Jest śledztwo po tragicznym wypadku na Fieldorfa

Przesłuchano już świadków wypadku
Źródło: TVN24

Przesłuchano świadków tragicznego wypadku na ul. Fieldorfa. Jak informuje policja, nikt nie został zatrzymany, nikomu też na razie nie postawiono zarzutów. Ale akta sprawy wpłynęły już do prokuratury - Jeszcze dziś zostanie wszczęte śledztwo - powiedziała prokurator Dorota Kuske z Prokuratury Rejonowej Praga-Południe.

Do wypadku doszło w środę po południu na skrzyżowaniu ulic Fieldorfa i Meissnera. Po zderzeniu dwóch samochodów jeden z nich wpadł w grupę osób przy przejściu dla pieszych. Zginęła 41-letnia kobieta, do szpitala trafiło półtoraroczne dziecko i 60-letni mężczyzna.

Jak poinformowała nas stołeczna komenda, na razie żaden z kierowców nie został przesłuchany, nikomu nie postawiono też zarzutów.

- 59-letni kierowca toyoty po wypadku zasłabł, trafił z obrażeniami do szpitala i nadal tam przebywa, natomiast stan psychiczny kierowcy forda nie pozawala na razie na jego przesłuchanie - powiedział Jarosław Sawicki z biura prasowego stołecznej komendy.

Jak się udało nam dowiedzieć, rowerzyści - 41-letnia kobieta, która zginęła i mężczyzna podróżujący z dzieckiem, nie byli ze sobą spokrewnieni. - Po prostu znaleźli się w tym samym miejscu i czasie – dodał Sawicki.

Sprawę przejęła prokuratura. - Wczoraj prokurator był na miejscu zdarzenia. Obecnie "na gorąco" są przesłuchiwani świadkowie. Pamięć ludzka jest ulotna, dlatego należy to przeprowadzić jak najszybciej. Po za tym przy tego typu zdarzeniach jest mnóstwo innych czynności nie cierpiących zwłoki, które policjanci muszą przeprowadzić, dlatego ustalenie okoliczności trwa - powiedziała w czwartek rano w rozmowie z tvnwarszawa.pl prokurator Dorota Kuske z Prokuratury Rejonowej Praga-Południe.

Policja przekazała akta praskiej prokuraturze popołudniu. - Obecnie zapoznaje się z nimi prokurator prowadzący. Jeszcze dziś zostanie wszczęte śledztwo - dodała po godz. 15 Dorota Kuske.

Po zderzeniu wpadł w pieszych

Z wstępnych ustaleń policji wynika, że do zderzenia dwóch aut najprawdopodobniej doprowadził kierujący toyotą, jadący od Wału Miedzeszyńskiego.

- W wyniku uderzenia kierowca forda najprawdopodobniej stracił panowanie nad kierownicą. Najpierw zjechał na środek jezdni, potem uderzył w słupek informujący o przejściu dla pieszych, następnie uderzył w grupę osób, oczekujących na zmianę świateł przy przejściu- informował w środę kom. Jarosław Sawicki ze stołecznej komendy policji.

- Niestety w wyniku tego zdarzenia mimo próby reanimacji, śmierć na miejscu poniosła 41-letnia kobieta. Do szpitala trafiło około roczne dziecko, które znajdowało się na siedzeniu dla małego rowerzysty, podróżujące wraz ze swoim 33-letnim ojcem - sprecyzował.

Wśród osób poszkodowanych jest także 60-letni mężczyzna, również oczekujący wśród pieszych. Do szpitala trafił z licznymi obrażeniami, w tym ze złamaniami kości.

W wypadku na ul. Fieldorfa zginęła kobieta

Na razie nie wiadomo, komu i jakie zostaną postawione zarzuty. Śledczy z pewnością sprawdzą prędkość z jaką jechał kierowca forda.

- Same obrazy i zdjęcia mogą sugerować, że prędkość mogła mieć znaczenie w tym wypadku. Z naszych pierwszych relacji jednak wynika, że kierowca forda miał zielone światło. To ten, który wpadł w grupę pieszych. Oczywiście, istotnym elementem w całym postępowaniu będzie prędkość, z jaką poruszał się na tym odcinku drogi - tłumaczył Sawicki.

W czwartek na miejscu wypadku pojawiły się kwiaty i znicze.

Kwiaty i znicze w miejscu wypadku
Kwiaty i znicze w miejscu wypadku
Źródło: Artur Węgrzynowicz/ tvnwarszawa.pl

skw//ec

Czytaj także: