. Inwestor zobowiązał się, że weźmie ich sugestie pod uwagę. Niestety wbrew wielu protestom mieszkańców dzielnicy, los drzew nad Kanałem Żerańskim jest przesądzony. Pod topór może pójść około tysiąc drzew. Na ich miejsce firma budująca gazociąg obiecuje jednak nasadzenia zastępcze.
Drzew nie da się uratować
Mimo to, mieszkańcy zauważają, że w końcu udało się zrobić krok do przodu. – Mamy nadzieję, że kolejnym będzie już kompleksowy projekt zagospodarowania terenów na całej długości planowanego gazociągu, czyli od Żerania do Rembelszczyzny – tłumaczy Senko. Ważnym elementem kompromisu jest też zapowiedź szerszych konsultacji społecznych. Dzięki nim wszyscy, którym zależy na tych terenach będą mogli wyrazić swoją opinie. Dokładny charakter i termin konsultacji nie jest jeszcze ustalony. Rada Konsultacyjna musi porozumieć się w tej sprawie z dzielnicą.
Spór o „specustawę”
Komunikacja między zainteresowanymi mieszkańcami, a PGNiG do tej pory nie układała się zbyt korzystnie. Najpierw spór o wycinkę drzew na jednym z najbardziej malowniczych terenów dzielnicy, potem kłótnia o brak konsultacji społecznych.
Ostatnie spotkanie z PGNiG Termika odbyło się pod koniec listopada. Po nim Rada Konsultacyjna długo przypominała się z prośbą o zorganizowanie kolejnych. Atmosferę zaostrzyła także informacja o tym, że PGNiG postanowił realizować inwestycję w ramach tzw. „specustawy”. Pozwala to na samodzielne podejmowanie decyzji – bez konieczności porozumienia z dzielnicą i mieszkańcami. Przedstawiciele urzędu dzielnicy nie kryli oburzenia. – Zapewne będziemy poproszeni o wydanie jakiejś opinii w tej sprawie, z którą jednak nikt nie będzie się musiał liczyć – tłumaczyła wtedy w rozmowie z nami rzeczniczka dzielnicy Marzena Gawkowska.
Przedstawiciele Rady Konsultacyjnej przekonywali też, że gazociąg nad Kanałem Żerańskim nie powinien być zaliczany pod „specustawę”. – Inwestor po prostu nadinterpretuje prawo. Aby to sprawdzić, poprosiliśmy o opinie prawników, którzy to potwierdzili – zapewniała rzeczniczka Białołęki. PGNiG Termika zarzuty stanowczo dementuje. Rzeczniczka firmy przekonuje, że zmiana trybu realizacji nie wynika z żadnego ich „widzimisię”, lecz ze zmian określonych w specustawie. – Po wybudowaniu gazociągu, będzie on stanowił element krajowego systemu przesyłowego – tłumaczyła Dorota Kraskowska, rzeczniczka PGNiG.
Czas na konsultacje
Mimo początkowych trudności, ostatnie spotkanie złagodziło nastroje po obu stronach. Inwestor zapewnił mieszkańców, że mimo realizowania inwestycji w ramach specustawy, będzie współpracował ze stroną społeczną. To dla nich ważna deklaracja. – Teraz najważniejsze są konsultacje. Liczymy, że po tylu złożonych obietnicach, wreszcie będziemy mogli je rozpocząć. Najwyższy czas! – podsumowuje Mateusz Senko.
kw//ec
Źródło zdjęcia głównego: Facebook.com/KanalZeranski